Jedynka byla niemalze kopia Pulp Fiction i tez dobra. Dwojka z kolei jak ostatnie filmy Tarantino, przegadane kiepskie dialogi, brak nerwu i brak pomyslowego scenariusza.
Aktorzy tez nie pomogli. Brakowalo aktora charyzmatycznego jak Defoe, a z braci tylko jeden uniosl role. Drugi irytowal napuchnieta alkoholem twarza i werwa zmeczonego dziada. Cos pomiedzy 3 a 4/10, bo nie wiem czy "ujdzie" nie jest zawyzona rekomendacja.
Mam nadzieję, że szybko znajdzie sobie lepszy wzór do naśladowania. Proponuje Guy Ritchie.