Val Kilmer zupełnie nie pasuje do tej roli. Ma bardzo charakterystyczne rysy twarzy i w kazdym przebraniu wyglada podobnie.
Ale co z tego? Za to jak świetnie się wcielał w te wszystkie postacie! Najbardziej mi się podobał w roli Niemca na lotnisku, z którym rozmawia Tretiak - świetny akcent i te pedalskie ciuszki + malowanie ust pomadką :D
Strasznie żałuję, że w okresie kiedy Val wyglądał jak tutaj, nie nakręcono kolejnych części Świętego z Nim w roli głównej. Moim zdaniem Val był tutaj baaardzo apetyczny (teraz już nie jest). Co do filmu, to kino lekkie, łatwe i przyjemne ale w dobrym guście. Chciałoby się więcej takiej rozrywki. Obecnie posucha straszliwa.
Gdyby Robert Pattinson i Kristen Stewart mieli chociaż 1/10 tego uroku i czaru, którą zaprezentowali Val Kilmer i Elisabeth Shue odgrywając główne postacie "Świętego", "Zmierzch" byłby całkiem znośnym filmem ;).
Choć może sam scenariusz filmu czasami kuleje, czasami biegnie zbyt na skróty to dla tych kreacji warto zobaczyć ten film. I również uważam, że źle się stało, że nie nakręcono kolejnych części. Choć z drugiej strony patrząc pewnie Val w kolejnej odsłonie dostałby inną partnerkę i nie byłoby takiej fuzji tzn. chemii. Gorąco polecam na zimne wieczory.
A jeśli chodzi o Nią, to wygląda przeapetycznie w tym filmie. Widziałam ją w innych filmach z tamtych lat i już w żadnym nie była taka "do schrupania", jak tutaj ;). A między nimi czuć było chemię ;)