Ten film ma dobry pomysł na fabułę, ale jest bardzo schematyczny. Policjanci-źli do szpiku kości, a sposób przedstawienia
Amiszów wyjątkowo mi się nie podobał, jakby byli żyjącymi świętymi, jedyni dobrzy w całych Stanach, ludzie bez wad.
Spodziewałam się czegoś więcej, wydawało mi się, że po sielskich obrazach z życia wspólnoty reżyser pokaże nam, że
Amisze nie są tacy idealni. Też to zauważyliście?
No nie wszyscy ci policjanci tacy źle np Buk akurat ten dobry. Nie zauważyłem żeby Amiszowie byli tacy święci - ojciec zaborczy w stosunku do swojej córki i zły że tańczy przy muzyce (co uważam za wadę, taka zbytnia nachalność w kontrolowaniu czyjegoś życia i męczenie psychiczne własnej córki), Zazdrość innych amiszów o wdowę (zazdrość i złość w stosunku do innych to wady charakteru), itp itd