i jeszcze ten, w którym Jane Seymour grała Solitaire: "Żyj i pozwól umrzeć" Choć uważam, że Roger Moore jest najlepszym odtwórcą Bonda to jednak debiut miał niezbyt udany:) Ale takie jest moje zdanie, każdy ma inne i tak powinno być :)
Nie jest zły. Na pewno lepszy od "Jutro nie umiera nigdy" i "Śmierć nadejdzie jutro". Dobry scenariusz, okraszony efektami specjalnymi i typowym bondowskim humorem. Więcej wątków psychologicznych niż w poprzednich częściach. Znakomita Marceau, która kompletnie przyćmiła Carlyre'a grającego Renarda. jedyne ale to Denise Richards. Najsłabsza obok Tanyi Roberts dzieczyna Bonda w cyklu.
Najgorszy i najnudniejszy z całej serii to jest "Diamond Are Forever".
Ten jest taki sobie, w środku mojego indywidualnego rankingu :))
Kwestia gustu - ot i tyle :)))