PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=102154}

Świt żywych trupów

Dawn of the Dead
6,3 42 198
ocen
6,3 10 1 42198
6,9 14
ocen krytyków
Świt żywych trupów
powrót do forum filmu Świt żywych trupów

liczylem na cos naprawde super ale jest kicha straszna! zero klimatu NIESTETY! nie mozna w zaden sposob porownywac tego filmu to poprzednich czesci zywych trupow!

użytkownik usunięty
doronia123

ten film to straszna pomyłka!! idąc na to liczyłam na jakiś przerażający horror z dreszczykiem, jednak gdy oglądałam ten film to nie wiedziałam czy to jest horror czy nieudana komedia! film jest beznadziejny!

ocenił(a) film na 5
doronia123

zgadzam sie film kiepski, zero klimatu, resident evil 1000 razy lepszy

doronia123

Muszę się z tobą nie zgodzić. Ja, w przeciwieństwie do ciebie, liczyłem na kompletną porażkę. Film jednak bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Piszesz, że film nie ma klimatu. Nie wiem, jaka jest twoja definicja klimatu, ale według mnie klimat to ogół elementów, takich jak: gra aktorska, scenariusz, reżyseria, zdjęcia, efekty specjalne, muzyka, scenografia i dziesiątki innych.
Jeżeli chodzi o scenariusz, to sprawa jest oczywista: twórcy filmu wzięli na warsztat scenariusz jednego z największych klasyków survival horroru, czyli trylogię ŻYWYCH TRUPÓW. Przerobili go tak, że wyszła z niego najsłabsza część omawianego filmu, a to ze względu na liczne "dziury" i nieścisłości. Przykładowo: główna bohaterka podczas ucieczki na przystań jachtową zatrzymuje się na moment, aby zabrać klucze do jachtu jednego ze swoich niedawno pożartych kompanów. Po co jej te klucze, skoro właściciele jachtu nie żyją??? A może kobieca intuicja podpowie jej, który to jacht... Takich "smaczków" można by znaleźć więcej, ale nie pora to i miejsce na takie uwagi. Na plus dla scenariusza przemawia fakt, że twórcy dla stworzenia odpowiedniego klimatu pełnymi garściami czerpali z klasycznej trylogii przy pisaniu scenariusza. Wymienić można choćby miejsce akcji - supermarket (PORANEK ŻYWYCH TRUPÓW), czy wrogo nastawiona "załoga" tegoż (DZIEŃ ŻYWYCH TRUPÓW i pseudo-żołnierze tyranizujący wszystkich dookoła). Twórcy trochę dodali, trochę upiększyli, pozmieniali, ale chyba nie udało im się dzieła, jakim są ŻYWE TRUPY zmiażdżyć bezdusznym walcem amerykanizacji.
Kolejna sprawa: gra aktorska. W horrorach element ten ma znaczenie drugorzędne, co zresztą widać w ŚWICIE... . Aktorzy mają jedynie dostosować się do scenariusza i uwag reżysera. Nie ma tutaj żadnch znanych nazwisk, co działa na plus (chyba nikt nie zachwycałby się widokiem pożeranego przez zombie Harrisona Forda na przykład). Moim skromnym zdaniem aktorzy wywiązali się ze swojego zadania dobrze.
Następna kwestia: zdjęcia - według mnie najmocniejsza część filmu. Już początek pokazuje, że będzie to coś zupełnie innego niż oglądaliśmy do tej pory w TRUPACH. Świetne ujęcia z lotu ptaka na początku oraz genialne wręcz sceny rozgrywające się na "otwartym" mieście sprawiają, że film zyskał na świeżości w stosunku do pierwowzoru, co działa oczywiście na plus. Szkoda, że wyżej wymienionych jest w filmie dość niewiele.
Przyszedł czas na jedną z ważniejszych chyba części horroru: efekty specjalne. Chylę czoła przed twórcami filmu, że nie dali się porwać wszechobecnej w twórczości zza oceanu matrixomanii i zdecydowali się "upiększyć" ŚWIT tradycyjnymi efektami, takimi jak: hektolitry keczupu, dziesiątki oderwanych kończyn czy ludzkich "kadłubków". Nie ma tu żadnego zbędnego efekciarstwa czy robienia z filmu na siłę efekciarskiego teledysku. Nie. Twórcy mocno trzymają się na nogach i nie zapominają, jaki film zdecydowali się nakręcić. Przed obejrzeniem ŚWITU... wydawało mi się, że strasznie będą mnie irytować "szybkie zombie". Nie! Nic z tych rzeczy! Dzięki temu prostemu zabiegowi film zyskał na dynamice, co świetnie wykorzystali operatorzy kamer.
Ja osobiście, na podstawie kilku przedstawionych wyżej argumentów twierdzę, że film ŚWIT ŻYWYCH TRUPÓW jest filmem co najmniej dobrym i co najważniejsze KLIMATYCZNYM. Jest filmem wartym obejrzenia, szczególnie dla fanów klasycznej trylogii George'a Romero oraz Toma Saviniego, który to nakręcił pamiętną NOC ŻYWYCH TRUPÓW (1990).

użytkownik usunięty
dolasz

Owa "pamietna NOC ZYWYCH TRUPOW" nie jest z 1990, tylko z 1968. A poza tym ja jestem fanem tych filmow i w momencie kiedy zobaczylem niemowle-zombie momentalnie wyszedlem z kina. Z tego co pozniej slyszalem o dalszym ciagu, to nie zaluje. Zaoszczedzilem troche czasu.
A tak swoja droga, to pieknie ten film podsumowal recenzent w "Co jest grane": (cyt. z pamieci) "Co z tego ze jakosc farby imitujacej krew zdecydowanie sie poprawila, skoro film stracil dusze". Nic dodac, nic ujac.

użytkownik usunięty

noc zywych trupow nakrecil romero a ta z 1990 tom savini i chyba o to ci chodzilo. a z dzieckiem zombie to faktycznie najwieksze przegiecie w tym filmie

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones