Miłości tam nie było zagranej, co najwyżej fascynacja seksem i to też pozostawiająca wiele do życzenia. Mamełowaty głos i sposób bycia Sullivana oraz fizjonomia i uderzająca nijakość Camille, ledwo wysiedziałam w kinie. Jak ktoś chce zobaczyć 'prawdziwą' miłość we francuskim otoczeniu to polecam La Delicatesse.. niestety, zbyt niedawno widziałam ten drugi, by móc pozytywnie ocenić ten.
A ja lubię naturalność tego filmu z całą tą pretensjonalnością, naiwnością i czasem faktycznie się nudziłęm, męczyłem, wzburzałem, ale chyba taki już jest urok tego typu opowieści. Mimo wszystko czułem świeżość w tym filmie i w jakiś posób odcinam go od wielu tym podobnych. Nawet wspomnianą przez Ciebie "La delicatesse" nie widzę w kontraście do tego obrazu, ale też doceniam, bo to piękny film o radzeniu sobie ze stratą.