Moim zdaniem film oderwany od zycia. Zachowanie Sullivana jest nielogiczne. Mowie o ich spotkaniu po latach... Najpierw placze, jak bardzo chcialby miec z nia dzieci i jak bardzo ja kocha, a pozniej zostawia Camille informujac ja o tym w liscie. Okej milosc wymaga poswiecen, ludzie sie zostawiaja z roznych powodow ale w tym przypadku n-i-c nie stalo na przeszkodzie, aby mogli byc razem. Nie byli w 20letnich zwiazkach, nie mieli dzieci ani pol zycia za soba, nie musieliby zmieniac kraju czy kultury. Podsumowujac... nie mieli absolutnie zadnego powodu, aby ze soba NIE byc. Tak, tak wiem, ze dziewczyna Sullivana byla w ciazy (o czym dowiadujemy sie z listu) ale to bylo pozniej. Wczesniej byl jego placz, jak bardzo ja kocha.
Myślę, że źle oceniłaś sam przekaz filmu, Mia Hansen Love nie zrobiła filmu o miłości, która pokonuje wszystkie przeciwności i na koniec wszystko kończy się happy endem i zakochani są razem na zawsze. Co więcej,dla mnie ten film nie jest o miłości obustronnej, tylko o miłości głównej bohaterki do Sullivana a nie odwrotnie. On dla niej był pierwszą miłości, która zawsze mniej lub bardziej nas zmienia i nie jesteśmy w stanie o niej zapomnieć. Sullivan porzucił ją dwukrotnie, kiedy wrócił do Francji z Ameryki Południowej nie szukał jej przez lata. Zapomniał o niej. Mówił jej wiele rzeczy, ale słowa to nie czyny i gdyby chciał być z nią tak by było,jednak on nie chciał. Myślę, że mówił to pod wpływem emocji-pewnie ją kochał, ale nie na tyle.Film nie jest oderwany od życia,jest do bólu prawdziwy. Opowiada o rozczarowaniu, melancholii i tej tytułowej pierwszej miłości, która zostawia piętno.