Najlepszy film wojenny, jaki widziałem. II wojna światowa z punktu widzenia Niemców. Ale historia niezdrowej rywalizacji między kapitanem Stransky, dla którego wojna toczy się po to, aby mógł wrócić do domu z najwyższym niemieckim odznaczeniem - Krzyżem Żelaznym, a sierżantem Steinerem, który tego typu świecidełka ma w głębokiej pogardzie, a ludzi o nie zabiegających za idiotów - pasuje do każdej armii. Scena powitania generała z kalekim niemieckim żołnierzem przeszła do legendy kina. Po prostu film o bezsensowności każdej wojny, z każdego punktu widzenia, niezależnie od wszystkich szczytnych haseł, które na sztandarach dla głupków - bohaterów wypiszą ci, którzy sami nie pójdą tam, gdzie rosną żelazne krzyże. Przy tym bardzo dobre sceny batalistyczne. Bardzo polecam.