Rozumiem, że podporządkowanie fabuły, stylu i realizacji latom siedemdziesiątym było
celowym zabiegiem Ozona, ukłonem w stronę tamtych czasów czy raczej w stronę dawnego
kina. ALE to nie zmienia faktu, że fabuła jest denna, bez polotu i mało zabawna. Naiwność i
płaskość bohaterów po prostu mnie irytowała, a przecież to Ozon.. Gra aktorska taka sobie,
jedynie muzyka się broni.
No i Catherine - prezentuje się świeżo, dumnie, umie zagrać wszystko :)
Choć muszę przyznać jeszcze jedno - sam pomysł zrobienia filmu tak, jak robiło się
kilkadziesiąt lat wstecz (np. lata 30, końcówka 60 albo 70) wydaje mi się arcyciekawy.