Jednak lekkie rozczarowanie - spodziewałem się czegoś lepszego.Film o chorym układzie "artystyczno-miłosnym" i o opiekuńczej żonie,która odkłada na bok swoje ambicje,by wspierać męża "wybitnego artystę" - w miarę nieżle się to ogląda,ale delikatnie mówiąc nie wcisnęła w fotel mnie ta historia.Na plus na pewno aktorstwo Close i Pryce'a,oraz kilka wybijających się scen,jak ta z mową dziękczynną na rozdaniu nagród,ale to za mało by zachwalać ten obraz - spodziewałem się jakiś większych emocji i dramatów.