kusturica nie pokazał w tym filmie nic czego nie pogazałby juz wcześniej, dla mnie skopiował samego siebie....i bardzo dobrze!!! dzięki temu były tam wszystkie elementy, którymi emir powala na kolana: genialna muzyka, pijaństwo jakie znaleźć można tylko na bałkanach, wojna, miłość oraz surrealistyczna i ciut infantylna wizja rzeczywistości...nie bawi się w żadne przekazywanie uniwersalnych prawd, nie gra moralizatora tylko porywa i zachwyca, nie mogłam usiedzieć w miejscu...pycha!!!
zgadzam sie w zupelnosci z przedmowca, dokladnie ze wszystkim co powiedzieles -as. Wspaniala obsada ( nawet ten glos operetkowy glownej bohaterki powalil mnie na kolana), przepiekna, wzruszajaca muzyka, niesamowicie oryginalna i ciekawa fabula... jednym slowem nie ma sie czego przyczepic. Goraco polecam.
hejka, mi rowniez filmik sie zawaliscie podobal i mam pytanko do forumowiczow, czy znacie podobne ( jezeli chodzi o oryginalnosc, innowacyjnosc i innosc fabuly) filmy? Bede bardzo wdzieczna za odpowiedzi. Trzymajta sie:)
Chyba nie do końca :)) Zgodzę się, że Zivot... zawiera elementy z poprzednich filmów Kustu, ale przeciez to nie jest bezcelowe i bezmyślne powielanie wzorców. Kazdy film tego rezysera jest jednak indywidualnym spojrzeniem artysty na to co go otacza. A to, że filmy mają podobny klimat i nastrój to świadczy tylko o klasie reżysera. Tak jak od razu wiadomo, że film jest Almodovara, Lyncha tak od pierwszej sceny widać, że to film Kusturicy. To mają do siebie rezyserscy geniusze :))
Pozdrawiam!
J.