PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=33128}

Życie za życie

The Life of David Gale
7,8 108 479
ocen
7,8 10 1 108479
7,0 10
ocen krytyków
Życie za życie
powrót do forum filmu Życie za życie

Krytyki nie wytrzymuje już sama historia – opowieść o facecie, który po pijaku zabawił się w łazience ze swoją byłą studentką. Oskarżenie o gwałt, odwołanie go – ale błoto zostało. Zwolnienie ze stanowiska, utrudnienia ze znalezieniem nowego... Do tego separacja w małżeństwie i strata syna. Palahniuk zrobiłby porządek i poznęcał się zdrowo nad chłopakiem, który spieprzył sobie życie. Parker wybiera inne wyjście: użalanie się nad nim. Nic innego się przez 70% filmu nie dzieje, tylko to. Wybornym alter-ego reżysera jest tu Kate Winslet, która ilekroć widzi... no, właściwie to widzi cokolwiek, to zaczyna płakać. Nieważne co to jest. Ale płacze.

;(

Nawala narracja. Gdyby nie kilka słów na początku, historia morderstwa i historia człowieka za kratkami, to przez co najmniej półtorej godziny byłyby to dwie różne historie. Kate przyjeżdża do więźnia, słucha go, chill. Potem jedzie do chaty, ogląda, aha, aha. Potem powrót do więźnia, znowu go słucha, następnie się zastanawia kto jej podłożył kasetę – i tu dopiero jeden wątek ma wpływ na drugi. Do tej pory poruszająca opowieść o alkoholizmie jest totalnie wyciągnięta z Wielkiej Księgi Zapychaczy, którzy nie wiedzą co zrobić z miejscem na taśmie więc ją marnują. A potem też nie jest jakoś specjalnie dobrze. Rozwiązanie sprawy może i byłoby dobre i zaskakujące – ale jak już wspomniałem, jeszcze nic nie widać a Winslet już płacze. A kamera oczywiście woli się skupić na jej płaczu niż na tym co jest na taśmie.

;(

Ale tak naprawdę padaczka dopada film pod koniec, gdy silnik samochodu nawala. Kate wysiada i biegnie. Po 20 metrach dostaje zadyszki, ale spokojnie przebiega kilka kilometrów. Oczywiście się nie wyrobi, więc klęka i – niespodzianka – płacze.

;(

O wartości merytorycznej pisać mi szkoda. Żadna z postaci filmu nie wypowiada dobrego argumentu przeciw karze śmierci (za też nie, ale nikt na to uwagi nie zwraca). Same postaci też są źle napisane – pokrótce: dla Davida śmierć jest wybawieniem od ciężaru życia, a Constance... Cały czas oszukuje się, że zależy jej na uwolnieniu ofiar śmierci, ale tak nie jest (w jednej ze scen sama tak mówi), bo bardziej ją interesuje udowodnienie że ma rację. O reszcie scenarzysta nie napisał nawet tyle. W ogóle altruizm wylewa się tu w zaskakujących ilościach. Dużo tu jest o obiektywizmie, społeczności, dobrze wspólnym... Oczywiście same bzdury.


4/10. Chcecie dysputy o karze śmierci, poszukajcie „Wszyscy jesteśmy mordercami”.

ocenił(a) film na 8
_Garret_Reza_

Pozwolę sobie nie zgodzić się z Tobą. Nie zamierzam usprawiedliwiać człowieka, który zdradził żonę. Jego zachowanie spotkało się ze społecznym ostracyzmem. Kara była dotkliwa - spieprzył sobie życie i zapłacił za to wysoką cenę.
Jeśli chodzi o narrację to przyznaję, że faktycznie mogłaby być lepsza. Momentami film się nie kleił, za to mi kleiły się oczy. Składam to jednak na karb aury i dżinu z tonikiem.

"Oczywiście się nie wyrobi, więc klęka i – niespodzianka – płacze"

Pozytywną niespodzianką był dla mnie fakt, że nie dobiegła. Prawdę mówiąc miałem nadzieję, że nie dobiegnie. Gdyby dobiegła to by dopiero była kicha.

"O wartości merytorycznej pisać mi szkoda. Żadna z postaci filmu nie wypowiada dobrego argumentu przeciw karze śmierci (za też nie, ale nikt na to uwagi nie zwraca)."

System, który skazuje na śmierć choćby jednego niewinnego jest systemem kalekim, wypaczającym ideę sprawiedliwości. To jest żelazny argument przeciwko karze śmierci.

Pomimo niedociągnięć reżyserskich, które zauważyłeś film w moich oczach zasługuje na 8/10. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 4
galladorn

"Gdyby dobiegła to by dopiero była kicha."

No. Kevin musiałby żyć dalej. Gorszej kary dla niego nie ma (nie, to nie sarkazm).


"System, który skazuje na śmierć choćby jednego niewinnego jest systemem kalekim, wypaczającym ideę sprawiedliwości. To jest żelazny argument przeciwko karze śmierci."

Nie ma w nim wniosku - to najważniejsze. Nie ma też zbyt wielu konkretów (co to jest idea sprawiedliwości?), co więcej - jest to zdanie banalne, które obecnie nic nie znaczy.

ocenił(a) film na 8
_Garret_Reza_

Chodzi mi o to, że sprawiedliwość jest zjawiskiem abstrakcyjnym. Jednym z tych, które homo sapiens - jako najbardziej ewolucyjnie rozwinięte zwierzę, wymyśliło, regulując i kodyfikując normy ludzkich zachowań. Nigdy do końca tej sprawiedliwości nie osiągnięto i nie sądzę, żeby ludzkość kiedykolwiek ją osiągnęła. Dlatego piszę o idei, wzorcu, o którym pisał już Platon. Zabijając niewinną osobą w majestacie prawa godzimy w ideę, którą jako społeczeństwo uznaliśmy za słuszną. Kompromitujemy się tym samym jako społeczeństwo cywilizowane. System skazujący na śmierć niewinną osobę jest systemem szkodliwym.

ocenił(a) film na 4
galladorn

"sprawiedliwość jest zjawiskiem abstrakcyjnym"

Tylko ta oficjalna, która przeczy sama sobie i nikt nie napisał jej zasad tak, jak powinno się to zrobić. Każda moralna jednostka jest zmuszana by sama sobie tłumaczyć, czym jest sprawiedliwość.

Przykład zaprzeczania? Kwestia zabijania w ogóle. Niby zabijać nie można - ale wojny trwają w najlepsze. Jeśli naprawdę zabijanie jest zbrodnią, to powinno się ich wszystkich wsadzić do więzień... Ale tutaj znowu zonk - bo jedyną karą za morderstwo jest właśnie... Kara ostateczna.

Można by tak długo, ale to innym razem, jeśli będziesz chętny.

ocenił(a) film na 8
_Garret_Reza_

Zawsze chętnie na ten temat podyskutuję. Nie wiem dlaczego ostatnio nie przychodzą mi powiadomienia o postach w obserwowanych tematach.
Wojny trwają w najlepsze. Zauważ jednak, że demokracje nie wojują ze sobą. Nie mam na myśli samozwańczych rządów demokracji, wyzwolenia, dobrobytu i szczęśliwości ogólnej w takich krajach jak Birma, Rwanda, Somalia czy Sierra Leone. To z demokracją niewiele ma wspólnego. Może tędy droga. A może utopia?

ocenił(a) film na 4
galladorn

Może Ci odklikneło w powiadomieniach?

Co ma demokracja wspólnego ze sprawiedliwością?

ocenił(a) film na 8
_Garret_Reza_

Z wojnami. Demokracje nie prowadzą wojen ze sobą. Możnaby zadać sobie pytanie czy byłyby wojny gdyby wszystkie kraje byłyby demokracjami w rozumieniu europejskim. Utopia. Pewnie tego nie dożyjemy ale może kiedyś nastanie dzień, w tórym ludzie nie będą ze sobą wojować. Przynajmniej na szczeblu państw.
Daleki jestem od szukania zależności ale kraje europejskie (w którym kara śmierci nie jest wykonywana) nie wszczynają wojen poza swoim terytorium. Co najwyżej wspomagają Stany Zjednoczone ale nawet wtedy ich strategia względem ludności cywilnej jest inna niż Amerykanów. Nie chodzi o to, że nie zabijają, ale z założenia są to raczej misje stabilizacyjne a nie demonstracja siły.
Jeśli chodzi o zależność między demokracją a sprawiedliwością to uważam, że ze wszystkich znanych mi systemów określa prawa i obowiązki człowieka. Nie jest doskonały ale inaczej niż w ustrojach niedemokratycznych częściej w więzieniach siedzą prawdziwi przestępcy a nie np. przeciwnicy polityczni sprawujących władzę. Czasami narzekam na policję, że zamiast łapać prawdziwych przestępców karze człowieka popijającego piwo na ławeczce. Z drugiej strony, znając normy prawne, staram się ich nie łamać z obawy przed sankcjami. Nawet jeżeli nie do końca się z nimi zgadzam. Dzięki temu mam poczucie względnego bezpieczeństwa. Nie boję się, że przyjedzie zbrojna banda i utnie mi ręce maczetą. Nie boję się nawet, że idąc ulicą dostanę po mordzie. Przynajmniej w mojej miejscowości prawdopodobieństwo takiego wydarzenia jest niewielkie. Nie boję się wreszcie, że zgniję w więzieniu tylko dlatego, że zawistny sąsiad zadenuncjuje mnie za to, że psioczę na rząd.
Mieszkam w Polsce i mimo, że wiele o moim kraju mogę powiedzieć złego, to jestem z niego dumny. Dumny z drogi, którą przeszedł w ciągu ostatnich 20 lat. Urodziłem się w 1978 roku, więc nie pamiętam zbyt wiele z minionego ustroju. Pamiętam jednak, że banany, pomarańcze i ananasy były prawdziwym rarytasem. Sam jako dziecko stałem w kolejce po kawę, którą wydzielano np. po 2 paczki na głowę. Ludzi, którym nie podobała się prlowska rzeczywistość szykanowano. Krwawo tłumiono robotnicze bunty. Działo się to w majestacie prawa ale nie było sprawiedliwe. Dziś w demokratycznym ustroju pojęcia prawa i sprawiedliwości częściej się zazębiają. A ja żyję bez poczucia krzywdy, świadom swoich praw i obowiązków.
PS: Żeby nie było niedomówień nie jestem zwolennikiem partii, która prawo i sprawiedliwość ma w swojej nazwie.

ocenił(a) film na 4
galladorn

Wątpię, by demokracja była demokracją, jeśli prowadzi jakąkolwiek wojnę (słowo-klucz: prowadzi). Demokracja to rządy ludu wyłącznie wobec niego samego. Nie ma w definicji demokracji nic o wpieprzaniu się do innych krajów z "misją pokojową" tudzież "stabilizacyjną". Ergo jest to wbrew samej demokracji.


"ale z założenia (...) nie jest to demonstracja siły"

Każda wojna tym jest. Nawet powstanie, które się tłumi po 4 godzinach, było pokazem siły. Ta ze stron konfliktu, która to wie, wygrała. Jeśli obie to wiedzą, ci co to pokazali, przegrali. Podstawy.

Ludzie chwalą demokrację, bo są zbyt leniwi by wziąć się do roboty i ją naprawić, choćby tylko po to, żeby tą demokracją faktycznie była. Nie oszukuj się, te zalety to zaledwie minimum na jakie zasługuje cywilizowany człowiek w cywilizowanym społeczeństwie. A pewnie nie jest nawet nie jest nawet tym. Dość powiedzieć, że człowiek uważa się za szczęśliwego, jeśli ma zapewniony posiłek. Na początku XXI wieku. Świat jest daleki od tego minimum, na jaki zasługuje.

ocenił(a) film na 8
_Garret_Reza_

"Nie ma w definicji demokracji nic o wpieprzaniu się do innych krajów z "misją pokojową" tudzież "stabilizacyjną". Ergo jest to wbrew samej demokracji".

Nie ma. Ale chodziło mi o założenia misji. Jeśli chodzi o Amerykanów to w większości oddziałów (poza Marines) służą czarni i latynosi z Hondurasu, Kostaryki, Kuby, Portoryko. Nie są dostatecznie szkoleni pod kątem uwarunkowań społeczno-kulturowych krajów, do których są wysyłani. Tym samym ich mocodawcy pokazują całkowity brak szacunku dla ludności tego kraju i własnych obywateli, traktowanych jako mięso armatnie. W dosłownym tego słowa znaczeniu. Polski żołnierz nie pogłaszcze w Iraku psa, bo pies, który ugryzł Mahometa jest traktowany przez muzułmanów jako najgorsze ścierwo. Dlatego Polacy nie giną od bomb podczepionych do czworonogów. I generalnie postrzegani są nieco bardziej pozytywnie. Żeby nie było wątpliwości nie jestem zwolennikiem obecności naszych w Iraku, Afganistanie ani nigdzie indziej.

"Świat jest daleki od tego minimum, na jaki zasługuje".
Owszem, dlatego cieszę się z tego minimum, mając za punkt odniesienia slumsy w La Paz, Hindusów, którzy w kubku wody wykonują poranną toaletę, czy mieszkańców Irkucka, którym przy temperaturze -30 st. C wysiada w domach centralne ogrzewanie. Pewnie żyłoby mi się lepiej gdyby ludzie (wśród nich i ja sam) byli mniej leniwi. Gdyby finanse publiczne zarządzane były inaczej, gdyby nie zwiększano obszarów redystrybucji dóbr. Ale to już temat na oddzielną dyskusję.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones