Liam Neeson naprawdę świetny. Tylko, że film taki sobie. Niemal od razu wiadomo, że Anna JEST martwa, chodzi tylko o to, że jej dusza nie chce tak łatwo odejść ze świata żywych. W końcu śmierć zawsze przychodzi za szybko prawda? Jej partner również nie chce pogodzić się z jej śmiercią (czy komukolwiek lątwo jest pogodzić się ze śmiercią bliskiej osoby?). Przez jakiś czas bałem się, że skończy się na absurdalnej bieganinie nieboszczki po zakładzie pogrzebowym, chociaż widok nagiej Christiny Ricci to zawsze jakiś plus :). Końcówka trochę całość ratuje, niemniej oczekiwałem więcej. No i świetne nagranie Radiohead na końcu.

Szczerze mówiąc to nie jest takie oczywiste (to, czy ona jest martwa, czy nie jest). W kilka miesięcy po obejrzeniu filmu ciągle się nad tym zastanawiam. Ale to dobrze świadczy o filmie, bo naprawdę zapada w pamięć. :) Moim zdaniem fabuła jest bardzo dwuznaczna, a ja lubię takie zagadki i dziwię się tak niskiej ocenie filmu na portalu. A Christina i Liam to niesamowity duet, cieszę się, że mogli razem zagrać, i to w takim niezwykłym obrazie

Owszem lekkie wątpliwości od czasu do czasu się pojawiają (twórcy filmu o to zadbali), ale przecież zaraz po przewiezieniu zwłok do zakładu pogrzebowego widzimy szereg czynności dokonywanych standardowo na zwłokach (wypuszczanie krwi np.). Przez chwilę można mieć wrażenie, że właściciel zakładu pogrzebowego "dobija" bohaterkę, niemniej nie jest ona w stanie opuścić kostnicy i nawet kiedy ucieka, to i tak wraca.

Jednym słowem muszę obejrzeć ten film znowu i rozważyć wszystkie szczegóły :)