PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=3460}
7,7 1 502
oceny
7,7 10 1 1502
6,4 5
ocen krytyków
...Gdziekolwiek jesteś, panie prezydencie...
powrót do forum filmu ...Gdziekolwiek jesteś, panie prezydencie...

Masakrycznie nudny

ocenił(a) film na 3

nie wytrzymałam do końca. Obejrzałam jakieś pół h i miałam serdecznie dosyc...byc może on się rozkręca później , ale nie chce mi się czekac.
Byc może trafiłam z oglądaniem tego filmu na zły moment dlatego mi nie podszedł.

marta_34

No tak, to w końcu nie 150-ta część "Zmierzchu" ...

ocenił(a) film na 3
GinaG

uwielbiam stare filmy, a jeszcze polskie z okresu około wojennego tym bardziej....jednak w tym filmie nie znalazłam tego czego szukałam....lecz teraz szczerze mówiąc nie pamiętam już za bardzo dla czego.

ocenił(a) film na 3
marta_34

a co do zmierzchu gdyby nie to ze rozśmiesza mnie absurdalnosc tego filmu to pewnie wyłączyłabym po pierwszej minucie:D:P

ocenił(a) film na 3
marta_34

Trudno nie zgodzić się z faktem, iż ten film nie należy do specjalnie łatwych, ani tym bardziej do specjalnie ciekawych. W zasadzie jego charakter jest bardziej dokumentalny niż fabularny, ponieważ bardzo liczne fragmenty zdjęć archiwalnych są jakby naturalnym "narratorem" tej opowieści. I chyba dlatego, że ten film jest tak dychotomiczny, jest tak trudny w odbiorze. Poza tym jest jeszcze coś - jest cholernie przygnębiający!

ocenił(a) film na 7
srick.pl

Hmm... A jaki według Ciebie powinien być film, którego głównym bohaterem jest wojna? W dodatku obserwowana oczami człowieka dotkniętego osobistą tragedią, na którego barkach spoczywa los oblężonej Warszawy? Moim zdaniem, przygnębiający klimat był tu celowym zamierzeniem reżysera, a dokumentalne wstawki (oczywiście te ukazujące zniszczenia i ofiary wojny, bo Hitlera mogli sobie darować) intensywnie go wzmacniały. Jeśli o mnie chodzi, odczuwałam tą wiszącą w powietrzu bezsilność, beznadzieję i niepewność jutra właśnie dzięki tym archiwalnym filmikom. Co więcej, film nie przedstawia prezydenta Starzyńskiego jako kryształowego, romantycznego patriotę, ale jako zwykłego człowieka, który po ludzku się boi. Za to wielki plus.

Pozdrawiam;>

ocenił(a) film na 3
klikk12

Nie wiem jaki powinien być "idealny film wojenny", bo często ocena czy dany film jest dobry, czy nie, to zwykły subiektywny pogląd, a przepisu na udany film nikt jeszcze nie wynalazł (że się tak wyrażę). Być może jesteśmy zapatrzeni na wzorce amerykańskie i na ich patos, na gloryfikowanie bohaterów. Być może to też wina tego, że polskie filmy nie umieją o pewnych sprawach opowiadać bez pewnego obciążenia (psychologicznej traumy jaka tkwi w Plakach na wspomnienie wojny). Moim zdaniem ani jedno, ani drugie (tzn. żaden z tych sposobów) nie jest dobry. Najczęściej triumfy w tym gatunku paradoksalnie święci kino antywojenne, w kontrowersyjny sposób opowiadające o przemocy, o celach wojny, o samym jej znaczeniu (jako przykład przychodzi mi do głowy Paragraf 22, czy polska Eroica).
Co do postaci Starzyńskiego nie mam tu wiele do zarzucenia. Rzeczywiście jest pokazana tak jakby dźwigał sam cały ten ciężar. Jednak w moim odczuciu nie można się z nim identyfikować, nie można mu współczuć, nie ma tej więzi między widzem a postacią, która często dominuje w kinie amerykańskim. I to jest słabość, bo współczuję mu (Starzyńskiemu) jako postaci historycznej, ale nie przekonuje mnie Starzyński-Łomnicki, jako postać filmowa. Nawet fakt, że został przedstawiony dość obiektywnie, nie zmienia tu aż tak wiele. Oczywiście nie wszystkim przeszkadza taki przygnębiający sposób przedstawienia wojny, ale jednak w moim odczuciu - w Polakach jest tego za dużo i to jest tylko takie narodowe katowanie się.

ocenił(a) film na 3
srick.pl

choc filmu już za bardzo nie pamietam...wiem tylko że mi się nie spodobał to bardzo spodobała mi się dyskusja jaka sie tu wywiązała wiec po przeczytaniu waszych uwag postanowiłam jeszcze raz obejrzec film .....w najblizszej przyszłosci

marta_34

A co tu było do spodobania wojna to wojna,opowieść o broniącym się mieście,które zostawił prezydent,znikąd żadnej pomocy,ciągłe naloty

kasjana

Obejrzyj jeszcze raz film. On właśnie Warszawy nie zostawił. Film trochę nudnawy, nie podobała mi się gra Łomnickiego, on tam miał czas na filozoficzne rozmyślania oraz powolne i flegmatyczne ruchy pośród tych bomb..?

Wolfgang1984

Mi chodziło o prezydenta Mościckiego to do niego przecież odnosi się tytuł filmu/

ocenił(a) film na 7
srick.pl

Moje pytanie nie było złośliwe. Chciałam tylko znać Twoją opinię na temat tego jak powinien wyglądać dobry film wojenny. Moim zdaniem, "...Gdziekolwiek jesteś..." to dobre kino właśnie z uwagi na tą swoją "inność" (w PRLu raczej mało filmów powstawało na fundamentach amerykańskich). Odniosłam też wrażenie, że trochę zaprzeczyłeś samemu sobie w swojej wypowiedzi - najpierw napisałeś o amerykańskim patosie i gloryfikowaniu bohaterów, a później o tym, że nie mogłeś identyfikować się z postacią Starzyńskiego. Dla mnie takie rozwiązanie było w sam raz. Sytuacja, w której mogę ocenić postać w miarę subiektywnie, a nie pod wpływem emocji nieczęsto się zdarza, gdy oglądam film. Gdybyśmy chcieli stworzyć postać, z którą się utożsamiamy musielibyśmy obrać jakiś kierunek, w którym chcielibyśmy pójść (np. gloryfikacja właśnie), a chyba nie o to chodzi, prawda? Poza tym, większość filmów wojennych jest przygnębiająca, bo wojna to nie sielanka, dlatego nie rozumiem czepiania się Polaków w tej kwestii. Czy tylko Amerykanie robią głupie komedie?

Pozdrawiam;>

ocenił(a) film na 3
klikk12

Gloryfikacja w stylu amerykańskim z tym durnym patosem jest przesadzona. Takie jest moje zdanie i w zasadzie nie podoba mi się ich kino (wojenne). Nie przeczę sobie (a przynajmniej nie tak bardzo), gdy piszę, że wolałbym widzieć postać Starzyńskiego lepiej nakreśloną, tyle że od stwarzania silnej, mocnej (dobrze wykreowanej) postaci do nadmiernego gloryfikowania jeszcze droga daleka. Jak wspomniałem mógł podobać się obiektywizm (i w tym kierunku na pewno jego osoba nie byłaby zbyt wyeksploatowana), ale nie podobało mi się duże spłycenie (zwłaszcza emocjonalne na płaszczyźnie bohater-widz) tej postaci. Bądź co bądź, jest to bohater tragiczny (w założeniach dramatyczny) i powinno być to lepiej wyeksponowane.
Zgadzam się, że film wojenny jako gatunek nie jest sielanką i taki nie powinien nigdy być. Zauważmy, że nawet gdy ma w sobie elementy komediowe (M.A.S.H.) jest to nazwijmy "śmiech przez łzy". Polacy - w mojej opinii - robią ten gatunek w stylu przygnębiająco-depresyjnym (co, jak wspomniałem, jest zapewne wynikiem traumy wojennej). Czyli Polacy przesadzają w jedną stronę, a Amerykanie w drugą. A to, że ktoś inny również robi "głupie filmy" nie jest argumentem obronnym na rzecz danego tytułu. Oczywiście nie musisz podzielać mojej opinii, bo wynika ona po prostu z gustu, który każdy ma inny.

marta_34

Skoro nie obejrzałaś filmu, to dlaczego wystawiasz mu ocenę? Prostactwo.

ocenił(a) film na 2
Volturnus

Trzeba mieć powód żeby dotrwać do końca seansu przed ekranem, bo to co się tam dzieje raczej zniechęca.
Wystąpił, bo przecież nie zagrał, w tym kinematograficznym wyrobie, skojarzenie z czekolado-podobnym produktem zasadne, wielki T. Łomnicki. Pokazał, wiarygodnie, a jakże, jak się pomylić wybierając numer telefonu. Rachitycznie, do granicy groteski co w końcu zamiarem twórców nie było, dziękował urzędnikom warszawskiego magistratu za pozostanie na posterunku i równie beznamiętnie wykazywał zrozumienie dla tych , dla których rodzina stanowi większą wartość i miasto opuszczą. Reszta obsady to raczej poziom jasełek czy dożynkowego święta. Montaż bezwzględnie trzymający się zasad Dogmy, co wskazywałoby, że źródła tego manifestu z 1995 roku nie w Kopenhadze a w PRL-u w czasach schyłkowego Gierka. Wymieszanie części fabularyzowanej z dokumentalną miało nieść całość ku górze. Stało się odwrotnie, bezwzględnie unaoczniło luki kompetencyjne twórcy w umiejętności inscenizowania scen dramatycznych, a tam, każdych scen.
Dlaczego ja to obejrzałem do końca?
Ano, z sympatii do , ciężko pracującego, ministra kultury, pana Premiera Glińskiego, który film "Historia Roja" typował na zwycięzcę tegorocznej Gdyni. Rzeczywiście, warsztatowo przewyższa omawiany tu "Gdziekolwiek...", ale też filmową, niech będzie, opowieść o wrześniowej postawie Prezydenta Starzyńskiego, przewyższają nawet reportaże redakcji rolnej. Gratuluję zatem, przytomności, tym co od ekranu odeszli przed wyświetleniem listy płac.
Good night, and good luck, esforty.

2/10

esforty

Super, ale po co mi to piszesz?

ocenił(a) film na 2
Volturnus

Dlatego, że nie trzeba lekceważyć intuicji, a intuicji kobiecej szczególnie!
Założycielka tematu dała sobie spokój po ok. 30 min, zrozumiała, iż to co ogląda osiąga dwie- trzy gwiazdki na dziesięć i dalej nawet o pół gwiazdki nie drgnie!
Ja tej intuicji nie mając obejrzałem do końca, a werdykt porównywalny.
Mam w plecy 86 minut, bo mogłem w tym czasie obejrzeć te wiadomości rolnicze i wypić kawę.
Z obecnego p. ministra kultury lekko sobie zadrwiłem, ale wystarczy...
"zna proporcją mocium panie", że posłużę się klasykiem. Ukłony, esforty.

esforty

Kobieca intuicja? Głupszą metodą może być już tylko losowanie, lub wróżenie oceny przy pomocy fusów.

Nie obejrzałeś - nie oceniaj. Film to nie tort, że zjesz kawałek i mówisz: Nie smakuje mi.
Jeśli jakiś film mi podpadł i przerwałem go po 15 min to nie wystawiam oceny, bo GO NIE OBEJRZAŁEM.

ocenił(a) film na 2
Volturnus

Rezonuję!
Ten film nie zasługuje by mu poświęcać aż 86 min. Twórcy wzgardzili moim poczuciem estetyki. Z potrzeby, nieokiełznanej, rewanżu utrzymuję, iż fusy, moneta, wyliczanka... czy inne takie adekwatne, będą stosowne. A nade wszystko, odejście wcześniejsze od ekranu/ wyjście z kina.
...Jeśli jakiś film mi podpadł i przerwałem go po 15 min to nie wystawiam oceny, bo GO NIE OBEJRZAŁEM... - chcesz cze nie to też jest gest sugerujący, dobitnie, ocenę.
Ale, puryści trzymają się mocno :-)
ukłony, esforty.

esforty

Człowieku, co mnie obchodzi czy go obejrzałeś, czy nie? Albo czy ci się podobał? Kogo to interesuje?

Podpinasz się pod post i piszesz nie na temat, w dodatku ośmieszasz się pompatycznym stylem.

Skoro nie rozumiesz w czym kwestia, to nie ma sensu wchodzić w dyskusję z tobą.

ocenił(a) film na 10
Volturnus

Volturnus, zgadzam sie z toba. A jesli chodzi o te "kobieca intuicje" I jakze ona jest potezna I niezawodna choc niedoceniona, to mi sie noz kuchenny w damskiej torebce sam otwiera jak slysze takie brednie. Dla mnie film ma easy 10+. Rozumiem jednak ze komus mogl nie przypasc do gustu. Ale co to do ciezkiej nedzy ma wspolnego z rzekoma "kobieca intuicja". Please...

ocenił(a) film na 7
Joanna_Stafish

Ten film jest dobry. Zwłaszcza przy dosyć skromnych możliwościach, jakie były w PRL-u, to i tak zrobiono przyzwoite kino wojenne, które starało się odtworzyć postać prezydenta Starzyńskiego chwilę przed wybuchem wojny, a także wraz z jej rozpoczęciem 1 września 1939 roku.

Niewątpliwie Tadeusz Łomnicki bardzo dobrze zagrał. Natomiast, pewnie - gdyby wgłębić się w niuanse, to pewnie jakieś poważniejsze wady w tej produkcji moglibyśmy dostrzec.

Osobiście zauważyłem, że kompletnie pominęło się temat społeczności żydowskiej, która w momencie wybuchu wojny stanowiła istotną część tkanki miejskiej. Tymczasem w filmie w ogóle nie widać tej społeczności. Ponadto, pewnie historycy bardziej doczepiliby się kwestii polskich mundurów - że nie pasują do tych, jakie były przed wojną.

Ogólnie rzecz biorąc, to nie jest film dla osób, które chcą dynamicznej akcji, jakiegoś thrillera - z suspensem na koniec. Tu wynik historii już widz zna od pierwszych minut filmu, bo każdy Polak wie, co się wówczas wydarzyło. Ten film jedynie próbował oddać ducha tego strasznego okresu: od rozpoczęcia wojny, aż do kapitulacji Warszawy.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones