Film arcydziełem nie jest, to fakt. Ale gdy przestaniemy go traktować jako dzieło historyczne, a zaczniemy jako całkiem sympatyczną parodię współczesnej opowiastki o relacji ochroniarz - celebrytka, przeniesioną w rejony średniowiecza, to ogląda się całość zupełnie przyjemnie. A Til nieźle sprawdza się również w rolach komediowych i jak widać, potrafi śmiać się sam z siebie. Udało mi się ściągnąć kopię w dubbingiem rosyjskim (na szczęście są też dostępne polskie napisy) co dodało jeszcze całości posmaku absurdu :-)