siedmiu spośród najzdolniejszych i najwybitniejszych reżyserów współczesnego kina z wolną ręką przy tworzeniu dziesięciominutowych nowel. jedyny motyw przewodni to upływ czasu, forma zaś i środki dowolne. stąd też znajdzie się tu miejsce zarówno na bardziej typowe rzeczy z półki "krótki metraż", lekkie eksperymentatorstwo materią filmową, czy też dokument. po tą ostatnią formę wyrazu sięgnęli Herzog I Lee, ale o ile u tego pierwszego wybór jest jeszcze w miarę trafiony, to u czołowego twórcy kina murzyńskiego lat 90-ych etiuda okazuje się być jedynie nieco nachalną polityczną agitką. najlepiej w ogólnym zestawieniu wypadają w moim mniemaniu nowelki Jarmuscha i Wendersa - obie, że tak to niedelikatnie nazwę, najbardziej "amerykańskie", zarówno w duchu, jak i w sposobie opowiadania. całkiem przyjemna jest również otwierająca opowiastka, w reżyserii Kaurismakiego. sympatycznie prezentuje się także zamykająca, spod ręki Chena Kaige, ale trudno też powiedzieć, aby czymkolwiek zapisywała się ona na dłużej w pamięci. całościowo - w sumie nic nadzwyczajnego, ale ogląda się przyjemnie i poprzez spory rozstrzał stylistyczny potrafi się wpasować w każde niemalże gusta.