Dla mnie film nie miał za bardzo sensu. W prehistorii były wielkie cywilizacje budujące ogromne piramidy i ogromne statki w czasach mamutów i tygrysów szablastozębnych?!? Absurd. Reżyserowi trochę pomieszały się epoki. Film nie ma fabuły trzymającej się kupy. Najpierw myślałem że ten film miał pokazać jak w prehistorii żyli ludzie jednak trochę się wmieszało w to sci-fi czyli jakieś duchy, przepowiednie bogów itd. Dałem mu mocną jak na ten film ocenę 4.
Tygrysy szablozębne i mamuty wyginęły 10 tys lat p.n.e . ponieważ skończyła się epoka lodowcowa (a skoro było im za ciepło, to uciekły do Egiptu na pustynię, gdzie miały świetne warunki) Pierwsze piramidy powstały w 3 tysiącleciu p.n.e. Udomowienie konia 3 tys lat p.n.e. brąz IV tysiąclecie p.n.e. miedź 7 tys lat p.n.e. Film dobry dla amerykanów którzy myślą że Europa jest państwem, król Artur i czarodziej Merlin rządzili średniowieczną Anglią z pomocą rycerzy okrągłego stołu w płytowych zbrojach żywcem wyjętych z przełomu XV i XVI wieku... Jeśli potraktujemy to jako wyjątkowo mało ambitną fantastykę i nakupujemy dużo chipsów, to da się to oglądnąć. Po twórcach "Pojutrza" spodziewałem się czegoś minimalnie bardziej "prawdopodobnego".
To, że wiedza przeciętnego Amerykanina na temat czegokolwiek znajdującego się poza jego podwórkiem pozwala wciskać mu największe bzdury, jest już chyba prawda powszechnie znaną. Dla mnie największą zabawą podczas oglądanie tego filmu (gdy już przestałem się denerwować potokiem idiotyzmów zalewających mnie z ekranu) było odchaczanie na liście klisz i zrzynek z innych filmów. Trochę tak jakby wszyscy hollywoodzcy scenarzyści mieli jeden szablon na film i tylko uzupełniali go o czas i miejsce akcji.
Ja już w pewnym momencie czekałem na scenę z Afirka Korps szturmująca piramidy na Tygrysach i Rommlem jadącym na koniu w stroju krzyżowca walczącym za wolność zniewolonych ludów afrykańskich. Myślę, że nawet to Amerykanie by łykneli...
"Dla mnie największą zabawą podczas oglądanie tego filmu (gdy już przestałem się denerwować potokiem idiotyzmów zalewających mnie z ekranu) było odchaczanie na liście klisz i zrzynek z innych filmów. Trochę tak jakby wszyscy hollywoodzcy scenarzyści mieli jeden szablon na film i tylko uzupełniali go o czas i miejsce akcji.
"
Mam podobne odczucia. Czyli coś jest na rzeczy...