Film zaskakująco logiczny: skoro ludzkość ewoluowała w stronę Willowa Smitha, to nic w tym dziwnego, że reszta natury ewoluowała w stronę zabicia Willowa Smitha!
Jak dla mnie jedyną prawdziwą wadą filmu była umęczona twarz młodego aktora i te dziwne sceny kręcone kamerą cyfrową. Taka fantastyka przygodowa do obejrzenia na raz i beki ze spiny w komentarzach. Piwo natomiast należy się ludziom odpowiedzialnym za "design" pomieszczeń przyszłości - bardzo to estetycznie wyglądało. Sam film pełen jest zresztą bardzo ładnych ujęć.
Czy zauważył ktoś podobieństwa między fabułą filmu a piosenką z wejściówki do "Bajera z Bel Air"? Tak, tak mili państwo:
"My life got flipped, turned upside down" - nie da się ukryć :-)
"And I'd like to take a minute just sit right there" - Will często każe synowi w trakcie filmu siadać i odpoczywać przez minutę.
"In west Philadelphia born and raised/On the playground where I spent most of my days" - Zamieńmy Filadelfię na inny układ słoneczny a plac zabaw na obóz kadetów.
"I got in one little fight and my mom got scared" - pomysł wysłania z ojcem skonfliktowanego ze szkołą Willowa był w pewnym sensie zainicjowany przez matkę.
"And I yelled to the cabby "Yo, homes smell you later!"" - SMELL you later, pozostawię bez komentarza.
Ostatecznie Hentai został "księciem" bo zyskał uznanie w oczach ojca - "króla-generała". Tak było.
szkoda że nie było w tym filmie pokazanych pozostałości po ludziach na Ziemi, trochę dodało by to klimatu.
Jakby nie patrzeć to jest niby tysiąc lat + po jakichś kataklizmach wielkich, więc niewiele z naszych bloków by przetrwało. Mnie bardziej zastanawia dlaczego niby nie mogli jej ponownie zasiedlić? Najgroźniejszym stworzeniem na Ziemi była Ursa, które de facto została przez nich sprowadzona w liczbie 1 sztuki. Na samym początku jest mówione jak musieli uciekać na inną planetę gdzie było ich o wiele więcej i jakoś dali radę. I trochę ram czasowych nie ogarniam, bo niby 1000 lat, a tu Will Smith zdążył pokonać Ursy i jeszcze doczekał sie powrotu na Ziemię.
Gdyby zamiast Jadena Smitha grał inny aktor to byłoby o wiele lepiej.
A tak mamy chłopca z twarzą na zbitego psa. Co by się nie działo chłopak jest cały czas niby smutny, niby wystraszony.
Taki Bieber, tylko zamiast muzyki jest film :/
Za to Will dobrze zagrał, twardego ojca i opanowanego generała.
Film dobry i to szczególnie za efekty, ale co to będzie za 20-50 lat jak film się zestarzeje (nie tylko ten, ale ogólnie filmy typu Transformers itp.)
Efekty już nie będą tak cieszyć oko, bo pewnie będą o niebo lepsze. Pozostanie tylko fabuła, reżyseria i gra aktorska. Czy wtedy filmy będą równie dobre?
Czy ktoś będzie je wspominał jak choćby 12 gniewnych ludzi? Oj chyba nie:)