Choćby nie wiem jak narzekać na kiczowatość tego horroru, jego naiwność, fakt że jest przestarzały nawet względem swojej epoki i tak będę bronił rękami i nogami dzieł Castle'a. To gość który stworzył multum filmów grozy idealnych na seans dla młodzieży i umiał za każdym razem w oryginalny sposób urozmaicić zabawę.
Tym razem zastosował całkiem ciekawą technikę, bliską 3D. Otóż po założeniu specjalnych okularów (mogą być w sumie zwykłe 3D właśnie, tylko należy zamknąć jedno oko :D) na ekranie widać duchy. Dobra, nie do końca to wypaliło na małym ekranie, ale w kinie musiało dawać sporo frajdy.
Całość to klasyczna historyjka grozy, o nawiedzonym domu. Sporo tutaj, już gdzieś wykorzystanych tricków, niewielkich głupotek, ale ogółem to lekki, przyjemny seans. Ja nie nudziłem się nawet przez chwilę, a dodatkowo wczułem się w zabawę i od czasu do czasu zakładając okulary z uśmieszkiem wypatrywałem kolejnych perypetii 13 duchów.
To raczej ciekawostka, niż pełnoprawny film, bo wcześniejszy "Tingler" oraz "Dom na przeklętym wzgórzu" były owszem lepsze, ale i tak miła ciekawostka.