Na forum tym padło okraślenie iż "2010" jest filmem lepszym od 2001 "Odyseja Kosmiczna". Jest to prawda, dlaczego? Dlatego bowiem - i jest to jak najbardziej obiektywna przyczyna - gdyż: "2001" jest zrobiony w sposób łamiący wszelkie zasady robienia filmu. w sprawnie nakręconym filmie, czy to kinie ambitnym, czy czysto rozrywkowym, nieduposzczalne są nadmierne opóżnienia akcji w postaci dłużyzn, powtarzających się niepotrzebnie ujęć i zbyt czczegółowo pokazanych niektórych scen. W "2001' muzyka jest nieadekwatna do rozwoju wydarzeń w filmie (poza motywem przewodnim). Poszczególne wątki filmu są rozwiniete nie do końca, lub na siłę zakończone. Niewiadomo czy jest to film o buncie komputera przeciwko człowiekowi, czy próba odpowiedzi na pytanie skąd pochodzimy, kim jesteśmy i dokąd zmierzamy, czy też o samotności człowieka poprostu. Kubrick prubuje dotknąć każdego z tych tematów jednocześnie, i w efekcie żaden nie jest należycie pociągnięty do końca i rozmywa się w gąszczu innych. W końcu role główne są nijak zagrane, a efekty specjalne zdają się dominować nad scenariuszem. Doskonale rozumiem, iż poprzez pewne zabiegi reżyser pragnął pokazać pewne rzeczy, jednakże nie umiał rozegrać tego w sposób elegancki i subtelny, natomiast zrobił to w sposób aż nadto dosadny i patetyczny.
Natomiast "2010" to film, który unika wielu blądów jedynki. Ma akcję, wyraziste postacie, miejscami trzyma w napięciu (czego brak jedynce). A motyw zimnej wojny? Cóż - w latach 80' był poprosu modny, a film wykorzystuje go w sposób bardzo zgrabny. Pozdrawiam wszystkich.
Oba filmy różnią całe wieki rozwoju kina i nie ma co ich tak naprawdę porównywać. Jeżeli chodzi o twoją wypowiedz dotyczącą 2001 to kompletnie się nie zgadzam. Jeśli chodzi o "zasady" to nie będę tego komentował. Zasady są by je łamać:)Muzyka jest nieziemsko adekwatna do filmu, bardzo abstrakcyjna. O dłużyznach można mówic gdy film nudzi- mnie nie nudził mimo swojego rozmiaru. Patosu tam nie dostrzegłem nigdzie. Efekty nie dominują nad scenariuszem. Scenariusz składa się z wielu niezwykłych scen np. pierwsze małpoludy używające nażędzi, rozgrywka Bowmana z inteligentnym komputerem Halem, jego wyłączanie, podróż do wnętrza monolitu i przemiana Bowmana. Symboliki tych scen nie trzeba wyjaśniać. Od strony plastycznej film jest wspaniały. Osobiście uważam że film ten należy oglądać po przeczytaniu książki i z tego co zauważyłem jest on wyżej oceniany przez ludzi o wykształceniu ścisłym (jestem fizykiem i mam dużo znajomych z takich kręgów) niż przez humanistów.
Widze,że masz kompletnie odmienne zdanie na temat Odysei2001, ale tak to jest ze sztuką. przez różnych ludzi może być kompletnie odmiennie pojmowana
Fakt, w pełni się z tobą zgadzam i dlatego uważam że tacy jak ty nie nadają się nawet na parobków u chłopów pańszczeżnianych w xix wieku
Tylko jedni mają rację? A to niezłe. Zarówno 2001 jak i 2010 są świetne zupełnie różne, a opinia wyrażona przez założyciela tematu jest jego opinią i przede wszystkim jest dobrze wyjaśniona. I o to chodzi na forum, aby móc wyrazić swoje zdanie. I tylko plebs używa w XXI wieku słowa: pijak. Powinni usuwać takie posty jak twój, bo rażąco zaniżają intelektualną wartość filmweb.
Panie Żandarm, cóż za przerażające podejście do sztuki i widza w ogóle ;/ Szczerze życzę przełamania bariery ignorancji którą Pan emanuje.
Jak dla mnie, to oba filmy są świetne. Momentami 2001 jest lepsza, a kiedy indziej 2010 góruje. Na pewno 2010 miała wyższy budżet - w teorii lepsze efekty specjalne (czy napewno?), bardziej znani aktorzy (co dla niektórych może być minusem). 2001 jest bardziej filozoficzna.
PS. Zawsze kiedy widziałem monolit, przenikał mnie - delikatnie mówiąc - niepokój :)
Sztuki (którą również jest film) się nie ocenia, ją się przyjmuje lub odrzuca. Więc nie powinno się jej mierzyć jakimiś zasadami itp. np. "nieduposzczalne są nadmierne opóżnienia akcji w postaci dłużyzn, powtarzających się niepotrzebnie ujęć i zbyt czczegółowo pokazanych niektórych scen."
I osobiście nie uważam że "odyseja" STANLEY`a KUBRICK`a była słabsza, wręcz przeciwnie - jest lepsza. Może właśnie te wydłużone do granic wytrzymałości sceny sprawiały iż film jest przepiękny, sceny które według pewnych zasad powinny osłabić film.
Polski "Rejs" też jest strasznie wydłużony i co?
Więc nie traktujmy filmu jak jakiś sprawdzian który trzeba ocenić. Nie miarujmy GO suchymi ocenami. ODBIERAJMY GO SERCEM!!!!!!!!!!!
Hmm. "2001" jest arcydziełem w skali przestrzennej i czasowej. Film genialny bez dwóch zdań. Czy "2010" jest lepszy? Kwestia gustu, a mój gust podpowiada mi, że jednak nie. Jest bardzo dobry, ale nie genialny. Zdecydowanie brakuje mi tych długich, nudnych scen o których ktoś tu wspominał :)
Końcówka też trochę mnie zawiodła, ale może dlatego, że trochę nie pasowała do całości filmu który jest mroczny i klaustrofobiczny.
Trochę przesadziłeś. Po co rozgraniczać oba tytuły na lepszy i gorszy? Spróbuj widzieć je jako całość...
Dokładnie! Analogicznie jak ludzie porównują ze sobą wszystkie części np. Matrixa. Prawda jest taka, że to po prostu jeden film tylko rozbity z uwagi na techniczną formę przekazu, jaką jest film, na trzy części. To by oznaczało, że się porównuje początek dzieła z jego środkiem lub końcem. Porównywać to można np. różne ekranizacje tego samego dzieła, np. Śledztwo, śp. S. Lema. Zrobiono dwa 1972 i 1997 i to porównanie ma ewentualny sens.
Co do kwestii realizatorskich to można ewentualnie warsztat porównywać obu reżyserów (nie mylić z użytymi środkami technicznymi, efektami itp.). Każdy przedstawił w tych filmach swoją wizję dzieł A.C. Clarka uwypuklając swój punkt widzenia i pojętą interpretację fabuły. Każdy z nich skupił się na tym, co uznał z najistotniejsze.
Oczywiście oba filmy mają nieco odmienne style, ale po pierwsze dzieli je trochę czasu, który w historii kina to epoka (to tak w kwestii technik realizatorskich), a po drugie sama pierwotna (książkowa) fabuła ma inną dynamikę. Jak nakręcą 2061: OK to też znajdą się malkontenci, którzy nie zostawią suchej nitki na filmie, że ten np. ocieka FXami zamiast wprowadzać swoistą psychę. Trudno jednak oczekiwac w dzisiejszych czasach aby realizowac film z pomalowanymi kulkami kręcącymi się na nitkach w roli planet. Każde dzieło, nawet mierne ZAWSZE jest, było nie było, pochodną czasów w jakich powstało. To jest immanentne.
Racja. Do wad 1 dochodzi jeszcze niezrozumiałe zakończenie, które ta część uzupełnia.
Zachęciłeś mnie chyba do obejrzenia dwójki :) Mam nadzieje, że będzie rzeczywiście lepsza i nie będą musiał przewijać non stop latających w tempie naszego PKP statków :)