Tam była ironia (Strauss w kosmosie) i tajemnica. Końcowe sekwencje były piękne i wieloznaczne - bez żadnego gadania. W dwójce, typowej amerykańskiej produkcji, zamiast tego jest "duch" gadający w telewizorze i czeszący umierającą mamusię (żenująca scena). W ogóle gadania jest mnóstwo: o prawdzie, o łobuzach z Białego Domu, o zaufaniu, o tym, że świat jest piękny i trzeba w nim żyć w pokoju itp. itd. Ogólnie poziom intelektualny czytanki dla dziesięciolatków. Jeśli ktoś ma dzieci w tym wieku, to jeszcze ujdzie jako "kino familijne".
Przyznam ci rację, że Odyseja Kubricka jest lepszym filmem. Jednak tych filmów nie powinno się porównywać od tak sobie, bo oprócz tytułu, miejsca akcji i HALa te filmy mają mało ze sobą wspólnego. Na drugą część trzeba patrzeć zupełnie innym okiem.
Traktując Odyseję kosmiczną 2010 jako "kino familijne" powiedziałbym, że jest to kino familijne na najwyższym poziomie ;).
Ten film to alternatywna "Odyseja" dla ludzi, którzy nie lubią filmów typu właśnie "Odyseja 2001" czy Qatsi Trilogy.
Skala ocen na tego typu portalach nie mówi wiele o jakości filmu, ale o gustach widowni. Ludzie w większości są jak inżynier Mamoń - lubią to, co już znają. Nic więc dziwnego, że podoba im się banalny, przeciętny film, z premedytacją dostosowany do przeciętnych gustów.
2010 nie uzupełnia 2001. Z równym sensem można by utrzymywać, że jakiś kryminał-czytadło uzupełnia "Zbrodnię i karę". To jest różnica klas. Choć oczywiście większość ludzi woli rozrywkowe kryminałki niż "Zbrodnię i karę", która ich w wielu momentach po prostu nudzi. Z 2001 jest podobnie: "zwykli widzowie" narzekają, że na początku niewiele się dzieje, są krajobrazy, siedzą jakieś małpy. Potem też są dłużyzny: statki kosmiczne się kręcą i gra muzyczka. No i ten koniec, w którym nie wiadomo o co chodzi.
Moja ocena Odysei - 10/10 + serce. Moja ocena tego tutaj - 1. Ten film nie powinien był nigdy się ukazać.
Człowiek nie jest wyspą samotną i tak samo filmy mają swój kontekst. Jeśli się robi kontynuacje jednego z najważniejszych filmów sci-fi w historii i robi się z niego ckliwą polityczną pogadankę i cuda na patyku to nawet jeśli to jest niezła przygodówka to nie powinna się była ukazać no bo po co? Tylko chyba po to, żeby zarobić na filmie Kubricka.