PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=30865}
7,3 20 151
ocen
7,3 10 1 20151
6,4 5
ocen krytyków
2010: Odyseja kosmiczna
powrót do forum filmu 2010: Odyseja kosmiczna
użytkownik usunięty
marcino241984

,,2001...'' ma u Ciebie 3/10 (!) a ,2012'' uważasz za arcydzieło (!!!). Ręce opadają....

Kolejny dowód że jesteś trollem.

użytkownik usunięty
KapitanOrzech

Najprawdopodobniej jesteś jedyna osobą, która ma mnie za trolla... Większość użytkowników za takiego uważa Ciebie....

Nie rozumiesz że 2001 to gniot absolutny. To świadczy o tym że jesteś trollem. Proste.

użytkownik usunięty
KapitanOrzech

I jak tu dyskutować z takim poyebem?! Nie da się.

ocenił(a) film na 7

jesteście żałośni

użytkownik usunięty
PabloPicasso

Nie wydaje mi się. A właściwie to nie sądzę, bym był ;) . KapitanOrzech już jak najbardziej. Może czasem niepotrzebnie się z trollami w dyskusje wdaje i być może za często mi nerwy puszczają ale tak to już jest.... I nie porównuj mnie do tego pajaca bo raczej sobie na to nie zasłużyłem - nie mam w zwyczaju pisać bredni. Początkowo sądziłem, że KapitanOrzech to taki filmwebowy enfants terribles ale szybko okazał się być durnym trollem.

marcino241984

,,film kozacki. szkoda że jedynka to taka chała"
Zgadzam się w 100%, jedynka mi się nie podobała, a ta część to arcydzieło :). W tamtej części pół filmu to muzyka i widok z kamery, co mnie poprostu denerwowała-cisza taka dziwna była. W dwójce pełno akcji itp :). Czekamy na trzecią i czwartą część, oby były tak ciekawe jak ta.

ocenił(a) film na 5
bungrav

Don't feed the trolls.

ocenił(a) film na 6
bungrav

Soraweczka, ale 2001 to nie była "chała". To, nie był film sensacyjny, żeby było pełno akcji, akcja działa się na innym levelu :) W tzw "akcji" chodziło o ewolucję, nabieranie świadomości przez maszynę, w pewnym sensie o przerost dzieła nad twórcą (m.in. kontroli nad jego życiem). Film reżyserował ś.p. Kubrick, który lubił dziwne formy, można mieć różne gusta i rozumiem, że film może się nie podobać, bo jest ciężki w odbiorze, ale nie znaczy to, że można go nazywać "chałą". Dodam jeszcze, że 2001 to jeden z moich ulubionych filmów, scena z kością - mistrzostwo. Nie oglądałem 2010 więc się (jeszcze) nie wypowiem na ten temat.
pozdro

ocenił(a) film na 5
Koziol_7

No tak, a ja obejrzałem wczoraj i mogę odwrócić tekst autora wątku: "2001: Odyseja kosmiczna" to film kozacki, szkoda, że dwójka to taka chała... Dla jasności: film Kubricka uważam za arcydzieło - pod pozorami opowieści science fiction reżyser snuje zapierającą dech swoim epickim rozmachem przypowieść o egzystencji, religii, samotności (albo i nie) człowieka we wszechświecie, przeznaczeniu, cywilizacji... i jeszcze o kilku innych rzeczach. Oczywiście, film tak pomyślany nie mógł być jakąś widowiskową napierdalanką, jakąś bombastyczną space operą o dzielnym homo sapiens podbijającym obce galaktyki - ale to tylko jego dodatkowa wartość: Kubrick (jako jeden z pierwszych, bodaj czy nie pierwszy) nobilitował ten zdecydowanie popkulturowy i infantylny gatunek, jakim podówczas była fantastyka filmowa, do rangi sztuki wielkiej, czyli takiej, która mierzy się z problemami o skali - metaforycznie i dosłownie - kosmicznej. Poza tym "2001: Odyseja kosmiczna" była mistrzostwem poetyckiego skrótu, filozoficznego niedopowiedzenia, niedosłowności i tajemnicy, jakimś mistycznym traktatem. Że już o takich drobiażdżkach jak zdjęcia, efekty i dobór muzyki nie wspomnę.

A co dostajemy w kontynuacji Petera Hyamsa? Do pewnego momentu mógł to być po prostu przyzwoity, mocny, męski, elegancko oldskulowy film science-fiction - ot, taka sobie nie najniższych lotów rozrywka na piątkowy wieczór. Niestety - z minuty na minutę było coraz gorzej: brak pomysłu, nieprzekonujące postacie, efekty o niebo moim zdaniem słabsze niż u Kubricka (zwłaszcza przy uwzględnieniu, że oba filmy dzieli jakieś piętnaście lat, czyli w skali rozwoju sztuki filmowej mała wieczność - cóż, jeszcze jeden dowód na to, że to nie zaawansowanie technologiczne czyni arcydzieło), a wszystko podlane jakimś nieprzekonującym politycznym sosem. Niektóre sceny były tak żenujące, że aż boli - zwłaszcza te duchy astronautów z pierwszej części powracające na ziemię, w estetyce z jakiegoś najbardziej popeliniarskiego horroru klasy B. No, ale to wszystko nic w porównaniu z końcówką - a konkretnie z tym, co dzieje się od momentu, gdy monolity zaczynają zżerać Jowisza: tu już durnowatość filmu zaczęła zbliżać się do absolutnego dna. Aż dziw bierze: mogłem wymyślić różne słabe zakończenia dla tak słabego obrazu, ale aż takiej żenady to bym nie wykoncypował... Pozytywny przekaz jak z socrealistycznego produkcyjniaka wtłoczony w sposób urągający najsłabszemu nawet prawdopodobieństwu - Jowisz zamieniony w nowe słońce, początek nowego życia na Europie, jedna informacja wygenerowana przez zdychający komputer i włodarze dwóch wrogich mocarstw wypijający brudzia! Gorzej niż w "Dniu niepodległości"! Jakbym miał oceniać samą końcówkę, to chyba pierwszy raz w życiu oceniłbym coś na tym forum na 1/10, ale że - jak powiedziałem - do któregoś momentu film zapowiadał się na nienajgorszą rozrywkę, więc miłosiernie zostawiam 5/10.

I jeszcze słówko o stronie "science" tego "fiction" - ja naprawdę nie jestem na tym punkcie przeczulony, nie każdy musi być Stanisławem Lemem i zaczynać pracę nad najprostszym nawet pomysłem fabularnym od streszczania aktualnego stanu badań biochemicznych i astrofizycznych, ale wszystko ma swoje granice... Jakim sposobem monolity infekują Jowisza w taki sposób, że staje się on nowym słońcem? Na jakiej podstawie w ogóle możliwe jest przekształcenie planety w gwiazdę? Jakim cudem życie może rozwinąć się na obiekcie położonym tak blisko gwiazdy jak Europa względem (byłego) Jowisza - i od kiedy to rozwija się ono w takim tempie? W jaki sposób życie może utrzymać się na Ziemi oświetlanej dwoma słońcami? Czy układ słoneczny w ogóle wytrzymałby implozję jednej z planet i narodziny kolejnej gwiazdy? I niech o wadze i elementarności tych pytań świadczy to, że zadaje je ktoś, kto wiedzę w tym zakresie ma... hm... dyletancką, najłagodniej rzecz ujmując. U Kubricka wszelkie tego typu zastrzeżenia traciły rację bytu o tyle, że były przeniesione na poziom mistycznej paraboli, Hyams usiłuje wszystko wyjaśnić w oparciu o naukę - i raz jeszcze leci na pysk. Inna sprawa, że z bardzo wysokiego konia...

ocenił(a) film na 6
Ras_Democritus

heh tak myślałem, że to może być kaszana. Ale i tak obejrzę kiedyś :). Podziwiam, że chciało ci się tak rozpisywać. Od siebie dodam tylko, że robiąc taką "Lemowską" analizę to 90% filmów nie ma sensu. Najlepszy przykład: brak dźwięku w próżni, co jako jeden z nielicznych zachował Kubrck. btw "Autostopem przez galaktykę" to spoko film.
pzdr

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones