Film niezły, aczkolwiek niektóre jego elementy strasznie mnie męczyły. Te ponad minutowe sceny skonstruowane tylko po to bo pokazać samotność i cierpienie bohaterek. Wyciąłbym je wszystkie, wniosłoby to trochę dynamizmu do filmu.
Wszystkie kobiety w tym filmie cierpią przez mężczyzne. Zupełnie jak u rodzimej Nałkowskiej w Granicy. One chyba są wszystkie jedną osobą, szczególnie w momencie kiedy płaczą, takim archetypem.
To co mnie strasznie urzekło to kolory. Nie widziałem jeszcze takich zielini i czerwieni. Są po prostu nie do opisania. Za te kolory ten film cenię. Resztę skróciłbym porządnie.