PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=3486}

2046

7,3 10 548
ocen
7,3 10 1 10548
6,9 14
ocen krytyków
2046
powrót do forum filmu 2046

WIELKI zawód

ocenił(a) film na 8

Porażka!!! Nigdy nie sądzilem, że przyjdzie mi to powiedzieć o filmie czlowieka ktorego do tej pory uwzalem za jednego z bogow wspołczesnego kina. Jest to ostatnia i zdecydowanie najsłabsza cześć "trylogi" zapoczatkowanej przez Days Of Being Wild a kontynuowanej póżniej przez Spragnionych Miłości. Niby wszystko jest na miejscu, zdjęcia ok, muzyka też dobra a aktorzy wywiazuja sie ze swych ról bez zastrzezeń (nie mogło być inaczej w końcu to absolutna czołówka kina azjatyckiego) ale film zdecydowanie pozbawiony jest klimatu i pewnej magicznej aury obecnej w większości poprzednich produkcji Wong Kar-Waia. Dla mnie osobiście jest to największy zawód tego roku i poizostaje mieć nadzieję że to co zobaczyłem to jeszcze nie finalny montaż, że coś sie jeszcze zmieni.....narazie to po prostu przeciętny film o zwykłym playboyu.Szkoda.

użytkownik usunięty
Mathey

Wygląda na to, że nie obejrzałeś tego filmu zbyt dokładnie. Dla mnie jest rewelacyjny. Kino osobliwe, owszem, ale głębokie jak zawsze. Kar-Wai nie wyszedł z formy, stworzył kolejne dzieło. Osobiście gorąco polecam.

ocenił(a) film na 8

Mylisz się podszedłem do tego filmu z czcią należną twórcy pokroju Wong Kar Waia, śledziłem wydarzenia w filmie z wielką uwagą starając się przeoczyć jak najmniej. Ze smutkiem muszę stwierdzić, że film zdecydowanie nie spełnil moich oczekiwań (sam zresztą pomysł kontynuowania dzieła absolutnego i skończonego jakim był "Spragnieni Miłości" był bardzo ryzykowny). Akcja jest prosta, praktycznie wszystkie odpowiedzi dostajemy od reżysera na tacy. O muzyce można powiedziec tyle, że jest i nic poza tym. Z pewnością film nie jest przecietny i wciąż na tle innych zalewających nas produkcji z zachodu można się nim zachwycać. Porównując jednak (a tego niestety nie da się uniknąć) z poprzednimi filmami Wong Kar Waia "2046"wypada bardzo przeciętnie.Brak w nim orginalności i polotu "Chungking Express" i "Upadłych Aniołów", atmosfery i magii (o czym wspomniałem zresztą wcześniej) poprzednich części tej "miłosnej trylogii". Pomimo moich narzekań jestem pewien, że znajdą się ludzie (wystarczy przeczytac choc by Twoja opinię) którzy uznają ten film za rewelacyjny.
Niestety ja do nich należeć raczej nie będe, czego muszę przyznać bardzo żałuje.

ocenił(a) film na 10
Mathey

Nie zgadzam się z Tobą. Po pierwsze nie można mówić o trylogii zaczętej od "Days...", bo ten film z następnymi dwoma ("Spragnieni..." i "2046") ma na prawdę niewiele wspólnego. Obejrzałem _wszystkie_ filmy reżyserowane przez Wonga (poza serialami wyświetlanymi dekadę temu w HK) i jego ostatni film jest równie wspaniały jak poprzednie. Po drugie wygląda tak jakbyś obejrzał jakąś kiepską kopię tego filmu, bo barwy, muzyka i gra aktorska stworzyła w filmie wspaniały klimat! Może lepiej zaczekaj i obejrzyj film w kinie - może wtedy docenisz kolejne dzieło Wonga? Osobiście nie wiedziałem, że znajdę w "2046" tak wiele nawiązań do "Spragnionych miłości" - jest ich na prawdę odgroma!

ocenił(a) film na 8
kardamon

Nie krytykowałem przecież ani gry aktorskiej (która zresztą stala na najwyższym poziomie), ani zdjęć (choć uwazam, że podobnie jak muzyka wnoszą o wiele mniej niz to miało miejsce w "Spragnionych Miłości").Słowo trylogia za każdym razem brałem w cudzysłów, bowiem "In the Mood for Love" nie można raczej traktować jako naturalnej kontynuacji "Days..." i w tym miejscu muszę się z Toba zgodzić. Nie mozna jednak nie zauważyć, że te wszystkie filmy są ze soba w znacznym stopniu powiazane (zarówno Carina Lau i Maggie Cheung gajace te same postaci, oraz Tony Leung przedstawiony w ostatniej scenie "Days..." wskazują, że mamy dotyczenia raczej z jedna historia niz przypadkowym zbiegiem okolicznosci). "2046" obejrzałem w jakosci zdecydowanie zadowalającej także jakośc nie wpłynęła w sposób negatywny na odbiór filmu.Moim zmartwieniem jest natomiast fakt,że wszyscy zwolennicy nowej produkcji Wong Kar-Waia za argument przyjmuja strone techniczną filmu. Na Boga jesli to by było jedyne kryterium oceny filmów to za wielkie uwazac bym musiał producje pokroju Troji czy Pearl Harbour. Dotychczas w filmach Wong Kar-Waia w parze z perfekcyjna realizacja szedł doskonały, wciagajacy i zazwyczaj orginalny scenariusz. Niestety w "2046" tego drugiego elementuzdecydowanie zabrakło. Poza kilkoma momentami(głównie z Faye Wong) historia jest po prostu nudna iprzewidywalna. Może gyby reżyser nie postawił takiego nacisku na historię zwiazku Chowa z Bai Ling(Zhang Ziyi), a pokazal wiecej LuLu czy Su Li Zehn oraz choc troche "zakęcił" fabuła,efekt byłby lepszy. Naprawde załuje,że musiałem stanać po stronie krytyków tego filmu. Ja również widziałem wszystkie Jego(znaczy sie Wong Kar Waia) filmy i kazdy budził mój co raz to wiekszy zachwyt,az do tego momentu...

Mathey

No więc jeszcze raz się tu odezwę. Jak już pisałam wcześniej "2046" bardzo mi się podobał, uważam, że Kar-Wai w świetnej formie, ale... fakt - "Spragnieni miłości" to u mnie wciąz numer 1. Nie mogę się zgodzić z Twoim stwierdzeniem, że w "2046" cały scenariusz mamy na tacy, że wszystko jest jasne i przewidywalne. Zwróć uwagę jak wiele przenośni jest w tym filmie, odniesienia postaci - nie tylko wybiegające do "Spragnionych miłości", ale nawet w samym "2046", chociażby Leung i Kimura - czy Twoim zdaniem wszystko o ich postaciach jest powiedziane do końca? Bo ja do tej pory mam masę pytań. Na pewno obejrzę ten film jeszcze raz, by odnaleźć odpowiedzi. I pytanie na koniec - jak zrozumieliście "2046"? Co to jest Wazsym zdaniem? :0)

ocenił(a) film na 8
leif1

Na pewno powrzechnie znanym Wam wszystkim faktem jest że 2046 to numer pokoju w którym Chow spotykał się Su Li Zhen. Na samym początku pada zdanie,że nikt nie wraca z roku 2046, on jednak to robi.
IMHO cały film to jego "droga powrotna" z miejsca w którym każdy inny by pozostał. 2046 to miejsce gdzie odnalazł prawdziwą miłość i szczęście ale wypadki potoczyły się tak a nie inaczej i musiał odejść. Nie wiem czy wyraziłem się dostatecznie jasno, wiem natomiast że może to być naciągana interpretacja, w każdym bądz razie ja widzę to w ten sposób. Ciekaw jestem Waszych opinii na ten temat.

ocenił(a) film na 7
Mathey

Nie twierdzę, że jest to najlepszy film Wai'a, nie chę Cię do niczego przekonywać, ale... jeśli to jest słaby film to w pewnej i to dosyć wąskiej kategorii. Może chodzi Tobie właśnie tylko o ten film w zestawieniu z ionnymi jego filmami, a w szczeglności z poprzednim. '2046' jest słabszy, bo 'Spragnieni miłości' byli TAK dobrzy. Przeskoczenie tak wysokiej poprzeczki było niemożliwe wręcz - jeszcze jakby Wai utrudniał sobie to zadanie pociagnięciem tej same estetyki, a nawet zaczerpnięciem tego numeru. Tymczasem ja ten film widzę jako coś odrębnego... trudniejszego. Historia o playboy'u jest jednak zbytnim uogólnieniem. Ponadto, kto patrzy miarą samej słownej osi fabularnej na filmy Wai'a. W końcu 'Spragnieni miłości' też pod względem pomysłu nie należą do oryginalnych, ale za to jak została ta błacha historyjka potraktowana... Fakt, ze to wciąz film ('2046') sprawiający wrażenie niedokończonego, nieokreślonego. O tym co sądzę po obejrzeniu, co zrobiłem wczoraj napisałem trochę na blogu. Na pewno nie jest to coś słabego, bylejakiego, bo jednak czuję się niezdecydowany jak mam go ocenić, jak mam go objąć. Byw przecież chaotyczny, nierówny, ten montaż też momentami bywa takim wzykłym 'sklejaniem' urywków. Mimo wszystko nadal coś w sobie ma... Nadal coś budzi... Jest to coś, co zapewne czasem ma się przy filmie, czasem nie. W końcu 'AI' także wiele osób zmusiło do płaczu, czyli to bardzo zewnętrznych emocji, podczas, gdy mnie ów film nudził i męczył. Jest więc i w '2046' coś, co jest ukryte i mnie pociagające... Nie wiemc zemu napisałeś, ze nie ma klimatu... Moze nie wszystkie sceny, nie ejst to tak piekne jak w 'Spragnionych..', ani tak namacalne, ale... Klimat jest. Choćby sam poczatek, motyw pociągu... Wątek z androidem wreszcie... Niepokojaca gar w karty... Uzależnienie bycia ze sobą od losu... Według mnie dużo w tej opowieści napięcia, niepokoju, smutku... W 'Spragnionych...' dwójka ludzi kochałą się, lub niewatpliwie mogła się pokochać, ale wiedzieli, ze nie mogą sobie na to pozwolić. Tutaj jest więcej seksu, wyrachowania ze strony bohatera, któy chce sobie zapełnić czas, sumienie... Swoją miłość chce zastąpić substytutem jej. Nie pozwala sobie ponieść się emocjom, woli 'pożyczać'...

ocenił(a) film na 8
The_Perfect_Drug

Myślę,że masz rację. Film napewno nie jest słaby, ale niestety wybitny też nie. Mój pierwszy komentarz był pisany chyba pod wpływem zbyt silnych emocji, świeżo po obejrzeniu dlatego nawet mi teraz wydaję się niesprawiedliwy i zdecydowanioe krzywdzący. Zdałem sobie z tego sprawe niedawno gdy wracałem pamięcią do niektórych scen.... Napewno w najbliższym czasie do niego wrócę by móc w pełni sprawiedliwie i już bez emocji wypowiedzieć sie na ten temat. Boję się jednak że jedyne co zobaczę, to po raz kolejny, warsztatowa perfekcja i nic poza tym. Niestety podtrzymam przynajmniej narazie opinie o zdecydowanym braku klimatu. Sceny w pociagu próbowały ten klimat co prawda budować aczkolwiek chyba nieskutecznie. Zdarzenia które mają miejsce w filmie są smutne ,bohaterowie przeżywają trudne chwile, niestety ja jako widz bardzo sporadycznie czułem coś w rodzaju współczucia i empatii. Miałem wrażenie że postaci sa bardzo odległe, odczuwałem bariere miedzy mną a zdarzeniami mającymi miejsce w "2046". Pewnie dlatego moja pierwsza opinia była tak negatywna,bowiem nigdy wcześniej w filmie Wong Kar-Waia nie czułem takiej obojętności w stosunku do bohaterów. Napewno dam temu obrazowi nie jedną szansę, wciąż bowiem mam nadzieję że jest w nim coś wiecęj... że sam jest czymś więcej niż kolejnym pseudo artystycznym filmikiem,który pod piękna skorupką nie kryje nic wartościowego.

ocenił(a) film na 7
Mathey

Zerknąłem w to, co lubisz i jest tam 'Casshern' - film, który mnie skolei bardzo rozczarował. Nie spodziewałem się kina głebokiego, ale nawet jak na rozrywkę jest czymś nieudanym i wręcz nudnym. Przede wszystkim jest chaotyczny, tak dziwnie 'polepiony'. Ciężko doszukać się linearności fabuły, czegoś co, by podtrzymywało uwagę (raczej ją rozszczepia), a całe jego piekno (plastycznośc, barwy) nie wystarczają (tymbardziej, że film jest długi). Na koniec napiszę, ze ochoty nabrałem na 'Cassshern', bo zobaczeniu trailera. Muzyka tez jest niczego sobie (ta ilustracyjna do słuchania, a piosenki dla 'urozmaicenia';))

Muzyki do '2046' też zresztą wciąż słucham i chyba stawiam na równi z tą ze 'Spragnionych...' To co ja piszę o samym filmie jest także 'na gorąco' i wiele rzeczy nie mam skonkretyzowanych. Do filmu podchodziłem jednak znając różne opinie i spodziewałem się 'wszytskiego'. Na pewno tez obejrze go ponownie. Poprzednie filmy Wai'a generalnie zachwycały od pierwszego wejrzenia. Ten momentami... Wciąz też pozostaje otwarta sprawa kopii... Do kin francuskich trafił chyba nieco inaczej zmontowany niż wyszedł na rynek Hong-kong'ski. Warto więc nie tyle czekac na premierę u nas, ale na solidne, zupełnie oficjalne dvd z wersją reżyserską. Wai ma nie lada kłopot z odnalezieniem 'złotego środka' na te sterty taśmy. Nie wiem, czy na siłę chciał skumulowac to wszystko, aby film nie był za długi... Pod koniec wyraźnie wydarzenia przyspieszają... Momentami pojawiają się takie 'mielizny'... Sceny z androidem osobiście mi przypadły do gustu.

Co do empatii to tez z tym ciężko. Nie każdy film i jego bohaterem wymaga.. Tzn. nie zawsze ja wymagam wczuwania się w czyjąś postać i jej emocje. Rozumiem jednak, zę to moze być dla kogos jakimś wyznacznikiem. Wiadomo też, że to co nas dotyczyło w życiu, a zostaje podjęte przez film w jakiejkowliek nie byłoby formie i wartości będzie nam bliższe.

ocenił(a) film na 10
Mathey

‘Wspomnienia są śladami łez’

Dla mnie ‘2046’ to z całą pewnością obraz wyjątkowy, składający się z wielu płaszczyzn, który można odbierać na wiele różnych sposobów. Kar-Wai uzyskał w nim niezwykły i tajemniczy klimat z pogranicza klasyki, kosmicznej wizji przyszłości, po obraz teraźniejszości.

To obraz nie tylko miejsca, do którego udaje się Chow aby odzyskać wspomnienia poprzez powieść którą pisze, lecz również a może przede wszystkim bolesna historia o braku wzajemności, bo uczuć nie można kupić ani wzbudzić w jakikolwiek nienaturalny sposób. Główny bohater nie jest zwyczajnym ‘playboyem’, szukającym wrażeń w ramionach licznych kobiet, lecz głęboko zranionym mężczyzną, który pragnie zagłuszyć utraconą miłość, który zamyka się w swoim, tylko pozornie spokojnym, ‘fikcyjnym świecie’ aby ukoić odczuwane ogromne cierpienie. I żadna kobieta nie będzie w stanie tego zmienić i zastąpić mu tej, którą kochał najbardziej.

Interesujący wydał mi się zwłaszcza motyw powrotu z 2046, którego jako jedyny podejmuje się bohater filmu. Bo czy tak naprawdę każdy z nas chciałby w nim pozostać? W moim odczuciu jest to miejsce jedynie krótkotrwałej, euforycznej radości, a tak naprawdę kolejnej ucieczki, która nie rozwiąże wszystkich naszych problemów, mogąc przynieść tylko doraźne i tymczasowe uśmierzenie bólu. Bowiem w końcu i tak wcześniej czy później wspomnienia dadzą o sobie znać i powrócą wszystkie tłumione uczucia, przed którymi nie uratuje nas najodleglejszy azyl czy też najdoskonalszy android. Mówią o tym słowa Chowa skierowane do Czarnej Pajęczycy ‘Może któregoś dnia uciekniesz od swojej przeszłości. Jeśli Ci się uda odszukaj mnie. Zastanawiajace, że to co powiedziałem jej powinienem skierować do siebie.’

W ‘Spragnionych Miłości’ bohaterowie wielokrotnie powtarzają zdanie ‘czy wyjechała/ł być ze mną gdyby był dodatkowy bilet?’, natomiast w ‘2046’ pada zdanie ‘Zdradzę Ci moją tajemnicę. Wyjedziesz ze mną?, jednak w obu filmach nikt na ten krok się nie decyduje, bo nikt tak naprawdę nie jest w stanie zapomnieć o przeszłości i rozpocząć wszystko od nowa. W tym kontekście od razu przypomniało mi się słynne i jakże wymowne zdanie z ‘Amores Perros’ czyli ‘jestesmy tym, co utraciliśmy’. W filmie Kar-Waia odczuwalne jest to ze zdwojoną siłą.

Dlatego uważam, że ‘2046’ zdecydowanie nie jest filmem pozbawionym drugiego dna i głębszej warstwy i jak najbardziej zasługuje na danie mu dodatkowej szansy, wtedy bowiem można chociaż spróbować odnaleźć coś więcej i tak po prostu zachwycić się opowiedzianą na ekranie ponadczasową historią, z jednej strony mocną i odważną, z drugiej natomiast poetycką i subtelną. Jednocześnie również o wiele bardziej wymowny niż pokazany z wielkim rozmachem wspomniany ‘A.I’ w kontekście postawienie pytania czy androidy potrafią kochać.

Chociaż ‘In the Mood for Love’ uważam jak dotąd za najlepsze dzieło w dorobku Kar-Waia, tak ‘2046’ jest dla mnie filmem unikalnym, zadziwiajacym, wielopłaszczyznowym i przeznaczonym do wielokrotnego oglądania, aby móc w pełni docenić zawarte w nim wszystkie sceny i relacje między bohaterami.

Uważam również, że jest on przepełniony o wiele większym i jakże mocno oddziałującym na zmysły, smutkiem sprawiając, że ogladając kolejne dzieło chińskiego mistrza nie byłam w stanie nie poddać się jego niezwykłemu nastrojowi.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones