O co właściwie chodzi w zakończeniu tego filmu? Główni bohaterowie siedzą sobie razem i mówią, że już 6 miesięcy są razem. Oczywiste jest jednak, że to niemożliwe i że spotykają się znacznie dłużej (bohaterka zdążyła w międzyczasie zajść w ciążę i urodzić dziecko, które jest na tyle duże, żeby pod koniec filmu rozmawiać z nią przez telefon, co daje spokojnie ze 2-3 lata).
Nie wiem co o tym myśleć... Czy to kolejna historia, którą sobie wymyślają tak jak ta z ich wspólnym domem? Czy może zostawili swoich współmałżonków i rzeczywiście od 6 miesięcy są razem? Co o tym myślicie?
Zauważ, że pomiędzy kolejnymi pokojami mamy różne przeskoki w czasie. Wydaje mi się, że między przedostatnim a ostatnim minęło wiele miesięcy (niekoniecznie te 6, może i nawet więcej). Zakończenie jest enigmatyczne i musimy się sami domyślić jak to się skończyło. Wydaje mi się, że jednak w końcu zostali parą. Ale równie dobrze mogło to być kolejne ich marzenie. Jednak ja obstawiam, że są razem.
A może po prostu są razem pół roku licząc tylko dni, które spędzili razem? Chociaż sugerując się tym, że byli w 28 pokojach, dawałoby to 6-7 dni za każdym razem, co jest niemożliwe, biorąc pod uwagę to, co mówił w pewnym momencie, że cud, jeśli widzą się 3 dni...
Nie wiem.. koniec filmu trochę nie zrozumiały...
również nie rozumiem zakończenia, film fajny, ale nie mam pomysłu aby rozgryźć zakończenie
Kolejny dziwny film podczas tego weekendu... Ja nie wiem, obejrzałam od piątku chyba ze 3 takie: Keith, Like crazy, Musimy porozmawiać o Kevinie i 28 pokoi hotelowych - to nawet 4. Każdy z nich jakiś dziwny, każdy mnie wkurzył.. Nie wiem. Muszę zmienić repertuar. Szukam po prostu czegoś mniej komercyjnego, czegoś ciekawego i wciągającego, czegoś co mi się spodoba na maxa, a zamiast tego znajduję jakieś same dziwadła :( jak ktoś zna coś, co jest przeciwieństwem tych wymienionych przeze mnie, to bardzo poproszę. No, do Keitha może być podobne, ale fajnie, jakby było troche bardziej ujmujące :D
Ten akurat oglądałam i faktycznie - sama bym poleciła. Bardzo dobry film uważam, oglądałam już 3x i wcale nie mam go dość :)
Ja też nie bardzo zrozumiałam zakończenie. Ale wydaje mi się, że zakończenie było pozytywne, ponieważ oboje się uśmiechali i byli zadowoleni z tego co mówią. zazwyczaj jak cos nie szlo to byli raczej przygnebienie. ale pomysl, ze to ich "kolejne marzenie" tez wydaje mi sie jakiś trafny.. moze dalej beda to kontynuowac?
Po pierwsze to ona chyba dziecko już miała wcześniej, zanim poznała tego kolesia ale chciałaby żeby było jego. Jeśli chodzi o koniec to mi się wydaje, że w końcu postanowili być razem i powiedzieć innym o tym.
nie uważam, że są razem, nie w tym momencie na kanapie. oni siedzą i zbierają odwagę, by powiedzieć o swoim związku żonie/mężowi. a żeby ich tak nie zabolało (bo kto by chciał usłyszeć, że było się zdradzanym przez kilka lat?), postanawiają powiedzieć im, że zaczęli spotykać się pół roku temu. czyli to tylko taka bajeczka dla złagodzenia bólu współmażonków.
co ciekawe, wydaje mi się, że główni bohaterzy nie są do końca pewni, czy to zrobić. bo z jednej strony chcą, a z drugiej nadal się boją. dlatego jeden drugiego musi upewniać w słuszności tej decyzji i że dadzą sobie radę.
ale myślę, że to w końcu zrobią, bo to już ostatni pokój w filmie. ich znajomość hotelowa skończyła się, tak więc i film cały. patrzenie przez okno było w tym momencie wymowne - pierwszy raz wyjdę ze swoim związkiem na świat.
Popieram, uważam,że podjęli decyzję by zakończyć swoje oficjalne związki i obmyślają wspólną strategię.
Według mnie również chodzi o to, że jest to bajka dla małżonków, w końcu padają słowa o nie przywołam dosłownie, ale "przećwiczeniu" tego jeszcze raz.
Oczywiście, że córka urodziła się w trakcie romansu, w końcu rozmowy o tym, że jest w ciąży dot. jeden z pokoi.
Historia piękna, i rzeczywiście okno jest niezwykle wymowne.
zgadza się, po prostu dali sobie jeszcze 6 m-cy bycia razem a potem koniec (choć ja w ten koniec nie wierzę, za daleko poszli razem)
Osobiście odebrałam to zupełnie inaczej i zapunktowało to przy ocenie całego filmu, ponieważ moim zdaniem jest to zakończenie typowo otwarte. Film płynnie przechodzi przez całą ich znajomość, nie ma przecież żadnych zaburzeń czasowych, wszystko jest chronologicznie poukładane co pozwala realistycznie ukazać początkową sielankę i późniejsze wzloty czy upadki, ale do rzeczy
zakończenie każdy z nas może sobie dopowiedzieć, ponieważ końcowa rozmowa jest zwykłym ustaleniem następnego spotkania tylko tym razem zakładają, że to ono będzie kluczowe bo nareszcie zostawią swoich partnerów, aczkolwiek jak to się skończy nikt nie wie. Bohaterowie sami nie są pewni słuszności swojej decyzji, przecież już w pierwszych 20 minutach padają zastanowienia co do poważniejszego związku, a później pewność płynnie przechodzi z jednego na drugiego i na odwrót, raz to on wyznaje jej miłość, innym razem ona zaczyna niepewny temat zostawienia swoich partnerów.
Dlatego myślę, że tytułowe 28 pokoi może spokojnie zwiększyć swoją liczbę, bo wiele przez 6 miesięcy może się wydarzyć.
Trochę przypomniało mi to zakończenie Absolwenta, gdy wsiadają szczęśliwi do żółtego autobusu, ale gdy emocje już lekko opadają znikają uśmiechy i przychodzi myśl, że to wcale nie jest szczęśliwe zakończenie tylko początek ciężkiej pracy by te uczucia utrzymać i wcale nie będzie tak kolorowo. Tu mamy podobnie, uśmiechy, plany, za 6 miesięcy jesteśmy razem, ale po euforii przychodzi niepewność i nikt nie wie co będzie dalej.
I to właśnie bardzo podoba mi się w całej historii, nie jest nastawiona ani na dramatyczne zakończenie, ani na happy end, jest po prostu jak w życiu. A jak sie naprawdę skończyło, każdy wierzy w co chce.
podobnie jak Ty zinterpretowałam zakończenie.
moim zdaniem widz ma sobie sam odpowiedzieć, jak według niego powinna zakończyć się historia kochanków, jak on sam by ją zakończył, gdyby był na ich miejscu.
film dobry, jednak trzeba się w niego "wczuć" i nie oceniać pochopnie, zastanowić się nad nim, do czego zmusza odbiorcę włąśnie zakończenie.
hmmm, a ja w pierwszej chwili pomyślałam, że może teraz będą się widzieć przez pół roku w Chicago, bo np. ona będzie miała bardzo długi wyjazd służbowy. Nie wyczułam tu, że będą razem forever, etc. Ale racja, dużo jest w tym filmie prawdziwego życia, m.in. przez otwarte zakończenie. To dobrze, że każdy może sobie jak chce dopisać dalszy scenariusz losów bohaterów tego filmu. :)
oczywiście, że "Za 6 miesięcy będziemy razem..12 kwietnia, Chicago... nie ma powrotu.. musimy być silni jak cholera, jak pieprzony superman.. uda nam się, ok..."
Jestem zaskoczony, że tylu ludzi nie zrozumiało zakończenia. Czy to nie oczywiste, że spotykaja się na chwilę przed przekazaniem informacji o romansie swoim partnerom i po prostu ustalają co mają im powiedzieć???
Zakończenie jest doskonałe. Absolutnie nie spodziewałem się happy endu w tym filmie.
Zgadzam się w 100%.. a jak ktoś dalej nie jest pewny to posłuchajcie ostatniego dialogu po angielsku.
zresztą parę postów wyżej jest fajny opis analizy zakończenia i motywu okna w ostatniej scenie