PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=200546}

3:10 do Yumy

3:10 to Yuma
7,4 64 580
ocen
7,4 10 1 64580
6,8 18
ocen krytyków
3:10 do Yumy
powrót do forum filmu 3:10 do Yumy

Bandyta lecz honoru .

użytkownik usunięty

Jak nie 3ma sie kupy ??? 1/10 to trzeba być naprawdę idiotą . Ben Wade zabijal wszytkich ,ktorzy powiedziali nawet zle slowo na niego ,a Dana ocalilgdyz zobaczyl jakim dobrym jest czlowikiem i pomogl mu ,zeby syn byl z niego dumny. Switny film 10/10 obsada rewelacyjna jaki cala historia POLECAM!!!

sam jesteś idiotą, siedziałem w więzieniu, z mordercami w celi, i gwarantuję ci że niektórzy pomimo zbrodni wypisanej na białku mają więcej honoru niż wielu ludzi na wolności którzy nie szanują samych siebie, nie mówiąc o innych, nie sądzę byś to zrozumiał ale uwierz mi że tak jest

ocenił(a) film na 7
glupinick1

Miał na myśli, żę gadanie, żę film si.e nie trzyma kupy i to idiotyzm, a nie, że to jego opinia. ;) A film sam w sobie faktycznie ciężki do ogarnięcia. Dobry film, ale mnie nie zachwycił.

użytkownik usunięty
glupinick1

Człowieku ! Czy ja napisałem Ci ,że jesteś idiotą ?! To było do 1 konkretnej osoby , która stwierdziła ,że historia nie 3ma się kupy ...

"siedziałem w więzieniu, z mordercami w celi, i gwarantuję ci że niektórzy pomimo zbrodni wypisanej na białku mają więcej honoru niż wielu ludzi na wolności którzy nie szanują samych siebie"
chodziło mi o to ,że Ben Wade jako szef tego gangu miał honor w przeciwieństwie do swoich kompanów ,którzy zabijali wszystkich stających na ich drodze.

ocenił(a) film na 7

[SPOJLER] może jestem jakiś dziwny, ale nie widzę nic honorowego w zabiciu swoich oddanych kumpli, którzy narażali życie, aby go uwolnić. ponad dwadzieścia większych napadów to prawdopodobnie kilka lat działalności. spróbuj popatrzeć na to przez ich pryzmat: "mamy szefa, szef zawsze o nas dbał, szef jest w niebezpieczeństwie, pomagamy mu narażając siebie... szef nas zabija".

ocenił(a) film na 7
Widurr14

I może właśnie dlatego ten film jest tak dobry. Trochę jak książkowy "Wiedźmin" - tu zaciera się zupełnie ta granica pomiędzy dobrem i złem. I faktycznie jak się ogląda ten film, to uczucia totalnie mieszane są - raz Wade zdobywa nasz szacunek, a zaraz potem znów jest niemiłosiernie denerwujący. Myślę, że właśnie takie było zamierzenie. Ale mimo to film mnie nie wciągnął, więc "tylko" 7. ;) 7 oznacza dobry, a ten film taki jest. Może oryginał jest lepszy od tego remake'u. Muszę obejrzeć i porównać.

ocenił(a) film na 7
bartosz_skop

Mi postać Wade'a podobała się cały czas, do końcówki. Trzymał się jasno wytyczonej przez siebie drogi (nie chodzi o drogę, tylko o jego konsekwencję), jednakże na sam koniec jego działania stały się co najmniej "dziwne". Końcówka jest innowacyjna, aczkolwiek trochę bezsensowna... Zapewne miała ukazać, że wszyscy mogą się zmienić, ale nie oszukujmy samych siebie. Gdyby film był zakończony inaczej (uprzedzam pytanie - nie mam pomysłu, jak zrobić dobre zakończenie [tzn bez Evansa w roli terminatora]), prawdopodobnie wlepiłbym 8

Widurr14

mało wiesz o ludziach z marginesu, powiem Ci tyle np. w wiezieniu liczy się szacunek bo to jedyne co masz, ten koleś nie okazał szafowi szacunku i potraktował go jak idiotę zabijając na końcu tego kalekę, taka prawda Wade się wkurzył, jakby chciał uciec zrobił by to dawno, a szacunku raz straconego nie da się zwrócić taka zasada, Wade okazał szacunek kalece, Kaleka był dla niego z jednej strony śmieszny w swej uczciwości z drugiej strony wzbudzał w nim szacunek, gościu był przegrany ale walczył do końca

ocenił(a) film na 7
glupinick1

facet wystrzelił pół miasta nie brał bym go pod uwagę w kategorii "kaleki", raczej jako "niebezpiecznego, gotowego na wszystko wroga". W sprawie Prince'a - skąd miał wiedzieć, że jego szef mógł uciec? Mógł przypuszczać, że otrzymał ultimatum "może Cię odbiją, ale nie dam im tego łatwo zrobić. biegniesz ze mną, albo Cię zastrzelę", samego Wade'a mógł w czasie ekscytacji dorwania wroga nie usłyszeć, w wyniku czego zabił Evans'a.

Widurr14

on chciał tylko dobrze wykonać swoją pracę jemu zależało na rodzinie i chciał być kimś dla syna, pomimo że był kaleką, to że dobrze strzelał, bo był na wojnie secesyjnej jako żołnierz gdzie stracił nogę, ale to wszystko nie zmienia faktu że był tylko przegranym Kaleką w mniemaniu Wada, ale zginął z honorem

ocenił(a) film na 7
glupinick1

nieźle skakał po dachach jak na "przegranego Kalekę" ;) nie ważne, jestem zmęczony i nie mam zamiaru się roztrząsać nad tym co myślał autor scenariusza. moim zdaniem zakończenie oryginalne, choć w logicznym aspekcie się nie trzyma. Ty masz inne zdanie, ale to nie moja sprawa, więc również nie mam zamiaru o tym pisać. dzięki za wymianę zdań na przyzwoitym poziomie.

Widurr14

on dostał pracę odstawić Wade do pociągu i tyle zarabiał na rodzinę pomimo kalectwa

Widurr14

cóż taka smutna konkluzja tego filmu, uczciwi żyją krócej :)

glupinick1

Końcowa absurdalna postawa - wystrzelanie swoich ludzi - jest poniekąd zrozumiała z punktu widzenia hierarchii zdziczałych półzwierząt... (choć wystrzelać włąsną bandę to jednak ogromny zgrzyt i dość nierealna sytuacja). Sprawa mogłaby tu rzeczywiście toczyć się o szacunek i wizerunek, a jak widzimy Ben jest dobrym psychologiem.. Ben dał się odstawić do pociągu, bo miał taką fantazję, bandycką zachciankę, coś go ruszyło w historii tego człowieka, żywił do niego sympatię. Ale. Jako widzowie wiemy dobrze, że dla Ben'a wydostać się z rąk Dan'a to pestka, ba, kilka razy wręcz pomaga "odprowadzić się"do pociągu. Tak naprawdę to nie on tu jest ofiarą, on jest tym, który rozdaje karty. Dodatkowo wiedział, że później i tak ucieknie, ryzyko i adreanalina to jego żywioł, pomijając morały i resztki sumienia - on się po prostu dobrze bawi!!! Tak to widzę. Jego ludzie również znają go od tej brawurowej strony - z pewnością dziwią się, że jeszcze nie nawiał. Dan nie trzyma go na muszce ustawicznie, odwraca się, strzela, jest tyle okazji... Czyżby szef tchórzył? ;) Zatem sytuacja odstawienia Bena przez TYLKO jednego KALEKIEGO SZAREGO człowieka, chcąc nie chcąc zaniża jego wartość w oczach watahy. Owszem, odbiliby go, lecz nie zapomnieliby, że dał się wodzić za nos jednemu tylko "wieśniakowi bez nogi". Czy częściowo nie straciliby przez to szacunku dla szefa? Dan dobrze strzela i jest fanatycznie oddany sprawie, ale mimo to sytuacja sugeruje spadek formy szefa bandy. Całe to skakanie po dachach itp. jest więcej niż groteskowe (i tak jak mówię - wg mnie Ben dobrze się bawi). Jego banda to dla niego jedynie narzędzie (może prócz Charliego), "zwierzęta". Ta sytuacja mogłaby nadwerężyć jego szacunek jako przywódcy "stada". Kasując bandę (a bezwględnie zapatrzony w niego i oddany spośród tych "zwierząt" był jedynie Charlie, prawdopodobnie jednak dotąd jedynie, dopóki Ben mu imponował...), wymazuje tę kartę z życiorysu. Pozostaje mu już jedynie banalna ucieczka z pociągu... Jednocześnie wchodzą w grę oczywiście różnorakie filmowe morały, psychologiczne rozgrywki i rozterki na linii-Ben-Dan-syn Dan'a-historia rodzinna Ben'a, które omówiono wielokrotnie w innych wątkach, słowem moralizatorska otoczka filmowa. Ale nie to zwróciło moją uwagę. Wg mnie ten watażka ani nie przechodzi przemiany, ani nie jest dobrym człowiekiem (jest prawdopodobnie zwyrodniałym wrażliwcem, ale na pewno nie dobrym człowiekiem ;)), ani człowiekiem honoru ;) on ma po prostu taką fantazję czy świadomą chwilę słabości na bycie dobrym, nie wiąże go nic z nikim i niczym, żyje jak chce i tak będzie żył nadal.

in_via

Końcowa absurdalna postawa - wystrzelanie swoich ludzi - jest poniekąd zrozumiała z punktu widzenia hierarchii zdziczałych półzwierząt... (choć wystrzelać włąsną bandę to jednak ogromny zgrzyt i dość nierealna sytuacja). Sprawa mogłaby tu rzeczywiście toczyć się o szacunek i wizerunek, a jak widzimy Ben jest dobrym psychologiem.. Ben dał się odstawić do pociągu, bo miał taką fantazję, bandycką zachciankę, coś go ruszyło w historii tego człowieka, żywił do niego sympatię. Ale. Jako widzowie wiemy dobrze, że dla Ben'a wydostać się z rąk Dan'a to pestka, ba, kilka razy wręcz pomaga "odprowadzić się"do pociągu. Tak naprawdę to nie on tu jest ofiarą, on jest tym, który rozdaje karty. Dodatkowo wiedział, że później i tak ucieknie, ryzyko i adreanalina to jego żywioł, pomijając morały i resztki sumienia - on się po prostu dobrze bawi!!! Tak to widzę. Jego ludzie również znają go od tej brawurowej strony - z pewnością dziwią się, że jeszcze nie nawiał. Dan nie trzyma go na muszce ustawicznie, odwraca się, strzela, jest tyle okazji... Czyżby szef tchórzył? ;) Zatem sytuacja odstawienia Bena przez TYLKO jednego KALEKIEGO SZAREGO człowieka, chcąc nie chcąc zaniża jego wartość w oczach watahy. Owszem, odbijają go, lecz nie zapomnieliby, że dał się wodzić za nos jednemu tylko "wieśniakowi bez nogi". Czy częściowo nie straciliby przez to szacunku dla szefa? Dan dobrze strzela i jest fanatycznie oddany sprawie, ale mimo to sytuacja sugeruje spadek formy szefa bandy. Całe to skakanie po dachach itp. jest więcej niż groteskowe (i tak jak mówię - wg mnie Ben dobrze się bawi kibicując przez zachciankę ofierze...). Jego banda to dla niego jedynie narzędzie (może prócz Charliego), "zwierzęta". Ta sytuacja mogłaby nadwerężyć jego szacunek jako przywódcy "stada". Jego banda mogłaby mu zagrozić, bezwględnie zapatrzony w niego i oddany spośród tych "zwierząt" był jedynie Charlie, prawdopodobnie jednak dotąd jedynie, dopóki Ben mu imponował... Kasując ich, wymazuje tę kartę z życiorysu i jednocześnie zaspokaja swoje pragnienie bycia dobrym i uczynnym ;) Chłopiec już zawsze będzie żył w podziwie dla bohaterstwa ojca i jednocześnie pod wrażeniem spektakularnego i nielogicznego zachowania Ben'a. Ben tymczasem z półuśmiechem ucieknie sobie banalnie z pociągu i będzie psocił dalej, a może nie, zależnie od widzimisię...
Wchodzą w grę oczywiście różnorakie filmowe morały, psychologiczne rozgrywki i rozterki na linii-Ben-Dan-syn Dan'a-historia rodzinna Ben'a, które omówiono wielokrotnie w innych wątkach, słowem moralizatorska otoczka filmowa. Ale nie to zwróciło moją uwagę. Wg mnie ten watażka ani nie przechodzi przemiany, ani nie jest dobrym człowiekiem (raczej zwyrodniałym wrażliwcem, ale na pewno nie dobrym człowiekiem ;)), ani człowiekiem honoru ;) on ma po prostu taką fantazję na bycie dobrym, bo polubił Dan'a. Nie wiąże go nic z nikim i niczym, żyje jak chce i tak będzie żył nadal wg własnych reguł i własnego kodeksu moralnego.

in_via

oo, przepraszam za podwójny wpis, problemy z edycją i netem..

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones