Dobry, solidny film ze znakomitą grą aktorską trójca Crowe, Foster, Bale zachwycali. Każdy grał to co umie najlepiej...szczególnie charakterystyczny Foster z obłędem w oczach. Dobrze się skończył, bałem się sielanki - farmer wraca do domu i z żona tworzą bajkowy domek na prerii. Zakonczenie przypomina trochę RDR.
Również uważam, że "3:10 do Yumy" to dobry film. Oryginalny, ciekawy scenariusz został jeszcze pozytywnie podrasowany co dało naprawdę bardzo dobry efekt. Widać reżyserską rękę Mangold'a, poprzez wysunięcie na pierwszy plan wątków psychologicznych, które w głównej mierze przyczyniają się do końcowej pozytywnej oceny filmu. Skupienie się na pewnego rodzaju rozgrywce psychologicznej pomiędzy dwójką głównych bohaterów było strzałem w dziesiątkę. Bardzo dobra gra aktorów, choć jak dla mnie wiodącym aktorem był Crowe, który świetnie wczuł się w rolę szarmanckiego, inteligentnego zabijakę, którego w dziwny sposób połączyła specyficzna relacja ze zwykłym farmerem. I jeśli o farmerze mowa to gra Bela troszkę mnie zawiodła. Niby wszystko było poprawnie ale jakoś jego postać była jak dla mnie troszkę nużąca. Zgodzę się natomiast także, że Foster pokazał się z jak najlepszej strony. Rzeczywiście patrząc na niego od razu widziałem szalonego wpadającego w obłęd bandytę. Z aktorów dobrze też wypadł Peter Fronda. Ogromne brawa także za iście westernowską scenografię i rekwizyty, oraz za świetne zdjęcie oddające surowy klimat "dzikiego zachodu". Na koniec chciałem jeszcze nadmienić trzy słowa o ścieżce dźwiękowej, która dopełniła całości filmu idealnie komponując się z całym obrazem. Podsumowując uważam, że "3:10 do Yumy" jest to dobry film, który ogląda się na tyle przyjemnie, że 2 godziny przemijają niczym wystrzał z rewolweru. Myślę, że nikt nie powinien się nudzić, gdyż film ten jest dobrym westernem, okraszonym dobrymi i inteligentnymi dialogami i osadzony w dopracowanej westernowskiej scenografii. Ode mnie ocena 7/10 :)
Ogólnie podchodziłam sceptycznie do obejrzenia tego filmu, ale ze względu na Fostera się zdecydowałam i jestem pozytywnie zaskoczona. Sama fabuła może mnie aż tak nie urzekła (największe poruszenie wywołała we mnie końcówka filmu), ale gra aktorska nieziemska.
Krowa i Krystian znakomici. Za dużo sentymentów jak na western. Zaczął strzelać do własnych ludzi. Chyba za stary jestem na takie chwyty.