W bardzo realistyczny sposób porusza problem aborcji. Brak tu taniego moralizatorstwa. Jest za to dramat ludzki.
Gabita zaraz po zabiciu własnego dziecka idzie na dół do restauracji zjeść. Wygląda to tak, jakby zabicie tej niewinnej istoty było dla niej niczym wizyta u manikirzystki lub u fryzjera. Wszystkie "obowiazki" zwiazane z Tym kieruje Otillę. To ona musi wszystko zorganizować, poswiecic sie dla kolezanki oddajac sie temu mezczyznie, ukryc zwloki...
kapitalna jest scena imienin, kiedy to siedzi sama ograzona w swym smutku i drmacie, a pozostali biesiadnicy rozprawiaja po prostu o pierdolach. Kamera nieruchomieje na ładnych kilka minut.
mocne 7/10.
Przyznam szczerze, że liczyłem mimo wszystko na więcej...
Pozycja obowiazkowa dla kinomaniaków.