Nie jest to może klasyk na miarę Siedmiu samurajów, ale każdy miłośnik kina samurajskiego
powinien się z tym filmem zapoznać. Wizualnie prezentuje się bardzo ładnie- barwne kostiumy,
scenografia i zdjęcia. Muzyka to absolutne mistrzostwo, jest niezwykle nastrojowa i świetnie
współgra z wydarzeniami z filmu. Jest to jedna z najlepszych ścieżek dźwiękowych jakie miałem
przyjemność słuchać w filmach o samurajach. Aktorstwo też prezentuje się więcej niż dobrze.
Scenariusz stoi na wysokim poziomie- historia jest angażująca, a postacie wiarygodne. 47 wiernych
samurajów dobrze oddaje symbolikę, wartości z jakimi utożsamiana jest historia o 47 ronianch.
Mieszane uczucia mam do czasu trwania filmu. Podobało mi się poświęcenie całej godziny na
historię lorda Asano- widz ma wystarczająco dużo czasu, aby utożsamić się z tą postacią, zrozumieć
sytuację w jakiej się znalazł, żeby móc finalnie zrozumieć jego postępowania (nawet jeżeli nie są
godne pochwały) i mu współczuć. Dobrze również, że poświęcono dużo czasu na obmyślanie i
realizowanie planu Oishiego i reszty roninów. Czułem ich zaangażowanie, poświęcenie sprawie.
Czego jednak nie kupuję na nadmiar wątków pobocznych i postaci, które absolutnie nic nie wnoszą
do fabuły. Mamy np wątek samuraja, który chce się zemścić na jednym z lenników Asano, za to że
kiedyś swoją lektyką potrącił jego matkę. Motyw kompletnie zbędny, który tylko przedłuża czas
trwania filmu. Lepiej by było gdyby, albo skrócili film o przynajmniej pół godziny, albo zastąpili część
wątków jakimiś scenami walk. A propo scen walk. Jest ich niewiele, naszczęście sam finał jest
bardzo satysfakcjonujący- odpowiedni czas trwania, tempo, choreografia no i sceneria.
Rozczarowała mnie rola Toshiro Mifune (mojego ulubionego japońskiego aktora)- wbrew temu, co
sugerują okładki to nie gra on żadnej istotnej roli. Jego posta jest trzecioplanowa, pojawia się
zaledwie kilka razy na krótko chwilę z czego połowa z nich są to sceny w których siedzi w barze i pije
sake. Finalnie 47 wiernych samurajów, mimo pewnych wad oceniam na bardzo dobry. Żałuję, że nie
powstała jakaś poważna, współczesna adaptacja tej historii. Amerykański film z Keanu Reeves nie
ma prawie nic wspólnego z historią o 47 roninach, czy kinem samurajskim. Powstał Last Ronin parę
lat temu, ale opowiada on o losach tytułowego ostatniego ronina (jeszcze nie miałem przyjemności
obejrzeć tego filmu). Jedynym małym pocieszeniem jest film 13 zabójców, który co prawda nie
opowiada o 47 roninach, ale posiada wiele wspólnych cech- spisek niewielkiej grupy samurajów,
zamach na urzędnika/polityka, motyw zemsty, świetny finał.

Zamierzam jeszcze zabrać się za wspomnianego Last Ronin, oraz za 47 mieczy zemsty: Upadek
zamku Ako. Jeżeli znacie jakieś inne filmy o 47 roninach z polskim tłumaczeniem warte uwagi, to
chętnie się z nimi zapoznam.