PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=31769}

47 wiernych samurajów

Chûshingura
7,8 496
ocen
7,8 10 1 496
47 wiernych samurajów
powrót do forum filmu 47 wiernych samurajów

Harakiri jako synonim do Seppuku wymyślili amerykanie w czasie II wś (celowo lub nie są różne wersje) i uznaje się je za wulgarne. Seppuku to odpowiedniejsza nazwa, bo obecnie wedle opisu chcieli zmusić go do patroszenia ryby a potem wszyscy też sobie po rybce patroszyli ...
nawet za wikipedią możemy doczytać, że
"Niepoprawna nazwa seppuku, harakiri, została upowszechniona prawdopodobnie przez amerykańskich żołnierzy, stacjonujących na archipelagu japońskim. Wynika z błędnego odczytania japońskich znaków seppuku i uważana jest za wulgarną, jej użycie zazwyczaj traktowane jest jako gafa."

ocenił(a) film na 9
pi0t

No tak, amerykanie wszystko potrafią zepsuć.

ocenił(a) film na 8
Kandara

Europejczycy błysnęli jeszcze jaśniej http://www.filmweb.pl/film/Harakiri-1962-31756/titles

ocenił(a) film na 9
Troublesome

Przez... Amerykanów. No przecież to dzięki im upowszechnił się termin "harakiri" zamiast "seppuku". Im zawdzięczamy także kojarzenie gejszy z prostytutką. (troszkę z innej beczki, no ale...)

ocenił(a) film na 8
Kandara

Jednakże to Europejczycy uchodzą (głównie oni sami tak twierdzą) za inteligentnych. Więc powielanie błędu (głupich w ich mniemaniu) Amerykanów - jest bez wątpienia nonsensowne. Trochę to też wina tego, że (o ile wiem) japońskie filmy są tłumaczone z angielskiego. Zresztą nie one jedyne, ale to inna bajka. W każdym razie, trochę wiedzy o tak wielkiej kulturze można wymagać. : )

ocenił(a) film na 9
Troublesome

Bądźmy szczerzy... ten temat (z resztą tak jak większość "abstrakcyjnych" tematów) interesuje co najwyżej grupę pasjonatów. Przeciętny Kowalki, nie widzi różnicy między harrakiri, a seppuku, bo tak naprawdę ma to daleko... I nie ma się co temu dziwić, w końcu taka wiedza nie jest mu potrzebna do szczęścia, więc nie będzie latał po bibliotekach i sprawdzał... No chyba, że jednak zainteresuje się tematem. :)

ocenił(a) film na 8
Kandara

To prawda, ale zmierzam do tego, że nadawaniem tytułów powinni zajmować się fachowcy. Przez takie głupie powtarzanie Kowalski nie widzi różnicy. Dziwi to gdyż nie przypominam sobie tłumaczeń seppuku - harakiri, wszędzie mamy poprawną wersje. Może wygrały w tamtym filmie względy komercyjne(jak na tamte czasy). Teraz da się zauważyć, że ludzie mimowolnie zaczynają wiedzieć co jest na rzeczy. Zresztą... wystarczy 10s aby to sprawdzić. Pozostaje się cieszyć.

ocenił(a) film na 9
Troublesome

Na pewno o to chodziło... znaczy się o zaprezentowanie tytułu, który nawet niewtajemniczonym coś powie. A tłumaczenie tego typu nie wydaje mi się głupie, w końcu filmy są po to, aby ludzie je oglądali, a nie odrzucali z powodu nie zrozumiałego tytułu. Ok, są ulotki, zawsze można napisać jakiś artykuł, ale sam tytuł też jest dość ważny. Hum chociaż w sumie nieznający tematu powinni omijać ten film z daleka... nie zrozumieją.

ocenił(a) film na 8
Kandara

Myślę, że jeżeli ktoś sięga po ten film - to powinien mieć zaliczone chociaż kilka pozycji od Kurosawy (btw. Kurosały, kolejna dziwna sprawa). A jeżeli sprawdza się jeden obraz to zachodzi reakcja łańcuchowa tzn. zaczytuje się w historii i sprawdza kolejne produkcje. Seppuku to już najwyższy poziom i rzeczywiście powinna być jakaś notka - aby w ogóle od Kobayashiego nie zaczynać przygody z tym kinem.

ocenił(a) film na 9
Troublesome

A mi się wydaje, że co jak co, ale filmy Kurosawy, to jednak zupełnie co innego. Prezentowane tam historie i postawy ludzkie, są o wiele, wiele bardziej strawne dla przeciętnego "człowieka zachodu". (Ba! niektóre doczekały się remeików (jakkolwiek się to pisze, przepraszam) Siedmiu samurajów - siedmiu wspaniałych, Staż przyboczna - za garść dolarów, inne opowiadały uniwersalne historie w japońskiej oprawie: Rudobrody, Rashomon, inne były adaptacjami dzieł europejskich Ran, czyli Król Lir po japońsku, Tron w Krwi...)Jedyne co może w radzić to:
1. długość (no ale stare filmy, czy to japońskie, czy polskie, czy amerykańskie zwykle są dłuższe od tych kręconych dzisiaj)
2. Sposób gry aktorskiej... no bo jest bardzo specyficzny.
A jeśli chodzi o Kobayashiego... widziałam jak do tej pory dwa jego filmy (bo jednak mam zbyt małe możliwości, żeby jakieś zdobyć) i oba rzuciły mnie na kolana. Z tym, że ten pierwszy (Bunt) z czystym sumieniem poleciłabym laikowi, pod warunkiem, że lubi stare, czarno-białe, trzygodzinne filmy. W końcu to, co mówiono tam na temat szczęścia jest nieszczególnie japońskie.

ocenił(a) film na 8
Kandara

Było mu wytykane, że jest zbyt amerykański. Zresztą, niektóre jego filmy - to po prostu japońskie westerny. Inne to właśnie europejska literatura przeniesiona do Japonii. Dlatego jak pisałem, dobrze od niego zaczynać te klimaty. Wajda mówił, że Kurosawa powiedział mu skąd ten sukces na całym świecie. Otóż, każdy (przynajmniej w tamtym okresie) znał dzieła, które Akira przenosił na ekran i stąd gdy wie się o czym jest dana sztuka, przyjemność z seansu będzie jeszcze większa. Można zauważyć wiele ciekawych rzeczy. (Tyle, że Kurosawa oznajmij to bardziej lakonicznie ;p)

Również widziałem te dwa. Jak dla mnie bezsprzeczne arcydzieła, ale do tego już trzeba mieć wiedzę - aby odebrać je na 100%. Ok, Bunt może obejrzeć każdy kto lubi starsze filmy, ale czy na pewno obraz ten będzie zrozumiany właściwie, nie jako zwykły dramat, ale tak jak jest w założeniu? To chyba najbardziej japoński, a zarazem niejapoński film jaki widziałem. : )

Co do Kobayashiego to chyba tylko Kaidan jest osiągalnym filmem. Ale zostawiłem go na później, bo nie lubię oglądać hurtowo tak świetnych filmów. Teraz zauważyłem, że jeszcze Gospoda złoczyńców jest do namierzenia.

ocenił(a) film na 9
Troublesome

Nawet jeśli ktoś odbierze "Bunt" jako "zwykły dramat" to myślę, że i tak warto, żeby zobaczył. :)

A ja mniemam fazy.
Albo nic nie oglądam, albo hurtowo wszystko co wpadnie mi w ręce... z tym, że obecnie przykleiłam się do historycznych dram koreańskich i oglądając nie mogę oprzeć się wrażeniu, że kultura owa "ściągała" zarówno od Chińczyków, jak i Japończyków... (no ale o ile o Japonii mogę jeszcze kilka słów powiedzieć, tak o Chinach i Korei nic, albo prawie nic... ech chyba naprawdę pora coś poczytać)

ocenił(a) film na 8
Kandara

W sumie racja. : )

Ja nie potrafię oglądać kilku produkcji azjatyckich z rzędu, bo mnie nużą. Robię sobie przerwy na komerche. : ) Właśnie co do ostatniego. Pragnę wyssać wszystko co dobre z Japonii - aby na czysto oglądać filmy np. koreańskie - z podobnym podejściem, poświęcając czas na doczytanie.

ocenił(a) film na 9
Troublesome

Dramy to całkiem inna półka, zupełnie co innego. Ot, takie tam na odprężenie i dla uciechy oczu (jeśli ogląd się historyczne i jeśli fascynuje się strojami z dawnych epok... a ja się tym bardzo fascynuję :P)

Jeśli zaś chodzi o Koreańskie filmy pełnometrażowe, to miałam wielkie pecha, bo w jednym (Sword in the moon) całkowicie się pogubiłam i już nie wiedziałam kto kto tnie i dlaczego. A drugi (Hwang Jin-yi z 2007) unudził... no nie widziałam, że historia tego typu może być nużąca... a jednak. Nie mniej jednak poziom aktorstwa i zdjęć był naprawdę wysoki. Niestety fabuła, czy też sposób jej pokazania nie wciąga, nie wywołuje żadnych emocji... a szkoda.

ocenił(a) film na 8
Kandara

Znam to, sam wieczorami gubię wątki. Albo myślami jestem daleko, albo przysypiam. Dlatego te bardziej wymagające obrazy oglądam w dzień, najlepiej rano. : )

To normalne, czasami trafia się na z pozoru interesujący film, a już po 30 min zanudza na śmierć. Bywa tak gdy jakaś tematyka wciągnęła i sięga się po te mniej znane i często słabe produkcje. Ostatnio miałem fazę na południowy-zachód USA. Pustynia, droga, małe miasteczka. Zaliczyłem bardziej znane pozycje, więc zacząłem sięgać po te mniej znane. Szczerze... ledwo napisów końcowych dożywałem. Opis - świetny. Klimat - już na screenach widzę, że jest. Do tego gwiazda w roli głównej. Nie może być lepiej... i nie było. Było tylko gorzej. : p Tak więc, staram się nie dać wkręcić w mało obszerną tematykę. Dlatego pozostaję przy tej Japonii. Trudno trafić na słaby film. : )

pi0t

Bardzo ciekawi mnie ta sprawa seppuku/harakiri, bo natrafiłem na informację, że uważanie harakiri za wulgaryzm jest błędem.
"It is commonly pointed out that hara-kiri is a vulgarism, but this is a misunderstanding. Hara-kiri is a Japanese reading or Kun-yomi of the characters; as it became customary to prefer Chinese readings in official announcements, only the term seppuku was ever used in writing. So hara-kiri is a spoken term and seppuku a written term for the same act."

Jiloo

Zgubiłem dobre źródło i może stwierdzenie, że to wulgaryzm nie jest do końca poprawne bo seppuku/harakiri w zapisie "krzaczkowym" jest względnie podobne i tłumacząc dosłownie odnosi się do tego samego. Problem w tym, że dużo zależy od kontekstu. Nie wiem czy dobrze tłumacze, ale powiedzmy coś jak nasz pociąg. Możesz czuć pociąg do muzyki albo możesz pociągiem jechać. A tłumacząc dosłownie to na np ang wychodzi głupota w stylu feels train to music... Co dla anglika będzie śmieszne, w przypadku traktowania jako jedno seppuku/harakiri wydaje się, że wszystko jest oki. Tyle, że harakiri możesz zrobić karpiowi szykując go na wigilie, więc w odniesieniu do człowieka językowo to i może poprawnie, ale delikatnie mówiąc zabiera to powagę i ma znaczenie lekceważące dla osoby, która to zrobiła (seppuku)
choć mogę się mylić i coś przeinaczyłem

edit:
tak się pisze harakiri
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/0/0c/Harakiri-kanji.png
a spójrz na plakat z filmu
http://1.fwcdn.pl/po/17/56/31756/6920575.2.jpg

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones