przepis: bierzemy coś co się sprzedaje, wrzucamy do garnuszka, słodzimy "po niemiecku" i sprzedajemy ciepłe bułeczki. Taki system, jakze typowy dla naszych sasiadow od zwariowanej żaby działa niestety i tutaj.
Żałuje, ale poszedłem na ten film do kina, poza paroma gagami, średnim dubbingiem i dość kulejącą fabułą (jeśli to można uznać za atut;) ten film nie posiadał nic. I nie piszę tego, że niemieckie komedie są złe. But manitu i ten drugi-parodia star trek'ów nawet mi się podobały, tutaj jednak, ech, słabiutko po prostu i tyle.
oczywiscie nie polecam.