Były glina-alkoholik zostaje wynajęty przez prostytutkę w charakterze kogoś pokroju detektywa/bodyguarda. Kiedy dziewczyna zginie, upadły bohater postanowi odnaleźć zabójców na własną rękę...
Osadzone współcześnie w L.A. "noir" przygotowane według starej, sprawdzonej receptury. Jest więc "skłócony z życiem" i drobna na pozór sprawa, której się podejmuje, a która później owocuje lawiną kłopotów i zbrodniczych machinacji. Będą też piękne i niebezpieczne kobiety (moja ulubienica, Rosanna Arquette, to już ogromny plus dla tej produkcji) oraz typy spod ciemnej gwiazdy. Plus hazard, narkotyki i stręczycielstwo - czyli wszystko w pakiecie i na swoim miejscu. Trudno byłoby nazwać "8 million ways to die" filmem wybitnym, nawet w ramach jego własnego gatunku, niemniej jest to naprawdę konkretny kawałek kina rozrywkowego, w dodatku bardzo dobrze zagranego: na pierwszym planie Jeff Bridges i młody Andy Garcia (przypomina bardziej ugładzoną wersję Pacino ze "Scarface"). Porządny kryminał na wieczór? To tutaj.