Ona ma na imie Lisa. On Matt. Ona jest Amerykanką, on Londyńczykiem. Moment ich spotkania na koncercie rockowym to jednocześnie początek wielkiej, zmysłowej miłosci. Odtąd żyją wyłącznie dla siebie, w świecie miłości i muzyki. Ich związek, nasycony czułością i namiętnością przetrwa rok.
W sposób odważny i szczery reżyser stworzył portret miłości, która pochłania bez reszty. Miłości skazanej na śmierć już w chwili, w której się rodzi. Śmiałe sceny erotyczne przeplatają się z fragmentami koncertów Black Rebel Motorcycle Club, The Von Bondies, Elbow, Primal Scream, The Dandy Warhols, Super Furry Animals, Franz Ferdinand oraz Michaela Nymana.
[opis dystrybutora]
Pisząc o tym filmie, przychodzi na myśl uczestnictwo w zbiorowym seansie podglądactwa, ocierającym się o mocną erotykę. „9 songs” brytyjskiego reżysera Michaela Winterbottoma („Aleja Snajperów”, „Wonderland”), zainspirowany powieścią Michela Houellebecqa "Platform", wzbudził wiele kontrowersji. Lisa (Margo Stilley) i Matt (Kieran O'Brien) poznali się na koncercie rockowym. Film opowiada historię ich rocznego związku w retrospektywie. Matt, zafascynowany Antarktydą, odwiedza „biały kontynent”, gdzie wspomina swój romans z Lisą. Porównuje pobyt na Antarktydzie do pobytu „dwojga ludzi w łóżku – klaustrofobia i agorafobia w jednym miejscu”. Obrazy wiecznych lodów płynnie przechodzą w ujęcia koncertów: Primal Scream, Super Furry Animals, Elbow, The Von Bondies, Franz Ferdinand, Black Rebel Motorcycle Club, The Dandy Warhols, a także Michael Nyman.Scenariusz do filmu nigdy nie istniał. Dialogi powstały podczas kręcenia filmu jako wynik improwizacji i interakcji pomiędzy aktorami i reżyserem.