Obraz Afganistanu jako kraju obcego i nie poddającego się nie tylko podbojowi, ale nawet
zrozumieniu. Wrażenie potęgują genialne zdjęcia krajobrazów i muzyka, która poruszyła mnie
do głębi.
Afgańczycy traktują "niewiernych" także jak przybyłych z obcej im planety. Wszelka przyjaźń czy
współpraca z "niewiernymi" jest w istocie tylko chwilowym ustępstwem.
Podbój tego kraju jest z założenia niemożliwy. Afganistanu nikt nigdy nie podbił. Wykrwawienie
młodzieży, wysyłanej tam na front, jest zbrodniczo bezcelowe.
Obraz bezsensu wojny, jaką świat wytacza Afganistanowi i bezsensu wojny w ogóle.
Tyle pozostaje w pamięci z tego filmu.
Poza tym gra aktorska na przyzwoitym poziomie. Scenariusz bardzo przeciętny.
Sceny walk zrealizowane z bezmyślnym rozmachem - być może jak sama ta wojna.
Absurdalne sytuacje mogą mieć niestety źródło w rzeczywistych wydarzeniach.
Obawiam się, że wojna w Afganistanie jest właśnie tak absurdalna, jak wiele scen w tym filmie,
którym zarzuca się brak sensu.
Tak to właśnie wygląda.