PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=30821}

A statek płynie

E la nave va
7,3 923
oceny
7,3 10 1 923
7,0 4
oceny krytyków
A statek płynie
powrót do forum filmu A statek płynie

Jest to jeden z najspokojniejszych filmów Felliniego, jaki do tej pory widziałem. Chodzi mi głównie o
rodzaj energii, tego, co się dzieje na ekranie. Oprócz tego jest też bardzo nostalgiczny i
melancholijny. Za metaforą polityczną znalazłem dużo odnośników do ludzkiej egzystencji w ogóle.
Od początku miałem wrażenie jakiegoś fatum, nieuchronności przeznaczenia. Statek, który
bezpowrotnie zmierza w konkretnym celu. Samotność morza i ludzkie losy w tym wszystkim. Z
filmami Felliniego mam tak, że nie znając na tyle dobrze historii Włoch, wcale mi to nie
przeszkadza w odbiorze jego filmów, które często, mam wrażenie, bezpośrednio odnoszą się do
sytuacji w jego kraju, bo po za tą warstwą znajduję całe bogactwo wielu innych rzeczy. Po za tym
filmy te są zrobione mistrzowsko, napisane niczym partytury symfonii. Są inne, oryginalne. Niosą
niezwykły ładunek energetyczny. Aktorstwo jest niezwykle ciekawe, a i bardzo inteligentnym
chwytem jest stosowane często przez reżysera zwracanie się aktora bezpośrednio do kamery, do
widza. Reżyser daje nam do zrozumienia, że oglądamy bardziej coś na kształt reportażu. Postacie
nie są podglądane z ukrycia. Doskonale zdają sobie sprawę, że je widzimy i przez to kreują się
przed nami. Nie znamy o nich prawdy! Gdzie ona w takim razie jest? Chyba wszystkie filmy
Felliniego wyśmiewają ten jeden z najgorszych czynników naszej cywilizacji- tworzymy śmieszny
teatr, kreujemy się przed sobą nawzajem, ograniczamy własną wolność w imię opinii innych,
rezygnujemy z życia dla siebie by żyć dla innych- w tym złym znaczeniu. Z jakiego powodu? Być
może z potrzeby bycia w stadzie, ze strachu przed samotnością, wykluczeniem i może przede
wszystkim dla tego, że sami nie znamy własnej wartości i potrzebujemy innych by nam ją
stworzyli. W tym filmie oglądamy głównie rodzaj często najbardziej kreujących się z ludzi- czyli
artystów, czy też pseudo- artystów i jest to świetnym, pełnym odważnego i ciętego humoru
elementem wiodącym. W tym przypadku mamy do czynienia też z artystami opery- najważniejszej
ze sztuk we Włoszech, budujących podwaliny jej kultury- co też, myślę, ma znaczenie.
Zastanawiającą też dla mnie rzeczą w tym filmie była sztuczność całego morza i pływających po
nim makiet statków- czy reżyser celowo stworzył film w dość widocznych od początku- sztucznych
warunkach? Tym bardziej, że wszystko na koniec obnażył. Czy i to również miało traktować o
zakłamaniu i kreacji? A może o czymś zupełnie innym, czego nie jestem w stanie jeszcze
zrozumieć…

ocenił(a) film na 10
lysak

Ciekawe spostrzeżenia, ciekawe (i daleko idące!) refleksje...

Co do tego plastikowego morza - chyba po prostu chodzi o pewną umowność, karykaturalność i teatralność świata przedstawionego w filmie (co nie musi oznaczać zakłamania); identyczny zabieg Fellini zastosował już w kilka lat starszym "Casanovie". Nawiasem mówiąc pomysł z "obnażeniem" wszystkiego, pokazaniem ekipy filmowej, kamery uważam za chybiony. Z reguły lubię takie numery, ale tu wydało mi się to zbędne.

ocenił(a) film na 5
lysak

Słowotok "poparty" nieznajomością rzeczy. Wcale się nie dziwię, że nie przeszkadza Ci nieznajomość historii Włoch, bo napisać, że opera kładła podwaliny pod ich historię jest śmieszne i nieprawdziwe. Moja rada - więcej czytaj, mniej oglądaj.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones