PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=3673}

A.I. Sztuczna inteligencja

A.I. Artificial Intelligence
7,3 191 773
oceny
7,3 10 1 191773
6,9 19
ocen krytyków
A.I. Sztuczna inteligencja
powrót do forum filmu A.I. Sztuczna inteligencja

OK niechętnie się do tego przyznam (bo nie lubię typa i jestem pewnie w tym odosobniony), ale przed chwilą obejrzałem recenzję "A.I." od Nostalgicznego Krytyka i PIERWSZY RAZ (nie żartuję) spotkałem się z negatywną opinią, odnośnie ostatnich 20 minut filmu.

Diabeł tkwi w tym, że wiele osób uznało że film powinien skończyć się pod wodą, gdy David prosił statuę o spełnienie jego życzenia.

Mówiąc szczerze... Nie miałbym nic przeciwko. Zakończenie nieco smutniejsze, ale porządne. Jednak: NIGDY nie widziałem w takim a nie innym obrocie sprawy czegoś... Dziwnego? Pretensjonalnego? Banalnego? Niczego z tych rzeczy.

Pan Walker niestety nie czuł się w obowiązku wytłumaczyć co w tym zakończeniu było nie teges i powtarzał w kółko: "Dobrze wiecie o co chodzi!" "Wszyscy wiemy że powinno być inaczej!". Wywnioskowałem tylko tyle, że według Pana Muszę-się-nauczyć-co-oznacza-słowo-"nostalgia" zakończenie było banalne, przewidywalne, wcale nie zaskakujące i dziesięć tysięcy innych synonimów słowa "to już było". Chodziło chyba o to że tak... Oryginalny film dostał tak "zwyczajne" zakończenie. Ale nie jestem pewny, geniusz Pana Nie-musisz-mnie-pamiętać-ale-i-tak-będziesz wyprzedza mnie o całe stulecia.

Powiedzcie mi zatem: O co chodzi z tą nagonką na takie a nie inne zakończenie? Czy kosmito-podobne roboty były aż tak słabym pomysłem? Czy lekko szczęśliwsze zakończenie, bardziej bezpośrednie aż tak niszczy ten film? Czy było to nie logiczne, a może po prostu zbyt filmowe?

Mnie to zakończenie urzekło. Świadomość że wszystko trafił szlag, wszystko co znałem zniknęło, ale mimo to David zdołał porozmawiać z Błękitną Wróżką, spełnił swoje największe marzenie, pośród zgliszczy nie-świata, z którego odkopały go najbardziej humanitarne istoty świata.

I jeszcze jedno pytanie: Skąd do jasnej cholery informacja że te stworzenia to roboty!? Wiem że to na pewno nie "obcy" zostało to potwierdzone, ale w filmie nie ma o tym słowa! Skąd mam się domyśleć, że to nie rasa która opanowała w pełni biotechnologię, dzięki czemu siłą umysłu może komunikować się z maszynami!? Czy Steven Spielberg ogłosił to światu PO wyjściu filmu!? Jeśli tak, to jak i gdzie!? Co to za pomysł!? Nie dali ani jednej informacji która mogłaby zaprzeczyć ich "organiczności" jak mogliśmy się tego domyśleć!?

Nostalgiczny mówił coś o "czytaniu scenariusza"... No tak... Bo KAŻDY może sobie przeczytać scenariusz!

ocenił(a) film na 5
andrzej_goscicki

Przesłanki mogące doprowadzić do wniosku, że "kosmici" z końcówki filmu to androidy:
1. żigolak Joe mówi Davidowi, że ludzkość się boi stworzonej przez siebie sztucznej inteligencji bo wie, że ich (maszyn) będzie coraz więcej aż w końcu ludzkość wymrze
2. David przechadzając się po biurze swojego twórcy na Mahattanie widzi sporą liczbę "Davidów" i "Darlene" gotową do wysłania ich ludziom. Ludzie zgromadzeni na "Festiwalu życia" nie dopuścili do unicestwienia Davida. Nastolatkowie z auta, którzy podwieźli Joe i Davida, łatwo dali się skusić na cielesne przyjemności jakie miały ich oczekiwać w mieście. Wniosek: ludzkość zaczęła korzystać z androidów i fembotów do różnych celów, ułatwiać sobie życie i produkowała ich coraz więcej, a przewidywania Joe z pkt. 1 się w końcu spełniły
3. ta "istota" mówi do Davida, że jest świadectwem geniuszu ludzkości i jego wspomnienia są takim świadectwem. Gdyby to były istoty żywe oceniłyby doprowadzenie do wymarcia ludzkości (jedyne próbki DNA dostępne u zamrożonych osób), które to wymarcie ludzkość sama sobie zgotowała, jako kompletny idiotyzm. Jako maszyny fakt stworzenia sztucznej inteligencji i rozwijania jej, aż do osiągnięcia perfekcyjnej istoty, muszą oceniać jako genialne osiągnięcie.

Co do zakończenia, muszę się zgodzić z tym Nostalgicznym Krytykiem, kimkolwiek jest. Te 20 ostatnich minut sprawia wrażenie, że film się dłuży, zakończenie jest dość banalne i zrobione na zasadzie "czary mary". Nie to jednak uważam za podstawową wadę filmu ale fakt, że nie wiadomo czym ma ten film być, filozoficznym rozważaniem kwestii tego co definiuje życie i uczucia czy raczej współczesną wersją bajki dla dzieci i te 20 minut niestety idzie w kierunku bajki (co podkreślone jest głosem narratora). Szkoda, niewykorzystany potencjał leży w Henry'm, Martinie i ich relacjach z Davidem, masowej produkcji kopii Davida. Mamy żigolaka Joe i jego poglądy na świat co raczej jest skierowane do dorosłych ale bohaterem jest dziecko i pewnie by zapewnić jak najszerszą widownię, wątek androidów-prostytutek jest tylko lekko zarysowany. Twórcy filmu chcieli chyba złapać dwie sroki za ogon, nie udało się i wyszło danie strawne ale nie zostawiające śladów w pamięci. Jeszcze raz, szkoda.

coolti

Skoro nie wiesz kim jest, to proszę, to jest ta recenzja:
https://www.youtube.com/watch?v=SzeB_ZscGy4

ocenił(a) film na 5
andrzej_goscicki

PS. Nie uważam by określenie "najbardziej humanitarne istoty świata" pasowało do kogoś kto ożywia za pomocą DNA innych z pełną świadomością, że ta osoba umrze po jednym dniu. Gdyby te istoty używały pojedynczych włosów Moniki tak by David mógł codziennie z nią być, przez jakiś czas, byłoby to sprowadzenie jej do roli zabawki dla Davida. Historia zatoczyłaby koło ale z humanitaryzmem i dobrocią to by nie miało nic wspólnego.

ocenił(a) film na 10
coolti

Kubrick chcą tworzyć ten film, chciał zrobić Pinokia w wersji S-F. Więc owszem jest to raczej bajka.

Może nie powinienem używać zwrotu "humanitarne". Ale chciały one uszczęśliwić małego robota, nie biorąc niczego w zamian. Poruszyła ich jego historia i zechcieli dać mu ten jeden ostatni dzień, spełnić jego marzenia.

Jednakże to że odtwarzali ludzi wiedząc że zginą po jednym dni nie jest wcale a-humanitarne. Przecież to nie oni ich zabijali, oni zwracali im życie. Byłoby to a-humanitarne, gdyby podczas śmierci odtworzeniu ludzie umierali w agonii, a tak raczej nie było. Poza tym bądźmy szczerzy, "odtworzona" matka nie była tą samą matką. Była klonem. Stworzeniem które dzieliło te same wspomnienia, ale było zarazem odrębną świadomością.

ocenił(a) film na 5
andrzej_goscicki

Jeśli Kubrick miał taki zamiar to niepotrzebnie dodawał wątek Joe, jego profesji i zabójstwa klientki, które było jedynie pretekstem by pokazać jego ucieczkę ale mogło być świetnym materiałem do głębszego zbadania zagadnień relacji człowiek-maszyna. Twórcy wybrali ledwie prześlizgnięcie się nad takimi kwestiami, skupiając się na Davidzie.

Odtwarzanie ludzi z wiedzą, że umrą po jednym dniu jest niehumanitarne. Cienka linia dzieli takie zabawy DNA od tworzenia wymarzonych ludzi i eliminowania niechcianych zarodków z wadami genetycznymi jak w filmie "Gattacca". Gdyby ci ludzie wiedzieli, że mają tylko dobę życia na pewno byliby wściekli, w podobnej sytuacji tak się zachowywały androidy z "Blade Runner" mające około dwóch lat życia. To, że ci ludzie byli tego nieświadomi nie zmienia faktu, że takie zachowania są niemoralne. Czy gdyby np. jakiś naukowiec uśpił szczenię psa i uciął mu ucho, a ten piesek był potem nieświadomy straty, byłoby to humanitarne? Nie.
Niemoralne jest też zachowanie rodziców, Moniki i Henry'ego, którzy chcą zastąpić swojego syna robotem chociaż ich syn żyje jeszcze, a potem cudownie zdrowieje. Niebezpieczne są takie zabawy uczuciami ale w filmie niestety wszystko zostało spłycone i wyprano film z odcieni moralnej szarości co odbiło się na fabule i było wyrazem takiego rozdarcia twórców między bajką, a poważnym sci-fi, o czym pisałem wcześniej.

ocenił(a) film na 10
coolti

Hmm... Wskrzesili ją, by dała szczęście Davidowi. Jak widzimy, dała mu to szczęście i sama była szczęśliwa. Zapewne gdyby powiedzieli jej że będzie żyła tylko dobę, nie byłaby zła. Przecież jej syn był samotny, to na pewno nie było jakieś poświęcenie z jej strony. Poza tym nikt nie powiedział że maszyny "bawią" się ludzkim DNA. Powiedzieli że "odkryli" że mogą przywracać ludzi do życia, ale tylko na jeden dzień, co oznacza że było to niezależne od nich i prawdopodobnie nie praktykowali tego, jeżeli nie mieli większego powodu.

Można gdybać, można uznać że maszyny w rzeczywistości prowadziły badania, a wskrzeszając matkę Davida, chcieli jedynie zobaczyć jakie relacje mieli ludzie z maszynami, a konkretnie z taką maszyną, jak David. Jest to jednak mało prawdopodobne, gdyż roboty naradzały się między sobą i dwa razy pytały Davida, czy na pewno tego chcę, mówiąc mu jaka będzie za to cena. Na pewno zrobiły to bezinteresownie.

Umrzeć za dzień, czy za kilkadziesiąt lat? Co to za różnica? Jeżeli i tak już nie żyjesz i nie ma innego wyjścia niż życie przez jeden dzień? Ludzie za bardzo przywiązują się do samego istnienia. Dla mnie jest to abstrakcja. Nie można zapominać, że czas jest względny. Rozumiem że masz inne zdanie, ale mnie to nie przekonuję. Czym jest jeden dzień dla kilku lat? Wciąż tym samym. Odcinkiem czasu.

Argument o psie też do mnie nie trafia. Pies nie żyję, wiec nie jest to już pies. To jego zwłoki. Uważam że przywiązywanie się do zwłok jest absurdalne. Wyciąć wszystkie organy, przeznaczyć do badań, spalić, czy wyrzucić w lesie. To tylko rzecz, rozkładające się mięso.

andrzej_goscicki

Ja bym w zakończeniu nic nie zmieniał, chociaż na mnie działa ono zawsze mocno dołująco.
Smutne jest to jak ludzie potraktowali Davida (nawet "matka") i właściwie jedyne prawdziwe i wspaniałe uczycie w tym filmie było jego udziałem, robota.
Ostatnie sceny w tym filmie są dla mnie gorzkie ponieważ zarazem subtelnie ale i sugestywnie przedstawiają tęsknotę za kimś kogo kochamy, a już nigdy się z nim nie spotkamy. Czyli bolesne opuszczenie, które prędzej czy później jednak dotyka chyba każdego człowieka w jego życiu. Wydaje mi się, że taki stan jest źródłem cierpienia najwyższej miary.

ocenił(a) film na 9
andrzej_goscicki

nie ma nic złego. Pierwsze słyszę o jakiejś nagonce. Zakończenie uważam za świetne, jak cały film, który mnie niesamowicie wzruszył.

andrzej_goscicki

Nie wiem czy cię to pocieszy, ale nie jesteś odosobniony, bo mój chłopak też go nie lubi (pewnie dlatego, że pierwszą i ostatnią recenzją jaką z nim oglądał był "Twister", a jemu się ten film podobał). Osobiście lubię Critica, choć czasem zdarza mu się za bardzo czepiać.

andrzej_goscicki

mi się film na ogół podoba. po raz pierwszy obejrzałam go w wieku 10 lat. pamiętam to doskonale, bo był puszczany w TV bardzo późno, skończył się o pierwszej w nocy, a ja zakradłam się do salonu i go obejrzałam w tajemnicy przed rodzicami. ;P byłam trochę zła i rozczarowana zakończeniem. ale gdybym ponownie obejrzała film w wieku 19 lat, rozczarowanie pewnie by zniknęło. teraz wiem jakie życie potrafi być ciężkie i zaczęłam lubić smutne zakończenia.

ocenił(a) film na 6
andrzej_goscicki

Zakończenie trzyma poziom całego filmu, z całą swoją pokręconą logiką przyczynowo-skutkową. Przez cały film możemy zadawać sobie pytanie "dlaczego?" i na każde takie pytanie dostaniemy jedną odpowiedź - bo tak. Dlaczego chorego syna zastępujemy automatem? Bo tak. Czemu kochany automat wyrzucamy na śmietnik, gdy syn zdrowieje? Bo tak. Czemu wskrzeszamy na jeden dzień jednego człowieka, zamiast poczekać n lat, póki nie doprowadzimy klonowania do zadowalających wyników? Bo tak. Czemu nagle kobitka, która bez mrugnięcia okiem nagle przypomniała sobie, że kocha automat? Bo tak. Jak dla mnie, film mógł się skończyć nawet samobójstwem automatu poprzez skok wgłąb Góry Przeznaczenia i odlotu do automatycznego Nieba, gdzie powitałby go Ojciec Robot i te wszystkie mechaniczne owce, o których śnią androidy. Dlaczego? Bo tak.

andrzej_goscicki

No critic uważał chyba że zakończenie z gapieniem się na wróżkę jest doskonałe, niespodziewane, inteligentne, zapada w pamięć, zmusza do refleksji, ma dramatyczną nutę i tak dalej. Ale potem wpadają kosmici, wyciągają go, naprawiają wszystko i dają nam normalne WszystkoByłoPiękneAleKończyłoSięŹleWięcDaliśmyTuZdupyWziętychCudotwórcówPrzezktó rychRozczarujeszSięJeszczeBardziejNiżNaKońcówcePierwszegoSupermanaCałośćZaśZmien iSięWNielogicznyNudnyBajzelKtóryDalejKończySięŹleAleTerazJużWszyskimToWisi. Choć sam uważam że zakończenie nie było wcale złe, acz to z wróżką byłoby lepsze. Zresztą NC sam przyznał że nie powinien był tego recenzować.

ocenił(a) film na 10
andrzej_goscicki

jak byłem mały, płakałem na zakończeniu, nigdy w życiu nie zamieniłbym go na inne

szybki1244

Ja widziałam tylko recenzję NC i się popłakałam przy zakończeniu. Boże to było takie smutne ;(

użytkownik usunięty
andrzej_goscicki

"Co takiego złego w zakończeniu?"
Nie wiem. Wszyscy myślą, że to Spielberg spaprał sprawę, a tymczasem to Kubrick wpadł na pomysł aktu "2000 lat później".
Ja czułem się na nim jak w innym wymiarze.
A to że głównym bohaterem jest dziecko-robot i że film podjął się także tematu relacji dziecka-robota z normalną rodziną nie sprawia jeszcze, że jest to film familijny.

ocenił(a) film na 10

"Wszyscy myślą, że to Spielberg spaprał sprawę, a tymczasem to Kubrick wpadł na pomysł aktu "2000 lat później"."

Tak, Pan Walker też ujął to w swojej recenzji.

andrzej_goscicki

Scenariusz można sobie kupić. Poza tym NC moim w recenzji że w filmie nikt o tym nie wspomina ( o tym że kosmici to androidy)

ocenił(a) film na 10
kacperpogorzelskipl

"Poza tym NC moim w recenzji"

Hmm? Miałeś na myśli "mówi w recenzji..."? Jeżeli tak, to przecież to powiedziałem. Wspominałem o NC tylko w kontekście okoliczności, w których dowiedziałem się o androidalności ufoków z końcówki filmu. Nigdzie nie napisałem, że NC jakoś źle mnie na coś naprowadził, tylko że nie do końca wyjaśnił pochodzenie swojej wiedzy, jak i sam wątek (co wcale nie było jakimś jego obowiązkiem, więc wcale nie mam mu tego za złe. Nie. Mam mu za złe znacznie więcej innych rzeczy... -,-).

andrzej_goscicki

Moim zdaniem zakończenie jest idealne.
Szczerze mówiąc bardzo ciężko mi się oglądało ten film (może dlatego, że sama mam syna), a gdy David zamarza patrząc na Błękitną Wróżkę, pomyślałam - no nie, to szczyt okrucieństwa i bezmyślności jednocześnie, co za dno !
Byłam zniesmaczona i miałam ochotę wyłączyć komputer. Na szczęście nie zrobiłam tego. Kiedy "humanitarne" istoty ratują Davida, ratują cały film. Wykazują się wobec dziecka niesamowitą empatią (nareszcie!), chcą dać mu poczucie szczęścia i spełnienia, na które od ponad 2000 lat czeka.
Po co powielać DNA, a co za tym idzie postać matki Davida w nieskończoność ? To nie o to chodziło :)
Fakt, że znów pojawiła się w jego życiu, że ją zobaczył, że usłyszał, jak mówi, że go kocha (przecież ostatnie jego wspólne wspomnienie, to porzucenie go w lesie), że spędziła cudowny dzień, nie ma nikogo poza nim i nią (ani męża, ani biologicznego syna), to jego spełnienione marzenie. Ona zasypia w spokoju, a on obok niej. Już nic tego nie zmieni - ponieważ ona nigdy więcej się nie obudzi - spokój Davida będzie niezmącony, już za zawsze pozostanie z tą myślą, że ona go kocha i nic innego nigdy już się nie wydarzy. On jest pogodzony z faktem, że ona już się nie obudzi i w ten sposób uzyskał spokój wiekuisty. Zakończenie idealne : nareszcie ulga i to ulga wieczna.

ocenił(a) film na 10
_Jowi_

Ulga sztuczna...

ocenił(a) film na 9
_Jowi_

myślę, że zakończenie powstało po temu, aby zasygnalizować widzom-ludziom, że przeminą. Że to owszem ludzie są najbardziej rozwiniętymi istotami dziś, ale nie jutro. Jutro będą maszyny i nic tego nie powstrzyma, to naturalna kolej rzeczy, to nieuniknione. Tekst "2000 lat później" służył potwierdzeniu teorii Kubricka lansowanej przez postać graną przez Jude Law, pokazaniu że tak właśnie się stało. Podobny motyw przewija się często przez s-f, choćby słynny Terminator. Kwestia jedynie tego czy maszyny będą ludziom służyć czy nie. Osobiście uważam, że nie. Czas pokaże.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones