Strasznie mruga oczami, dlatego zawsze jak oglądam trupy na szklanych ekranach, nie patrzę na powieki, ani klatkę piersiową, żeby nie psuć sobie kina.
Ciekawy jestem, kto jeszcze ma takie zboczenie ;)
Trzeba być po prostu wybitnym aktorem, żeby nie potrafić przez kilka sekund zagrać trupa :)
Otóż nie. Od tego jest technika, choćby głupia stopklatka. Przecież trupy lezą na nieruchomym tle (przeważnie ziemi).
To nie czasy VHS, gdzie po naciśnięciu Pause obraz drżał :-)
Ja właśnie PATRZĘ na klatkę i na oczy :) Faktycznie wiele razy widać że aktor oddycha, albo gdy jest niby umarły z otwartymi oczami - nagle mrugnie.
Ja mam odwrotne „zboczenie”, zawsze się przyglądam i jak uda mi się dostrzec jakis ruch to się cieszę xD a filmu mi nie psuje, bo zawsze gdzieś z tylu głowy mam, że ci ludzie to jednak aktorzy, a nie mordercy czy ofiary :) ale za to jak jeżdzę samochodem i widzę w oddali coś, co przypomina rozjechane zwierze, to albo patrze w inny punkt, albo przymykam na maksa oczy, wmawiając sobie, ze to jakis papier czy torba. Wiec chyba jednak Ty masz lepiej, a na pewno bezpieczniej. ;)