Dla wielu osob film konczy sie happy endem. Tak by sie moglo wydawac - Benjamin ''porywa'' Elaine sprzed oltarza i uciekaja przed wszystkimi pierwszym, zlapananym przez nich autobusem. Jednak po kilku sekundach usmiech na ich twarzy zamienia sie w zobojetnienie. Wedlug mnie, oboje orientuja sie, ze ''to jednak nie jest to''. Rezyser chcial przez to pokazac, ze nie kazde porwanie panny mlodej z przed oltarza musi konczyc sie szczesliwie. W ich przypadku byl to odruch pod wplywem emocji, gdy tak naprawde zadne z nich nie jest przekonane, czy powinni ze soba byc. Wszak Benjamin przez caly film gra chlopaka, ktory sam nie wie, czego chce od zycia. Zarowno w sensie zawodowym, jak i uczuciowym.
Zgadzam się w pełni. Inna kwestia, że moim zdaniem sama Elaine też nie jest wzorem zdecydowania. Tutaj interesuje się Benem, ale tam nie gardzi Carlem. Z jednej strony chciałaby wyjść za Bena, ale jednak nie tak do końca. Deklaruje, że go kocha, ale nie chce wyjść za niego, więc zamiast tego bierze ślub z Carlem (no bo rodzinka chyba siłą ją pod ołtarz nie zaciągała, nawet za cenę pozbycia się Bena - nawiasem mówiąc, tutaj ciężki kryzys w małżeństwie, zbliżający się wielkimi krokami rozwód, a mimo tego pełna zgoda na wesele córeczki. Moim zdaniem trochę nielogiczność). Zresztą to chyba główny cel filmu: pokazać, że dobre wykształcenie i inteligencja jeszcze nie załatwia wszystkiego, bo przecież oboje młodzi bohaterowie kompletnie gubią się gdy przychodzi do relacji międzyludzkich. Wystarczy zresztą popatrzyć na kontrast pomiędzy ich postawami, a tym, w jaki sposób zachowują się bardzo zorientowani na konkretny cel rodzice. Także niby historia jest dość prosta, ale jednak można z niej wyciągnąć sporo dodatkowych wątków - absolutnie uwielbiam takie filmy. Szkoda tylko, że zakończenie nieco jednak psuje odbiór, nawet jeśli szczęśliwie obyło się bez kiczowatego happy endu.
Film wydawał się na przynajmniej dziewiątkę, ale trochę ta ucieczka sprzed ołtarza była naciągana bo o drugi kościelny trudno i rodzice pewnie wydziedziczą, więc czemu młodzież taka radosna. Pomyślałem, że niestety zakończenie zaniży ocenę do siódemki, ale właśnie te uśmiechy które im znikły z twarzy jak przemyśleli co zrobili sprawiły, że jednak do końca film miał sens i logikę, więc zostawiam dziewiątkę.
Ja "spełźnięcie" uśmiechów z twarzy interpretuję nie jako zobojętnienie, ale pojawiające się w obu głowach pytanie - ok, udało się, ale...co dalej? :)
U mnie podobnie. Przez dłuższy czas po filmie myślałam o zakończeniu i jak interpretować ich miny- taki niby drobiazg, a nie daje później spokoju ;)