Dona Speir i Roberta Vasquez powracają jako agentki do zadań specjalnych. "Do or Die" jest równie nonsensowny jak pozostałe filmy Andy'ego Sidarisa z cyklu "triple B", ale przy tym niespecjalnie wciągający, wtórny i mało zabawny.
Fabuła skupia się na zemście mafijnego bossa, który wynajmuje szereg płatnych zabójców, aby ukatrupili spędzające mu sen z powiek, skąpo odziane agentki. Problem w tym, że kolejni przeciwnicy są nieciekawi, a ich modus operandi z reguły specjalnie się nie zmienia (wyjątek stanowi para kucharzy). Standardowo, mamy tutaj nagie biusty, eksplodujące auta i helikoptery, bijatyki oraz prężących muskuły przystojniaków. Z atrakcji wartych odnotowania: Pat Morita jako główny czarny charakter oraz gościnny udział Pandory Peaks. Mi najbardziej przypadł do gustu popis umiejętności wokalnych Cynthii Brimhall w klubie country. Ogółem: ujdzie, ale w ramach całej serii o laskach z karabinami bez trudu można znaleźć bardziej rozrywkowe egzemplarze.