Mamy polityczną poprawność, białym nie wypada krytykować innych ras "oficjalnie" (w drugą stronę to dozwolone i praktykowane w wielu filmach), więc jedyny sposób to film zdominowany przez białą obsadę, a jak już pojawi się 'ciapek' to sytuacja wygląda tak, jak w 'Adwokacie Diabła'. Czy coś w tym jest, a może mi się coś ubzdurało?