PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=646045}

Adwokat

The Counselor
5,2 39 177
ocen
5,2 10 1 39177
4,5 24
oceny krytyków
Adwokat
powrót do forum filmu Adwokat

Ci którzy filmu nie zrozumieli, nie docenili to pozostało im tylko rozczarowanie i komentarze typu: masakra ... koszmar ... Film wstrząsa widzem. Jeżeli niektórzy naprawdę takie życie prowadzą jak w tym filmie, ludzie bezwzględni, okrutni, to osobiście wybieram bezludną wyspę. Gorzej jak ktoś w takim podłym życiu znajdzie się przez przypadek i nie ma już odwrotu, bo weszło się w inny świat, w świat bez jakichkolwiek wartości, zahamowań, i nie ma już tłumaczenia, że nie ma się z tym nic wspólnego. Niewielka rola ale bardzo pozytywnie zagrana przez Penelope Cruz w tym całym okrucieństwie ... nie na darmo otrzymała pierścionek z przekazem: przestroga, tylko skąd mogła wiedzieć ... to wiedział ten który wręczał. Co za obojętny los, że też Nadziei nie poparła Wiara w imię Miłości. Ten film w jednej ze scen (wątek Adwokat/ jego ukochana Laura) udowodnił, że w obliczu okrucieństwa te piękne wartości które mają nam dodawać sił nie znaczą Nic. To mnie rozczarowało w tym filmie, że wartości przegrały ze złem i że zło, w dodatku to największe zło ma się dobrze i przechodzi do dalszego etapu na kolejne tereny. Dlaczego zło nie dostało kary, co reżyser miał na myśli. Tu mnie rozczarował, tak nie wolno, zakończenie powinno być słuszne: czynisz zło to ono ci tym samym odpłaci, tak jak w życiu .. mordujesz, kradniesz, czynisz zło i lądujesz za kratami lub bez rąk , nóg i języka. W filmie „Dług” K. Krauzego oprawca dostał za swoje, za zło jakie wyrządził, aczkolwiek nie musiał zginąć, mógł dostać surowszą karę niż śmierć – bo to nie jest kara, tu skończył się nagle jego świat a powinien ponieść karę, tak aby poczuł za co i ile zła wyrządził... i tego w filmie Scotta również zabrakło, gdzie zło panoszy się dalej, gdzie usiadło w ekskluzywnej restauracji z triumfalnym uśmiechem na twarzy i snuje kolejne plany. Tak być nie powinno.

1vinga

Po prostu ludzie oczekiwali taniej, natychmiastowej i od razu namacalnej sensacji, która podtrzymałaby ich (zapewne wąską) strefę komfortu. W latach 70. takie filmy były przebojami kinowymi i to była norma. Nikt tego nie kwestionował. Nawet do 1977 roku - mniej więcej - za Oscara trzeba było się kreatywnie napracować i wyróżnić inteligentnym scenariuszem czy grą aktorską, nie można było wrzucić masy ładniutkich aktorek, które miały wyglądać, a potem dodać tonę efektów specjalnych i myśleć, że już sukces murowany.

No i niezależnie czy w swojej konwencji Adwokat sprawdził się czy nie, na pewno jest to film, który ze strefy komfortu wytrąca. Niemniej jednak nie ma już miejsca dla przeciętnego odbiorcy na takiego rodzaju kino w mainstreamie. Stąd ten tzw. "ból d*py" (z ang. "butthurt").

Tak to zawsze działa - ludzie nie próbują odbierać sztuki jako idei - i dlatego mają problem ze sztuką współczesną, czy współczesną, dysonującą muzyką klasyczną. Odbierają ją za to jako odpowiednik fast-fooda, podtrzymującego swój własny status quo o filmach, zamiast wyzbyć się preferencji i oczekiwań - i odbierać filmy za to czym są, a nie mieć pretensje, dlaczego rzeczy nie dzieją się po własnej myśli!

Pozdrawiam!

ocenił(a) film na 1
Salt_The_Fries

Ludzie, przede wszystkim, oczekiwali dobrego filmu, a ten nim nie jest. W ogóle nie 'wstrząsa widzem', chyba że bezradnością dialogów i fabuły. Z pewnością natomiast wytrąca ze strefy komfortu, ale tylko po to, by bezpardonowo wtłoczyć oglądającego w strefę głębokiej irytacji.
Osobiście, wcale nie oczekiwałem, że film pójdzie po mojej myśli, ale niestety 'poszedł' po wybitnie standardowej przewidywalności i okazał się byle czym, byle jak podanym, którego składniki wymieszał Boży palec, który wcześniej tkwił w głębokiej czeluści ostatniej sekcji przewodu pokarmowego!

ferdo

Ja nie oglądałem filmu i nie przeczę, że może być przeciętny, mimo, że "autorski".

użytkownik usunięty
Salt_The_Fries

Prawidłowo, sądzę, jest wypowiadać się PO obejrzeniu filmu, inaczej to chyba tylko teoretyzowanie - bo nie oparte na doświadczeniu.
Pozdrawiam

ocenił(a) film na 6
1vinga

No ostatnie poł godziny jakoś wynagradza.Jedno pytanie dlaczego adwokat nie ginie lecz jego ukochana(ta płyta jest tego świadectwem mam rozumieć).

ocenił(a) film na 8
aronn

Spoiler : Świadectwem, że narzeczona adwokata ginie prócz płytki, jest jej ciało pozbawione głowy porzucone wraz ze stertą śmieci na wysypisku.

ocenił(a) film na 9
aronn

Adwokat pozostaje przy życiu, bo to śmierć jego ukochanej jest dla niego większą karą. W rozmowie telefonicznej z bossem, zostaje zapytany, czy zamieniłby się miejscami ze swoją narzeczoną. Mówi, że tak, ale jest już za późno i fakt ten sprawia, że cierpi jeszcze bardziej niż jakby miał sam zginąć (choćby nawet śmierć ta nie miała być szybka i bezbolesna).

ocenił(a) film na 9
1vinga

"Dlaczego zło nie dostało kary". Właśnie o to chodziło w tym obrazie, żeby pokazać, że nie zawsze dobro wygrywa, a karę musiał ponieść tutaj lekkomyślny adwokat. Film stanowi przestrogę i dla większej siły wyrazu tak się właśnie zakończył. Miał wstrząsnąć widzem, i jeżeli o mnie chodzi, to bardzo dobrze spełnił swoje zadanie.
Wszystkie negatywne opinie na jego temat świadczą tylko o tym, jak wielka znieczulica panuje w społeczeństwie, które potrafi zadowolić się filmem z (jak to dobrze określił kolega poniżej) tanią i natychmiastowo przyswajalną fabułą i najczęściej z mnóstwem dobrych efektów wizualnych. Jeżeli zaś trzeba się choć trochę zastanowić nad tym, co się ogląda, to tu już pojawia się u takich ludzi problem.

Zloty_Deszcz

Myślenie czarno białe: lubię film, to jestem refleksyjny, wrażliwy i mądry - nie lubię filmu to jestem znieczulony, niewrażliwy i poszukuję taniej fabuły i efektów wizualnych. Brawo!
Czy w ogóle bierzesz pod uwagę, że można mieć inny gust , niż Ty? I czy bierzesz pod uwagę, że być może spodobał sie Tobie nieco bardziej refleksyjny i "spokojny" film, który dla jeszcze bardziej refleksyjnego, inteligentnego i wymagającego widza jest zwykłym gniotem? Może i tacy są tu na forum, hę?

ocenił(a) film na 9
mala.lwica

Dla kogoś film może wydać się gniotem (bo ten ktoś ma inny gust), ale nie oznacza to, że osoba ta zna się na kinie i rozumie ten film. Wzięłaś to pod uwagę?
Nie trzeba być wcale nie wiadomo jak mądrym i refleksyjnym, żeby docenić jakiś obraz. Wystarczy mieć odrobinę oleju w głowie i w ocenie nie kierować się jedynie skrajnie subiektywnymi odczuciami (swoim gustem).

Zloty_Deszcz

Rozumiem, że Ty masz ten olej w głowie, czego dowodem jest w ogóle nieadekwatna odpowiedź. To może napiszę krowie na rowie, może tak będzie Ci łatwiej:

"Dla kogoś film może wydać się gniotem (bo ten ktoś ma inny gust), ale nie oznacza to, że osoba ta zna się na kinie i rozumie ten film. Wzięłaś to pod uwagę?"

To ja zapytam: Dla kogoś film może wydać się arcydziełem (bo ten ktoś ma inny gust), ale nie oznacza to, że osoba ta zna się na kinie i rozumie ten film. Wziąłaś to pod uwagę?

"Nie trzeba być wcale nie wiadomo jak mądrym i refleksyjnym, żeby docenić jakiś obraz. Wystarczy mieć odrobinę oleju w głowie i w ocenie nie kierować się jedynie skrajnie subiektywnymi odczuciami (swoim gustem)."

Nie trzeba być wcale nie wiadomo jak mądrym i refleksyjnym, żeby ocenić jakiś obraz jako gniot. Wystarczy mieć odrobinę oleju w głowie i w ocenie nie kierować się jedynie skrajnie subiektywnymi odczuciami (swoim gustem).

I - jeśli dobrze rozumiem - Twoja wypowiedź ma nam wszystkim uświadomić, że to TY masz ten "olej w głowie" i kierujesz się "obiektywnymi odczuciami"? Otóż nie ma czegoś takiego jak "obiektywne odczucia". Odczucia są czymś absolutnie subiektywnym - zawsze.

Sorry, nie przekonasz mnie, że masz monopol na prawdę absolutną i umiejętność wujścia poza własne subiektywne postrzegania świata, ludzi, filmu.... Subiektywnie oceniasz film jako arcydzieło, wykluczając, że ktoś może uważać inaczej - gdzie tu obiektywizm?

ocenił(a) film na 9
mala.lwica

Widzę, że to Tobie trzeba tę sprawę wyłożyć jak krowie na rowie.
Na to, jaką dany film ma wartość, składa się bardzo wiele czynników. Scenariusz, zdjęcia, muzyka, obsada, gra aktorów, montaż i wiele innych. Jeśli ktoś pisze, że film jest gniotem, bo nie podobała mu się przedstawiona w nim historia lub, według niego, było w nim za dużo dialogów, to mam powiedzieć, że taki ktoś ma olej w głowie?
Odczucia oczywiście, że mogą być tylko subiektywnie, jednak ktoś, kto wypowiadając się na temat filmu nie chce wyjść na ignoranta, powinien wziąć pod uwagę również elementy, o których pisałem wyżej. A na ich temat można już mówić, a przynajmniej próbować, bardzo obiektywnie. I tu dopiero wychodzi mądrość człowieka, i to nie tylko w kwestii znajomości kina.
Nie bez znaczenia jest fakt, że scenariusz do tego filmu napisał Cormac McCarthy. Gdybyś wiedziała, kto to taki, być może inaczej byś do niego podeszła i wiedziała, że obraz ten może być nieco "przyciężki" dla amatorów zwykłego kina sensacyjnego, a tak zostaje Ci tylko pisać napastliwe teksty, zdające się świadczyć prawdopodobnie o Twoich problemach emocjonalnych. Wyluzuj trochę, po co się od razu unosić z byle powodu?

Sorry, ale ja nie próbuję Cię wcale do niczego przekonywać. Nie wiem w ogóle skąd Ci to przyszło do głowy. Nie wiem też, dlaczego myślisz, że oceniam ten film jako arcydzieło, skoro dałem mu dziewięć punktów, a nie dziesięć. W takiej ocenie właśnie widać obiektywizm, bo film mi się bardzo podobał i gdybym miał się kierować tylko i wyłącznie własnymi odczuciami, wówczas wystawiłbym mu maksymalną ocenę. Wyraziłem się jasno?

Zloty_Deszcz

Dlaczego zakłądasz, że nie wiem kto napisał scenariusz do tego filmu? I skąd niby jesteś w stanie przewidzieć w jaki sposób wpłynęło by to na moje podejście do filmu? Być może Ty tak masz, ja nie. Jak oglądam film Hanekego, to nie potrzebuję wiedzieć, że to Haneke, aby ocenić "wymagający" film jako dobry. Bo co, bo gdyby to był inny reżyser czy scenarzysta konkretnego filmu to to coś zmienia? W ogóle nie oceniam Adwokata jako "przyciężki". I na pewno nie jestem amatorem kina sensacyjnego, jak sugerujesz...
Pragnę zauważyć, że to Ty zacząłeś od napastliwego tekstu, więc nie oczekuj, że inni będą bezkrytycznie poddawać się Twoim ocenom. To, że się unoszę jest wyłącznie Twoją interpretacją, mnie nieźle bawi ta wymiana zdań. Ciekawe natomiast, że wymagasz "wyluzowania" od kogoś, komu zdanie wcześniej imputujesz zaburzenia osobowości...
Może to jakaś projekcja i sam je masz?

Jeśli chodzi o moją ocenę, to doceniłam w tym filmie bardzo wiele rzeczy, ale chyba w jakimś innym wątku o tym pisałąm. Fenomenalny Fassbender i Cruz, i reszta obsady, może nieco ze zbyt przerysowaną bohaterką Diaz, chociaż jak ktoś słusznie zauważył w innym wątku taki był zamysł reżysera. Podobały mi się zdjęcia, podobała mi się muzyka. Natomiast film jako całokształt jest dla totalną porażką. Jak widzisz dałam mu 5, a nie 1.
Jednak mimo to rozumiem, że komuś może się po prostu ten film nie spodobać i tyle. Niektórzy tak mają, że są bardziej refleksyjni i uważni, inni nie. Mi też szkoda, że wiele świetnych i wymagających filmów ma niskie jak na Filmweb oceny, mimo iż są to prawdziwe dzieła. Są to filmy trudne i nie dla każdego. Nie uważam jednak, aby każdy był zobowiązany "rozkładać każdy film na czynniki pierwsze". Wtedy w ogóle nie powinniśmy korzystać z oceny 1. No sorry, ale gusta są różne, po to to forum. Nie wiem czy to fair stawiać siebie "wyżej".
Niekiedy też najbardziej wyrafinowana forma zostaje porażająco zdeptana przez treść filmu - i chyba tak jest z tym filmem dla wielu osób. I mają do tego prawo.

ocenił(a) film na 9
mala.lwica

Popracuj nad czytaniem ze zrozumieniem. Gdzie ja napisałem, że stawiam się wyżej od innych? Gdzie napisałem, że ktoś nie ma prawa oceniać filmu tak, jak chce? Czy pisząc, że społeczeństwo jest przyzwyczajone do taniej rozrywki, miałem na myśli konkretnie Twoją osobę?

Tak, świadomość tego, że scenariusz napisał Cormac McCarthy, a nie jakiś scenarzysta od głupawych filmów SF, dużo zmienia, bo może mieć wpływ na to, czy w ogóle będę chciał taki film obejrzeć. Jeżeli lubię superprodukcje z mnóstwem efektów specjalnych, na przykład o walczących ze sobą robotach, to nie pójdę na film McCarthy'ego, bo mogę wcześniej sprawdzić, że człowiek ten jest kojarzony z czym innym niż bajki o robotach i prawdopodobnie się zawiodę. Jeżeli lubię komedie romantyczne, to nie będę szedł na siłę na dramat obyczajowy.

To, że Tobie nie spodobał się "Adwokat", chociaż może oglądasz takie filmy, nie oznacza, że jest słaby, dobrze jednak by było, gdybyś napisała, dlaczego tak uważasz, zamiast, jak połowa użytkowników Filmwebu, stwierdzać tylko, że jest totalną porażką. Mógł Ci nie przypaść do gustu z wielu powodów i nie twierdzę, że stało się tak dlatego, iż go nie zrozumiałaś. Ja jednak, pomijając już własne odczucia, bardziej wierzę Scottowi i McCarthy'emu niż grupom gimnazjalistów i idiotów, nie potrafiących nawet napisać na forum kilku konstruktywnych zdań na temat filmu, a których oceny innych produkcji dają dodatkowo do myślenia nad ich kondycją intelektualną i emocjonalną.
To, co piszę w komentarzu na temat oceniających film osób, nie piszę bezpodstawnie. Stwierdzeń, że ludzie nie lubią skomplikowanych produkcji, nie są refleksyjni, nie czytają książek itp., nie biorę z powietrza. Widzę jak to wygląda wokół mnie w codziennym życiu, ale wystarczy też poczytać wypowiedzi użytkowników na samym Filmwebie, by móc ocenić, jak dużo tego oleju mają w swoich głowach.
Jeżeli komuś się film nie podoba, to niech po prostu napisze, że mu się nie podoba, a nie w komentarzach daje do zrozumienia, że jest po prostu tępakiem, który go nie zrozumiał.

ocenił(a) film na 8
Zloty_Deszcz

Złoty Deszcz - no właśnie większość widzów chyba przyzwyczaiła się kojarzyć nazwisko R. Scotta z sieczką w stylu "Helikopter w ogniu" i przeoczyło, że scenariusz napisał literat. A skoro napisał go znany literat, to pewnie chciał by widz słuchał uważnie dialogów i chciał wywrzeć swoim pisarskim stylem piętno na całej produkcji.
Tak tez się stało - powstał świetny wizualnie, poruszający, znakomicie zagrany i niesztampowy film...no ale skoro ludzie nie rozumieją nawet dlaczego adwokat płacze podczas długiej rozmowy telefonicznej, która ich zdaniem jest "o niczym" - to sorry...ale to już przekracza moje zdolności dyskusji. Nawet nie wiem czy to co piszą można nazwać oceną filmu. Ocena filmu wymaga jednak, by w ogóle go obejrzeć!

Ja ąz w brzuchu poczułem tę rozmowę telefoniczna, bo już spodziewałem się, co będzie dalej - łatwo było mi się wczuć w bohatera - i jakoś osobiście mnie też poruszyła treść rozmowy - bo zawierała uniwersalne przesłanie.

ocenił(a) film na 8
Zloty_Deszcz

P.S - i czasami chyba się nie da nie wywyższać.
Skoro ktoś ocenia taki film na 1 - czyli jako totalny gniot - i pisze "co co w ogóle w tym miało chodzić. film bez sensu zupełnie" i powie się mu, ze chyba go nie zrozumiał w oóle, nie słuchał dialogów, nie oglądał uważnie - na co on wyskakuje z argumentem, którego szczerze nienawidzę, że "o gustach się nie dyskutuje"...no to ręce mi już opadają ;p

Skoro się nie dyskutuje, to po co jest to forum w ogóle? I dlaczego nie napisał np. że ocenia film na 1, bo wywołał u niego wysypkę, tylko pisze w uzasadnieniu, że film, jest "bez sensu' - czyli odwołuje się do jakiejś obiektywnej cechy filmu, o której można dyskutować i wykazać mu, że całkowicie się myli - film ma sens, tylko on po prostu przysnął na nim albo grał w candy crush na tablecie zamiast oglądać.

ocenił(a) film na 9
NaWspak

Otóż to, problem z niezrozumieniem filmu to jedno, ale chodzi też w dużej mierze o to, że dzisiejszy widz nie potrafi się wczuć w historię, nie potrafi postawić się w sytuacji bohatera, bo jego, siedzącego wygodnie w fotelu, w ogóle to nie dotyczy i łatwo mu po prostu powiedzieć, że film jest do bani, po czym przełączna na "Transformersy", bo tam jest taka nietuzinkowa akcja.
Podobnie jest z horrorami. Ogląda ktoś "Egzorcystę" przy zapalonym świetle, z grupą roześmianych ludzi, albo prasując koszule czy bawiąc się telefonem, a potem mówi, że w ogóle nie poczuł grozy. Ręce opadają.

ocenił(a) film na 8
Zloty_Deszcz

Dokładnie. Kino, tak jak i książki trzeba umieć smakować. I rozróżniać elementarną rzecz: kwestię gustu, która jest subiektywna, od obiektywnej struktury dzieła oraz jego intencji, o czym można dyskutować i o co można się spierać.
I jeszcze ta irytująca cecha, która nie pozwala przyznać się ludziom, że czegoś nie zrozumieli.
Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że nigdy nie oceniłem negatywnie książki czy filmu, kiedy czułem, że nie wiem o co chodzi...
I wtedy nie miałem problemu z tym, by spytać się kogoś, kto ten film czy książkę darzył uwielbieniem: "hej - jakbyś mnie wprowadził do tego świata, czego nie zzrozumiałem, czego nie wyłapałem?"

Kiedyś dawno pamiętam, nie mogłem przebrnąć przez "Stalkera" Tarkowskiego. Czułem, że jest trudny, że mi ucieka - i nigdy bym nie postawił takiemu filmowi 1. Czekam od lat by obejrzeć ponownie - i niebawem to zrobię.

Kiedyś ktoś ładnie powiedział, że być inteligentnym oznacza umiejętność bycia często głupim i zdawania sobie z tego sprawy - powiedzenia sobie: owszem, jestem czesto głupi i czegoś nie wiem, nie rozumiem i muszę podejść do tego jeszcze raz, wczuć się lepiej, wysłuchać, zasięgnąć informacji, zapytać o opinię mądrzejszego w tym zakresie; natomiast głupi człowiek nigdy nie zniesie myśli, że w czymś jest głupi i czegoś nie rozumie - nie! - to zawsze film jest bez sensu - dialogi o niczym, książka beznadziejna i nie wiadomo o czym itd. - a jak mu się powie, że może nie słuchał, może nie zrozumiał, może się nie starał - to wpada w irytację i trzęsie się, że ktoś się wywyższa i neguje jego znakomity gust. A dlatego nie potrafi przyznać, ze jest głupi czasami i znieść to z pokorą, bo jest głupi CAŁY CZAS i to byłoby nie do zniesienia.

Sorry za ten długi wywód. Ale mnie poniosło trochę. Powiem szczerze, że pierwszy raz zrobiło mi się tak przykro przy średniej ocenie i opiniach na filmwebie - własnie przy Adwokacie.
Zapraszam przy okazji do mojego wątku o filmie, starałem się tam napisać na szybko jakąs chałupniczą interpretację na kolanie jak mnie pytano o sens filmu:
http://www.filmweb.pl/film/Adwokat-2013-646045/discussion/Dlaczego+ocena+jest+ta k+zani%C5%BCona,2463736

ocenił(a) film na 9
NaWspak

Dla mnie chyba też "Adwokat" był pierwszym filmem, którego ogólna ocena tak bardzo mnie zdziwiła, chociaż wcale nie zmartwiła, bo już dawno przestałem sugerować się ocenami na Filmwebie. W tym jednak przypadku, z powodu właśnie tak niskiej oceny, pomyślałem sobie, że film może być lepszy niż można się spodziewać i rzeczywiście taki się okazał.

Co do niezrozumienia jakiegoś filmu, to też w przypadku niektórych obrazów miałem problem z połapaniem się, o co w nich chodziło. Ale od dowiedzenia się tego są właśnie fora, artykuły, recenzje, czy wypowiedzi samych ich twórców. Szkoda tylko, że tak wielu ludzi bardziej satysfakcjonuje wygłoszenie nic nie wnoszącego stwierdzenia, że film jest głupi, niż chęć dowiedzenia się, czy może jednak miał on jakiś sens. Ale takie coś często wymaga wykazania odrobiny dobrej woli, minimalnego wysiłku umysłowego, a przede wszystkim przyznania się do tego, że nie jest się najmądrzejszym. Niestety na to ostatnie, jak widać, bardzo wielu ludziom nie pozwala ich duma.

Jeżeli chodzi o wystawianie ocen, to myślę, że żadnemu filmowi, jak bardzo zły by on nie był, nie powinno się dawać jedynki. Przesłanie jakiegoś obrazu może być nie dość dobrze zauważalne dla widza lub zbytnio spłycone, ale zawsze można podnieść nieco ostateczną ocenę z powodu jakiejś innej jego cechy lub po prostu dlatego, że próba przedstawienia danego problemu, choćby była ona nieudolna, została jednak przez reżysera podjęta.

"Stalkera" jeszcze nie widziałem, więc nic o nim nie powiem, ale wielokrotnie spotykałem się z pozytywnymi opiniami na jego temat, więc prędzej czy później na pewno po niego sięgnę.

ocenił(a) film na 8
Zloty_Deszcz

Co do ocen zgadzam się. Ja bardzo rzadko daję 10 a jeszcze rzadziej 1.
Traktuję te oceny jako wyjątki.
1 czemuś tam postawiłem - ale to dlatego, że czułem się wręcz "opluty" i zbrukany,jakby mnie ktoś zgwałcił niemytym przyrodzeniem w oczy i uszy.. i chciałem choć w tak skromnym zakresie wyrazić swój sprzeciw wobec takiej produkcji.

A ludzie rzucają "jedynkami" nawet jak film wyraźnie ich przerastał - czego nie potrafią nawet wyczuć.
W przypadku Adwokata to jest szczególnie irytujące - bo jak można nie docenić choćby wizualnej strony, czy gry aktorskiej - nawet jeśli prowadzenie wątku fabularnego ktoś uznał z jakichś powodów za niezadowalające...

ocenił(a) film na 9
NaWspak

Muszę się nieco poprawić. Przeczytałem Twój wątek, do którego link podałeś i doszedłem do wniosku, że chyba jednak niektóre filmy zasługują na ocenę 1. Choćby takie "dzieła" jak wspomniany przez Ciebie "Kac Wawa". Wobec czegoś takiego nie powinno się stosować żadnej taryfy ulgowej, bo sam pomysł na robienie takiego filmu jest jawnym kpieniem sobie z widza.

ocenił(a) film na 8
Zloty_Deszcz

Otóż to.
Trudno taki produkt nazwać inaczej niż czystą pogardą wobec ludzkiego umysłu i próbą uczynienia ludzi jeszcze głupszymi niż de facto są. Dla takich "okazów" rezerwuję 1-ynki ;)
"

ocenił(a) film na 6
1vinga

Skąd w tobie przeświadczenie, że zło MUSI być ukarane... Życie uczy, że nie należy pchać łapek tam gdzie się nie powinno ich pchać, bo inaczej będzie bardzo boleć...Tylko w świętych księgach miłość ratuje/zwycięża, jak i również w bajkach dla dzieci, które się słyszało w dzieciństwie... Może stąd to przeświadczenie.

ocenił(a) film na 8
1vinga

Ja po tym filmie nie mogłem spać i aż ściskało mnie w żołądku...piękny i porażający.

ocenił(a) film na 8
1vinga

Dziękuję Ci za wsparcie - strasznie mi przykro jak czytam niektóre komentarze... :(
Film ogromnie sponiewierany i niedoceniony.
Co do "zła" w filmie to mam na nie swoje spojrzenie - jeśli masz ochotę, to zaparaszam do założnego przeze mnie wątku, gdzie ktoś poprosił mnie o intepretację, wiec napisałem krótką ;)
Moja intepretacja jest pod postem "małej.lwicy"
http://www.filmweb.pl/film/Adwokat-2013-646045/discussion/Dlaczego+ocena+jest+ta k+zani%C5%BCona,2463736

1vinga

mnie ocene filmu zniszczyla koncoweczka...blondyneczka wycyckala kartele...takie to prawdopodobne...ze az zlecialo z 8 na 5...film swietny ale ta koncowka byla by lepsza jakby ja dorwali i jeszcze ja utlukli w brutalny sposob, tak to dziwolag powstal imho. Piekne bylo w nim wlasnie to, ze pokazalai jaki swiat jest naprawde, a dobro to lukier dla dzieci ;) ale koncowka...zniszczyla film... i to jak koles nosi ze soba laptopa z dostepem do gotowki i podaje pierwszej lepszej blondyneczce bedac w "interesie" od jakiegos czasu :D nie no... bez jaj ;) film swietny, ale polozyla go koncowka.

użytkownik usunięty
1vinga

A mi się właśnie najbardziej podobało to, że to zło wygrało na końcu. I jak to pięknie ująłeś, rozsiadło się w eleganckiej restauracji z triumfalnym uśmiechem na twarzy :) Lepszego zakończenia dla tego filmu nie dało się wymyślić.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones