Pomijając sporną kwestię światopoglądu religijnego chciałbym jedynie gorąco polecić
"Agorę". Wyjątkowo mnie ten film zaskoczył, nie spodziewałem się niczego więcej niż
przeciętny film zakrawający o historię. A tu proszę. Nie dość, że pod względem historycznej
rzetelności nie chwieje się na boki, to jeszcze jest wiele scen, które po prostu poruszają
widza. Nie wiem jednak dlaczego ten film u niektórych utwierdził przekonanie, że
chrześcijaństwo jest złe i wszystko co związane z nim nie ma sensu. Czyżby niektórzy nie
dostrzegli w tym filmie drobnego odniesienia, które mówi o tym, że rozdzielenie wiedzy od
niewiedzy oraz dobra od zła, to nie jest kwestia jednego czasu i miejsca ?