Rzadko komentuje, no powiedzmy nigdy ale ten film mnie do tego zmusił.
Książkę czytałam z zapartym tchem. Świetni bohaterowie, nieszablonowa fabuła i przede wszystkich wciągająca akcja - jedna z lepszych książek o wampirach w ostatnich latach. Cała seria dała niesamowity materiał na potencjalny bestseller filmowy. Dobrze nakręcony mógł być stać się kasowym strzałem w dziesiątkę, dlatego tak bardzo mnie boli patrzenie na to jak zaprzepaszczono szanse, przy okazji masakrując książkę. Tu już nie chodzi o drewnianą grę aktorów, nie chodzi o fatalny dobór postaci - scenariusz jest po prostu nie do uratowania. Nadal nie mogę uwierzyć, że Kurylenko zgodziła się w nim zagrać.
Ale podjęłam się wyzwania i oglądnęłam te.. wypociny. Bolał mnie dosłownie każda minuta patrzenia na próby aktorów na wyciśnięcie choć odrobiny ze scenariusza. Jedyną osobą która cały film wydaje się ratować (o ile jest co ratować) to postać Rosy zagrana przez Zoey Deutch. Jest jedyna postacią która wydaje się być grana przez właściwego aktora i w interesujący sposób. Niektóre momenty, kwestie i zachowania bardzo mi przypominają książkową Rose, choć filmowa wersja jest zabawniejsza i bardziej brawurowa.
Co do Dimitri - brak komentarz będzie chyba najlepszą odpowiedzią, choć nie mogę się oprzeć by powiedzieć, że Kozlovsky jest najmniej odpowiednią osoba do zagrania tej postaci. A może to charakteryzacją? Nasuwa mi się tu nieodparte skojarzenie z Potworem Frankensteina z Penny Dreadful...
Podsumowując jestem na totalne NIE. Gdybym nie czytała książki nie miałabym pojęcia o czym jest film. A szkoda, bo saga ma niesamowity potencjał z odpowiednim scenariuszem i dobrą obsadom. I nie mówię tu o światowych sławach, ale o młodym pokoleniu aktorów których gra w filmie byłaby dobrym początkiem kariery i powiewem świeżości dla współczesnego kina.