Zauważyłam ciekawą rzecz. Obecnie we wszystkich remake'ach Disneya czarne charaktery grają dobrze wyglądające osoby. W Aladynie z 1992 Dżafar był stary i brzydki, w filmie wymłodniał o 30 lat i jest atrakcyjny. Jednak jako czarny charakter wypadł słabo, nie było czuć od niego grozy. Koleś, który działał w swoim interesie, jak większość ludzi na ziemi. Maleficent zagrała Angelina Jolie- dawny symbol seksu. W Kopciuszku macocha przyćmiła główną bohaterkę, przybrane siostry też wyładniały- to na plus. W starej wersji musiały zostać narysowane w groteskowy sposób, żeby pospolitej urody Kopciuszek wydawała się nam "piękna". Teraz przynajmniej jest przekaz, że książę kochał ją również za charakter. W Pięknej i Bestii akurat miało to sens, Gaston powinien być męski i przystojny. To ma związek z poprawnością, że ładni też mogą być źli czy zwykły przypadek?