Stone nadął się i... puścił bąka.
Pewnie dlatego, że sam nie wiedział, o co mu szło.
No, chyba, że o "rolę jednostki" w wydaniu stalinowskim.
Farrell jest żałosny, a Jolie (bodaj nawet młodsza od "syna") tak samo.
Nic dziwnego, bo to para idiotów:):):)
Czytałem kiedyś trylogię Karola Bunscha ("Olimpias", "Parmenion", Aleksander"), leprsze to z dziesięć razy niż poroniona "superprodukcja" Steone'a.