Wczoraj obejrzałem film jeszcze raz i choć brakowało tego, co wytknął autor dobrej krytyki pt."Logiczna Alicja", tej pełni absurdalności, to film jednak mnie olśnił, uznałem go za lepszy, gęstszy w zakresie zdarzeń i zaskoczeń od "Charliego i fabryki czekolady" - może to wilcze prawo adaptacji, że coś zmieniamy? Że robimy konkurs 2 królowych i polerujemy nieco tę, która nie lubi skracać o głowę? Czy to ustępstwo Burtona i producentów za zawrotną sumę sfinansowania filmu 150 milionami dolarów - chciałby tymi ustępstwami rzeczywiście zapewnić zwrot kosztów i uchronić "Alicję" przed klapą? Tak czy owak film oczarowuje, w pewnej mierze przecież przewrotność Burtona z świetnego "Marsjanie atakują!" została podtrzymana - byty z krainy czarów są dziwaczne i absurdalne, a gdyby były dziwaczniejsze, może to przesuwałoby tonację filmu zanadto w stronę niepokojącego tła biograficznego towarzyszącego autorowi książki (zob.dwuznaczną relację Carrolla do ...dzieci).