Bobby pracuje jako mechanik samochodowy, kiepsko u niego z kasą i ogólnie wiedzie żywot nieudacznika. Pewnego dnia poznaje Rose, samotną matkę w szerokich dzwonach dziecięcia-kwiata. Wspólnie udają się w obfitującą w przygody (ale i zdarzenia dramatyczne) podróż, na której końcu czekają ich (jak sobie marzą) pełne beztroski Hawaje...
Dramat i kino drogi w jednym. Osadzone w barwnej rzeczywistości Los Angeles lat 70. i dodatkowo opatrzone sporą dawką fajnej muzyki. Ogląda się nadzwyczaj lekko: jest tu dobre tempo, niezłe aktorstwo i ujmujący wątek romantyczny. Niestety, na obraz całości cieniem rzucają się: wymyślony jakby naprędce finał oraz pewne fabularne niedociągnięcia (rozkwit uczucia między bohaterami jest tak nagły, że aż nieprawdopodobny). Mimo wszystko jednak warte polecenia fanom podobnych produkcji - "Bonnie i Clyde" to wprawdzie nie jest, ale jako skromne kino klasy B. spisuje się w zasadzie dobrze.