Tłumacząc krótko i zwięźle:
1.) Nie lubił Konstancji,uważał ją za głupią trzpiotkę która traci pieniądze jego syna.
2.) Widząc szacunek i wycieńczenie Mozarta po śmierci ojca,chciał to wykorzystać i dobić Mozarta (przebranie za ojca Mozarta)
3.) był niespełna zmysłów,poza tym sam uważał się za wyjątkowego i najlepszego,tyle że w jego mniemaniu Bóg tego nie widział i był niesprawiedliwy.

1) Czy więc w takim razie nie mógł mu po prostu zakazać ślubu z nią ?
2) Skoro Mozart wiedział, że requiem go zabija i będzie "dla niego", to czy nie mógł zaprzestać ? Czy po prostu zrozumiał, że to rozkaz ojca i musi być posłuszny ? Albo też chciał zarobić, czy jego żona i dziecko nie żyli w biedzie ?
3) Wszystko ok, tylko to ta scena oznacza ? Jakie jest jej znaczenie, czego jest symbolem ?

1.) Mozart był pod jej urokiem,czarem ale jego ojciec liczył że syn ogarnie się i podejmie właściwą decyzję.Po ślubie załamał się,bo - ja tak uważam - uznał że Mozart trwoni i talent i pieniądze.Przecież był dorosły...poza tym jego charakter pozostawiał wiele do życzenia.
2.) 1.uważał że to jego ojciec przychodzi z zaświatów,czuł się winny że nie był przy nim gdy ten odchodził i to było 9jakoby) jego ostatnie życzenie.Poza tym stracili wszystkie pieniądze i żyli w skrajnej biedzie (a do tej akurat nie przywykli).
3.) ...czego tylko chcesz... ;-) Każdy na swój sposób interpretuje film czy jego końcówkę.Według mnie Salieri uznawał przez całe życie że był tak bardzo niedostrzeżony przez Boga,niedoceniony,że wiele się w życiu nacierpiał więc sam może rozgrzeszać innych...(był swego rodzaju "męczennikiem")...
THE END
Resztę domyślaj sam ;-)

A już chyba mam własny pomysł na interpretację tej sceny ; J

Ksiądz był przerażony tym, co usłyszał, a Salieri powiedział, że go wyręczy, czyli rozgrzeszy ludzi w tym ośrodku. Ale zrobił to z ironią, a ponieważ uważał, że całe życie był blisko Boga - do poznania Mozarta był razem z Nim, a później przeciwko - uważał siebie za pewnego rodzaju boskiego "pośrednika" do ludzi, zupełnie jakby był księdzem. A przemawiał akurat do miernot, bo jak sam powiedział, "jest ich czempionem", czyli jest taki jak oni i identyfikuje się z nimi, jest do nich podobny.

Podwyższam jeszcze bardziej ocenę tego niewiątpliwie świetnego filmu ; J

Twoja interpretacja wydaje się trafniejsza niż Tamiliny. Salieri był bardzo świadomym człowiekiem, lecz niestety - miernym w swych umiejętnościach. I to była jego największa tragedia. Wcale nie uważał się za lepszego pod koniec swego życia. Wręcz przeciwnie - był dojmująco swiadomy swojej małości, czy raczej mierności. Mimo tak wielu wysiłków i ofiar bog nie zaakceptował go. Dał mu wszystko, oprócz jedynego czego chciał - talentu. Jak bardzo słusznie zauważyłeś, Salieri rozgrzesza miernoty ironizując, a jednocześnie utożsamiając się z nimi.

Co do pozostałych zagadnien, mam trochę inny pogląd:
1)Ojciec nawet nie znał Konstancji, więc nie miał powodu jej nielubić, po prostu wiedział, że pieniądze, sława i koneksje czekają na jego utalentowanego syna w Salzburgu, tam gdzie będzie pod jurysdykcją ojca i będzie korzystał z jego znajomości, może przy okazji korzystanie sie ożenic. A małżeństwo uniemożliwiło, albo bardzo mocno opóźniłoby wyjazd. Kiedyś 300km, to nie to co teraz:>
2) Mozart nie miał tej świadomości co Salieri, który odkrył, że Amadeusz jest niewolnikiem nie tylko muzyki, ale i swojego zmarłego ojca. Tu rolę odegrał zły stan psychiczny Mozarta. On nie mógł po prostu przestać.

Dzięki wielkie, twoja interpretacja też jest w porządku ; J