Ja też się zgadzam, chociaż mi podobał się i jako starzec i jak młodszy Salieri, bo tam właściwie też miał spore pole do popisu.
W obu przypadkach był niesamowity, ale rzadko się zdarza, aby widz zastanawiał się, czy to ten sam aktor. Nie chodzi tylko o fantastyczną charakteryzację, ale o mimikę, gesty i sposób mówienia. Zazwyczaj widać nieprawdziwość, coś zawsze nie pasuje. On zrobił to perfekcyjnie. Sam przyznał, że wcielenie się w starszą osobę ułatwiła mu żmudna charakteryzacja. 4 godziny dziennie spędzone w bezruchu pozwoliły mu wczuć się w postać, spowolnić ruchy.