PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1075}
7,3 191 630
ocen
7,3 10 1 191630
7,2 39
ocen krytyków
American Psycho
powrót do forum filmu American Psycho

Ja patrzyłem na to w taki sposób, że z młodymi, bogatymi japiszonami, synalkami wpływowych tatusiów po prostu tak bardzo nie chciała się kobieta konfliktować, że wolała sama usunąć ciała. Z drugiej jednak strony w opublikowanej niedawno recenzji pojawił się głos, że to omamy, elementy choroby psychicznej, coś podobnego jak urojony Tyler Durden w Fight Club'ie. Jestem ciekaw opinii innych fanów filmu.

ocenił(a) film na 8
KarolZet

poczytałam trochę Waszych interpretacji, i co powiecie na tą- w sensie moją? nie jestem jakoś superodkrywcza w sprawie morderstw Batemana, ani też szczególnie całości nie zrozumiałam- oglądałam American Psycho dwa razy, i dopiero po drugim razie(oglądałam z koleżankami) coś zaczęło świtać.
może to było tak, że Bateman zabił jedynie bezdomnego, bo kto będzie rozdmuchiwał zabójstwo bezdomnego w wielkim mieście? to by wydawało się logiczne. zabójstwo Paul'a Allena jest raczej wytworem jego wyobraźni, podobnie jak pozostałe zabójstwa, które wymykają się z racjonalnych ram wyjaśnień.
Paul pewnie rzeczywiście wyjechał, ale było to dziwne, że zrobił to nagle, więc stąd detektyw. jako że Batemanowi miesza się rzeczywistość z fikcją, myśli, że rzeczywiście ktoś(hmm.. on) zabił Allena, stąd jego odpowiedzi i w ogóle. a detektyw? przecież pytania "a co już wiesz?" od razu prowadzą do tego, że Patrick jest podejrzany, ale detektyw zdaje się tego nie rozpatrywać w taki sposób.
sytuacja z sekretarką. on jej nie zabił, więc pewnie była to realna sytuacja. no i w porównaniu z wcześniejszymi morderstwami, sytuacja z nią była dziwna.
niejasna jest jednak rozmowa z "adwokatem"- jeśli to w ogóle był jego adwokat. daje światło na to, że morderstwa były wymysłem wyobraźni Batemana, ale jednocześnie wprowadza trochę chaosu- bo koleś zwraca się do głównego bohatera Davis. dlaczego? to mnie zastanawia.
no i jeszcze zanim zabija Allena, w łazience bierze jakieś tabletki. narkotyki, po których ma takie wizje? czy leki na jego psychozę? możliwe że to drugie.

ocenił(a) film na 9
Arekusandora7

Allen mógł wyjechać z inne powodu, np. z powodu przekrętów finansowych i ten go szuka w innej sprawie, a widzimy to tylko tak dlatego, że tak to widzi Bateman. Sytuacja z sekretarką jest faktycznie mocno znacząca. Wygląda to na granice między chorą wyobraźnią, a rzeczywistością. Ale pewności nie ma :-) i to jest coraz fajniejsze.

ocenił(a) film na 8
KarolZet

no i kolejny argument, który może potwierdzać wersję chorej wyobraźni: chciał zabić Louisa za lepszą wizytówkę w łazience w jakiejś restauracji, a jednak się powstrzymał, bo to była rzeczywistość.
no i detektyw, kiedy przedstawia alibi Marcusa, to mówi, że Bateman był wtedy z nim w jakiejś restauracji: a w dwóch miejscach na raz nie mógł przecież być ;)

ocenił(a) film na 9
Arekusandora7

Trzeba będzie jeszcze raz obejrzeć film patrząc pod tym kątem. A scena w toalecie faktycznie przypomina scenę z asystentką. Nie zrealizował swoich pragnień mordu, bo to była rzeczywistość i prawdziwe postacie zachowywały się nieprzewidywalnie, w odróżnieniu od postaci w scenach urojonych. Pasuje.

KarolZet

Mi się wydaje, że ten gostek stał się ofiarą otaczającej go rzeczywistości, w której nie mógł odnaleźć spełnienia i satysfakcji. W rzeczywistości jest słaby, niezrównoważony, miał chory umysł i dopiero w swoich urojeniach stawał się pewnym siebie "zabójcą". Bardzo dobre porównanie do Tylera z Fight Clubu. Ten film pokazuje o stopniowym rozpadzie osobowości i popadaniu w obłęd urojeń, które tylko chwilowo dawały mu spełnienie ale to było złudne, nieprawdziwe no i apetyt zaczął rosnąć w miarę jedzenia ujmując to kolokwialnie stad rosnąca stale ilość rzekomych zabójstw. Te zwłoki istniały tylko w umyśle głównego bohatera. To jego halucynacje. Myślę, że mieszkanie swojego kolegi wykorzystywał do libacji z prostytutkami (oglądałam film tylko raz i pamiętam, że spotykał się z nimi w różnych mieszkaniach, być może również w mieszkaniu tego Allena) a że lubił robić z nimi różne cuda, brutalny seks opinia o nim się rozeszła i być może dlatego ta kobieta zareagował na niego tak a nie inaczej. To tylko taka moje interpretacja. Jednak nie ulega wątpliwości, że koleś miał coś nie halo z psychiką i wydaje mi się, że wszystkie morderstwa popełniał w swojej wyobraźni. Znamienna scena w klubie nocnym, gdzie kupując alkohol zwyzywał barmankę co by z nią nie robił a ona nic.

ocenił(a) film na 9
shidadio

Z tymi prostytutkami musiałbym jeszcze raz obejrzeć, a z resztą się zgadzam.

KarolZet

Nasz bohater niestety tylko z pozoru był młodym zdolnym jupi. Tyle o nim wiemy ile o nim napisano ale w mojej ocenie był on tylko synem wpływowych, bogatych rodziców, co wcale nie jest jednoznaczne z tym, że był zdolny. Co on robił w pracy? Siedział i słuchał muzyki, zajmował się czym innym ale raczej nie pracą zawodową. Miał wysoki status gdyż zawdzięczał go głównie wpływom i bardziej dobremu urodzeniu niż swoim zdolnościom. I pewnie dlatego był tam gdzie był, jak zresztą większość tych gogusiów. Ich życie było straszną pustką, z pozoru zachwycało blichtrem ale wewnątrz powiewało przeogromną jałowością. Nawet te opisy muzyki, której słuchał i rzekomo się zachwycał były jakieś takie sztuczne. I ta pustka tudzież pojawiająca się po niej frustracja, która wypełniała jego życie szukała gdzieś ujścia. Ta historia jest o nim, o jego życiu, o środowisku w jakim funkcjonował i o tym jak to wpływało na jego życie wewnętrzne, na jego osobowość (nie bez kozery to historia młodego człowieka) a że w tym środowisku fałsz i obłuda przodowały, relacje międzyludzkie były bardzo powierzchowne, pozorne, oparte na bzdurach, prawdziwe emocje i ważne sprawy były spychane. Ludzie nie pamiętali swoich nazwisk i nasz bohater nawet nie miał odwagi tego przyznać publicznie, zwrócić uwagi choć było to dla niego ważne a zajmowali się wizytówkami jakby to one określały ich osobowość. W takim obłudnym środowisku jeśli nie ma się dość odwagi by się mu przeciwstawić może dojść do wykształcenia w sobie negatywnych uczuć, bo człowiek poddaje im się, wpada to jak w mydło i tak nasz bohater poddaje się takim emocjom jak zazdrość, zawiść które stają się podłożem rozwijającej się w nim obsesji. Dlatego wydaje mi się że większość fabuły w tym filmie to wytwór chorej, wypaczonej wyobraźni naszego bohatera, który marzy o tym by być kimś ważnym a tak na prawdę jest nikim i ma wyjątkowo słabą konstrukcję psychiczną. Dlatego chciał zabić tego Allena bo on potrafił załatwić stolik w znanej restauracji, mial super wizytówkę, styl, klasę, był kimś lubianym a nawet nie pamiętał naszego bohatera z imienia, mylił go z kimś innym, miał go za nieudacznika bo mu nawet o tym powiedział w domu podczas ich pogawędki kiedy sobie popili. nasz bohater czuł się nikim a swoje niskie samopoczucie rekompensował przesadnym dbaniem o siebie, swoim perfekcjonizmem ale to mu nie przynosiło ulgi. Ich życie było wyjątkowo jałowe, siedzieli i obgadywali w tych super knajpach innych swoich znajomych. Jedyne uczucia jakie można tam było dostrzec to zazdrość, zawiść, obłuda i fałsz. Dlatego ta jedna kobitka wiecznie na dragach, wszyscy się ogólnie zdradzali i nikogo to nie ruszało. Jedni brali żeby zabić pustkę a nasz bohater sfiksował.

ocenił(a) film na 9
shidadio

Jak dla mnie ewidentnie był tam gdzie był z powodu układu, a nie kompetencji. Przypomnij sobie jego planer zabazgrany rysunkami z przemocy. Człowiek, który ma co robić, nie ma czasu na takie rysunki w robocie. Tak że znowu się z Tobą zgadzam. Opisy muzyki to brzmią jak wystudiowane. Jakby się ich nauczył i udawał kogoś, kim nie jest. Jak od początku odbierałem to jako film o środowisku, w którym nawet chore zachowania można ukryć, a dopiero z czasem dostrzegłem w filmie potencjał w stylu Fight Club'u. A pokazanie tego targowiska próżności o którym piszesz jest naprawdę dobrze zrobione.

ocenił(a) film na 8
KarolZet

ciekawe spojrzenie na funkcjonowanie środowiska bogatych ;) i jedynie uzupełnia to, że wszystko jest w jego wyobraźni.
tak swoją drogą: sceny z wizytówkami genialnie pokazują obsesję bohatera, jego zazdrość ;)
a co do muzyki: jest to bardzo ciekawe. może rzeczywiście się nią interesował i wcale w tym względzie nie udawał? tylko że w środowisku, w jakim przyszło mu żyć, kogo obchodzi muzyka? przecież oni chodzili do drogich restauracji i zależało im na tym, żeby zdobyć miejsce w Dorsii, gadali o wizytówkach, wyrywali niezłe laski i pewnie się tym przechwalali. więc na takie niuansy jak rozmowy o gustach muzycznych raczej nie było czasu- albo może raczej wymagało to zbyt dużo pomyślunku. mogłoby być tak, że nikt nie chciał słychać gadania Patricka o muzyce, więc zmuszone sytuacją słuchały go jego "ofiary". tylko w swojej wyobraźni znajdował odbiorców muzyki ;) moim zdaniem to świetny motyw przed zabójstwami ^^

ocenił(a) film na 9
Arekusandora7

Dla mnie te formułki o muzyce są zbyt wystudiowane. Jak cytowane z jakiegoś pisma. Nie kupuję tego.

ocenił(a) film na 8
KarolZet

może i racja, ale mi się podoba. najpierw się ekscytuje w jakiś sposób artystą, utworem, całym albumem, a później z pasją zabija. dla mnie to właśnie ciekawe porównanie ;)
ale każdy może mieć inne zdanie na ten temat

ocenił(a) film na 9
Arekusandora7

Połączenie arcyciekawe. Dwa rodzaje pasji skrajnie odmienne.

Arekusandora7

Jedno jest pewne. W świecie Patricka nikt nie przejmował się zbytnio gadaniem, nikt chyba nawet nikogo nie słuchał specjalnie, oni siebie słyszeli ale raczej na bank nie słuchali się wzajemnie. Wszystko było odbierane przez pryzmat tego co kto i ile miał co budziło tylko głównie zazdrość. Oczywiście widzimy to wszystko oczami Patricka, może w jego otoczeniu był ktoś, kto zachowywał się podobnie ale miał większy dystans do tego co mówił i robił, i dzięki temu kontrolował swoją psychikę. Patrick jak się okazało mial problem z kontrolowaniem siebie i tylko nie wiadomo czy był to skutek choroby na jaką cierpiał czy wykształcił to w sobie swoim jakże "higienicznym" stylem życia. Cała ta otoczka, ten materializm bijący po oczach, otaczający ich co dnia ma raczej drugorzędne znaczenie. To samo mogłby się spokojnie przydarzyć komuś z innego kręgu społecznego. Tu decydujące znaczenie miała chyba podatność bohatera na pewne bodźce, nie wiem może jakieś predyspozycje psychiczne, jego wyizolowanie które doprowadziło go do choroby. Osobiście mi się wydaje, że każdemu od czasu do czasu obija mniej lub bardziej a nawet czasem tak bardziej konkretnie, że ma ochotę zrobić komuś małe filetowanie niemniej nie każdy popada w obsesje takie jakie nam zaserwował autor tej historii.

A kwestia wgłębiania się w meandry muzyki, która tak tu wszystkich porusza miała w mojej ocenie takie znaczenie, że dzięki niej nasz bohater odwracał uwagę swoich ofiar od swoich niecnych zamiarów. Im bardziej opis był wysublimowany tym bardziej niecne zamiary roiły się w głowie naszego bohatera. Może się tym nakręcał, tzw gra wstępna która uwalniała w nim beste. Zauważcie też że on swoje niecne poczynania wplatał pomiędzy rozmowy ze swoimi znajomymi. Jakaś laska w klubie sie pyta czym on sie zajmuje a on mówi cyt: zarzynaniem i spółkowaniem czy jakoś tak a ona odbiera jego słowa jako: zarządzaniem. He he.. dobre to było. Niemniej świr, nie chciałabym takiego spotkać. Zastanawia mnie czemu ludzie kręcą takie filmy? Czy chcą przemycić w nich jakieś informacje podprogowe i jest to jakiś rodzaj reklamy, który ma działać na naszą psychikę? Zastanawia mnie to... Czytałam o autorze, który stworzyl tą postać i skłaniam się ku temu, że gościu opisywał jakieś swoje zaszłe relacje i wizje które kiedyś tam stały się jego udziałem.

ocenił(a) film na 9
Arekusandora7

Też mam wrażenie, że muzyka to była jego prawdziwa pasja, tyle, że jedynymi osobami, z którymi miał okazję się swoimi przemyśleniami na jej temat podzielić były prostytutki, które musiał opłacić. W świecie yuppies nikogo to nie interesowało, nikt nie miał na to czasu. Co więcej, kiedy detektyw (czyli człowiek o niższym statusie społecznym) pochwalił się nowo kupioną płytą, którą Patrick uwielbiał, ten zaprzeczył, że lubi tego wykonawcę jakby nie chciał się przyznać przed sobą i przed innymi, że słucha tego samego, co ktoś w jego mniemaniu gorszy, spoza konkretnych kręgów. Z jego rozmowy z narzeczoną pamiętam tekst "I want to fit in", czyli "chcę się wpasować" - w to środowisko, w którym pracuje. Jest mowa o tym, że to jego ojciec jest właścicielem firmy (możliwe, że jednym z wielu, mniejsza), ten temat nie jest w ogóle rozwinięty, Patrick nie chce o nim mówić ale możliwe, że chce/musi spełnić też jakieś chore wyobrażenie ojca o synu idealnym.

Ciekawy jest też ten motyw z wizytówkami, dla Patricka to jakby jedyny element w życiu odróżniający go od reszty, jedyna sfera życia yuppie, w której dozwolona była jakakolwiek kreatywność, chociaż tak minimalna, że sprowadzała się do delikatnej różnicy w kolorze i czcionce. Wizytówka była całą ich tożsamością. Bez niej co chwile ktoś kogoś z kimś myli. On też ma problemy z odnalezieniem się w świecie, gdzie wszystko jest takie samo. W scenie, gdzie morduje portiera pomylił budynek (portier zwraca się do niego Mr Smith czyli najbardziej popularne w USA , pospolite, nic nie mówiące o posiadaczu, nazwisko), wybiega i rozgląda się szukając właściwego, bo sam już nie wie gdzie się znajduje.

ocenił(a) film na 8
bmasian

moim zdaniem w motywie z płytą Huey Lewis and the News chodzi o to, że Patrick tak naprawdę nie zabił tego całego Alena(o tym też cała dyskusja), koleś po prostu zniknął, a detektyw zwyczajnie chce się dowiedzieć, jakie mogły być motywy zniknięcia, nagłego, Alena, bo wszystkich wkoło to dziwi. gdyby Bateman nie miał nic na sumieniu, albo gdyby nie zdawało mu się, że ma, spokojnie odpowiadałby na pytania. tymczasem odpowiada nerwowo, bo jest pewien że zabił Paul'a. dlatego, moim zdaniem, kiedy detektyw pokazuje mu płytę, ten zaprzecza, jakoby jej słuchał- przecież on tą płytę puszczał, kiedy Alena mordował, więc może miał schizy, że detektyw chce go tym jakoś sprawdzić, czy dopisać pod nim kolejną kropkę, która sprawia, że jest bardziej podejrzany.

to, że rozmawia o muzyce tylko z prostytutkami(a właściwie jedynie prowadzi z nimi monolog ^^), też może mieć dwie opcje, w zależności, czy on naprawdę się z nimi zabawiał, ale morderstwa to już wytwór jego wyobraźni, czy całe te sceny były wytworem jego wyobraźni. tak więc albo naprawdę o tym z nimi gadał, ale je to nie za bardzo interesowało, albo gadał sam do siebie tak właściwie. a oba przypadki w gruncie rzeczy ilustrują samotność bohatera.

KarolZet

Moim zdaniem wszystko było pozorne w życiu bohatera, nawet jego rzekome zainteresowanie muzyką. Właśnie to chyba stanowiło podłoże jego choroby, że nie miał prawdziwej pasji w swoim życiu, nie miał punktu zaczepienia, nic go tak naprawdę nie interesowało, może oprócz pogrążania się w swoich obsesjach i orgiach z prostytutkami ale to też było bardzo powierzchowne, nastawione na branie, często brutalne użytkowanie. Pamiętacie scenę jak uprawiał seks z prostytutkami? Jak spoglądał na siebie w lustrze? Wystudiowane pozy, zero zaangażowania tylko branie i rżnięcie że się tak dosłownie wyrażę. Myślę, że zainteresowanie muzyką było tylko udawaniem albo miało taką samą formę jak rzekome uwielbienie dla wizytówek. Nic ponad to. Ale to moja ocena. Ładnie o tym mówił ale ładnie też wyglądał, ładne opakowanie to nie wszystko.

Bardzo dobre porównanie filmu do Fight Clubu, gdyż oba filmy pokazują toczenie wewnętrznej walki głównych bohaterów w wielkomiejskiej dżungli życia atakującej konsumpcją z własnymi demonami prowadzącymi ich nieuchronnie do obłędu, choroby i zagłady. W mojej ocenie Fight Club był manifestem przeciwko konsumpcjonizmowi, który całkiem realnie negatywnie może wpływać na jednostki a w American Psycho jest pokazane co z człowieka robi natarczywy konsumpcjonizm w czystej postaci bez kontaktu ze swoimi uczuciami. Bohater Fight Clubu miał jakiś minimalny kontakt ze swoimi emocjami, minimalny ale jednak, nie spychał swoim uczuć, nie negował ich, reagował na nie i w ostatecznej rozgrywce, kiedy decyduje się na zabicie swojego żądnego krwi ego, zbliża się do żywej Marli, zaczyna dostrzegać że żywi do niej prawdziwe uczucia i to niejako go ratuje, ratuje może nawet jego psychikę przed obłędem dlatego osobiście uważam tę scenę z postrzeleniem siebie jako symboliczną a nie rzeczywistą. Był to niejako jego gest odwagi, wyboru czy poddaje się chorobie czy walczy. On uratował siebie, swoje wnętrze, swoje życie duchowe poprzez zbliżenie się emocjonalne do drugiego człowieka a ona mimo początkowej wzajemnej niechęci go przyjęła z całym inwentarzem, że się tak wyrażę. Nie wiem czy tak to można rozumować bo wyszła taka oda na cześć wspólnoty dusz wyzbywającej się wszelkich wygód a jak dobrze wiemy nie każdemu człowiekowi jest dane odnaleźć spokój w drugim człowieku w spartańskich warunkach w dodatku. Jednak morał z tamtej bajki jest taki, że konsumpcja w swej postaci jest be, nie daje szczęścia i spełnienia sama w sobie, spełnienie dać może emocjonalny kontakt z drugim człowiekiem, niezależnie czy to tylko dawanie po mordzie sobie wzajemnie w męskim starciu ale jak najbardziej realnym czy emocjonalny związek damsko męski. Warunki bytowe są niekoniecznie najważniejsze.

Z kolei bohater naszego "psychodelika" ma szansę na zbliżenie się do drugiego człowieka (asystentka wydaje się być całkiem do rzeczy, zainteresowana, ewidentnie odbiera jego sugestie co do ubioru i się do nich stosuje by mu zrobić przyjemność) ale nie wybiera tej ścieżki. Ma narzeczoną ale angażuje się w inne relacje, również z prostytutkami. Widać sama tradycyjna relacja z kobietą to było dla niego za mało. Szukał czegoś innego. Nie wiem czy szukał emocji bo czul emocjonalną pustkę i nie potrafił jej wskrzesić (wiemy że byl dzieckiem rozwiedzionych rodziców więc może od dziecka mial jakiś problem z nawiązywaniem właściwych relacji stąd jego obcowanie z ludzmi oparte na pozorach ale bohater Fight Clubu też nie miał lekko i pochodził z dysfunkcyjnej rodziny). Trudno mi to jednoznacznie orzec ale ewidentnie czuć było pustkę w środowisku w jakim funkcjonował. Te wszystkie gażety miały te pustkę tych bogatych ludzi zabić. I tak jego narzeczona sobie tę świnkę przygruchała, koledzy szpanowali wizytówkami czy czymś innym a taka blondynka, narzeczona tego rudego brała jakieś dragi i wiecznie nietomna była stąd nasz bohater z nią się zadawał i mógł kłamać bo co jej sie powiedziało szło dalej w eter -ona nie była w stanie weryfikować prawdy (chodzi o ten incydent z restauracją do której ciezko się dostać). W sumie oba filmy pokazują jak to niepohamowany konsumpcjonizm zabija w człowieku jego ludzkie oblicze ale to chyba zbyt daleko idący wniosek. Ale kto tam wie o co chodziło autorom po głowach ;)

ocenił(a) film na 9
shidadio

Jak się nie obrazisz to później odpiszę, bo długi post i muszę się w niego dobrze wczytać, a teraz czasu mi brak.

ocenił(a) film na 9
shidadio

Różnice o których piszesz, wynikają prawdopodobnie po prostu z tego, że Bateman był po psychopatą. Nie wiem czy oglądałeś serial Dexter, tam jest to ciekawie pokazane. Psychopatia jest, szukając prostego porównania, jakby wszystkie jedzenie smakowało jak papier. Nie przeżywają psychopaci często emocji tak jak my i brak im tego. Jedyną sytuacją wywołującą coś a'la emocje jest właśnie zabijanie. Stają się często od tego uzależnieni jak narkoman od narkotyku. Muszą przyjąć kolejną dawkę tych quasi-emocji, albo cierpią. Tu jeszcze wygląda, jakby "bohater" cierpiał dodatkowo na formę schizofrenii podobną do tej jaką miał bohater "pięknego umysłu", choć mi luba podpowiada, że po niektórych narkotykach pojawiają się czasem psychozy dające podobne objawy. Tak czy się Patryk Bateman byłby cennym materiałem dla niejednego psychiatry.

ocenił(a) film na 9
KarolZet

"Tak czy się ..." miało być "Tak czy siak ...".

ocenił(a) film na 9
KarolZet

W ogóle błędów nawaliłem. "oglądałaś", "był psychopatą", a nie "był po psychopatę". Wybacz. Mam nadzieję, ze się doczytasz.

KarolZet

Spoko :) Nie bądźmy wieczorową porą małostkowi ;) Wiadomo o co chodzi. Pozdrawiam

KarolZet

Nie zgodzę się, że Bateman był przykładem klasycznego psychopaty. Na pewno nie w rozumieniu współczesnej psychiatrii. Psychopatę charakteryzuje, jak to ująłeś, brak odczuwania emocji a naszemu bohaterowi nie obce są takie emocje jak zazdrość, złość, frustracja, ba nawet namiętność. Pójdę dalej, nasz bohater zabija tylko w wyobraźni, te wszystkie mordy, które widzieliśmy na wizji były tylko wytworem jego wyobraźni, jego fantazją, halucynacją jego umysłu na własny temat. Te fantazje wywoływały w nim poczucie spełnienia, sprawiały mu przyjemność, windowały jego ego ale kiedy uświadomił sobie, że one nie są, nie mogą być prawdziwe w rozmowie z prawnikiem to jak myślisz jakie uczucie nim zawładnęło? Pamiętasz tą panikę, kiedy goniąc po mieście strzelał jak oszalały. Psychopata tak nie postępuje. Psychopata zabija z zimną krwią, a nasz bohater kiedy zamierzał dobrać się do kolegi w toalecie oblał się zimnym potem, zwątpił i uciekł. Dlatego w moich oczach on nie był psychopatycznym mordercą tylko chorym na urojenia schizofrenikiem, bo nie umiał odróżnić fikcji od prawdy. Przed chwilą oglądałam super film z diCaprio, normalnie mnie powalił. Tematyka podobna, ktoś kto popełnia straszny czyn prowadzący go do obłędu. "Wyspa tajemnic" z 2010 roku. bardzo dobry obraz. Normalnie wpadałam w nałóg, obsesję bo od kilku dni niczym maniaczka filmowa wyszukuje i degustuje się podobnymi obrazami i wciąga mnie to jak cholera, nic innego nie robię nawet w pracy ściemniam i zmuszam wszystkich do zajęcia stanowiska hehehe...

ocenił(a) film na 9
shidadio

No racja. No to może Schizofrenia plus zaburzenia graniczne? "Wyspa Tajemnic" dobra. "Czarny Łabędź" też można do tego nurtu dodać. Jeszcze tak pobocznie "Lęk pierwotny" z Gere i Nortonem.

shidadio

W mieszkaniu Allena raczej nigdy go nie było, a przynajmniej nie w trakcie trwania akcji filmu.

Generalnie zastanawiam się, jak można było zinterpretować ten film inaczej, niż jako podróż w głąb chorej psychiki słabego człowieka, żyjącego pod presją specyficznego otoczenia i własnego sukcesu.
Jeśli do połowy filmu ktoś miał jeszcze co do tego wątpliwości, rozwiać je powinna farsa rozpoczynająca się od momentu "włóż kotka do bankomatu".
Sytuacja takie jak ta, w ubikacji z Luisem, czy w mieszkaniu z Jean były punktami kulminacyjnymi, stanowiącymi granicę między brutalnym światem mordercy, rozgrywającym się w jego psychice, a realnym życiem.

MrSpike

A po co szukać innej interpretacji? Film jest bardzo ciekawy i pokazuje jak cienka granica dzielić może człowieka od szaleństwa. I każdy może stać się ofiarą własnych obsesji bez względu na status, pochodzenie czy inne głupstwa wystarczą pewne "sprzyjające"czynniki, które wyzwolą pewne mechanizmy i bach. A psychika człowieka.... Hmmm.. w tym filmie "Wyspa tajemnic" ten lekarz psychiatra leczący głównego bohatera, ten który wprowadził jak na tamte czasy innowacyjną metodę leczenia, alternatywną dla lobotomii był autorem mądrych słów, w moim odczuciu oczywiście. Pewnie nie przytoczę ich dosłownie ale kto oglądał będzie wiedział o co chodzi. Mianowicie powiedział coś takiego, że człowiek nie jest odpowiedzialny za swój stan psychiczny, za swoje zdrowie psychiczne a chorym należy pomagać i przede wszystkim należy zrozumieć ich stan by móc uleczyć ich.

ocenił(a) film na 9
KarolZet

Moja interpretacja jest taka, że balansował nasz bohater na granicy obłędu dlatego, że bał się jednak w głębi kary, która mogłaby go spotkać. Jednak jak się okazało wszystko zostało zatuszowane, a on pozostał bezkarny, przez co ostatecznie zjednoczył się ze swoim obłędem.

ocenił(a) film na 9
TheMadness

Mógłbyś rozwinąć? Zjednoczył to znaczy nie miał już realistycznych epizodów i powrotów do rzeczywistości, tylko zamiast tego ...?

ocenił(a) film na 9
KarolZet

Jasne.
Uważam, że to było tak. Wariat balansujący na cienkiej linii, pomiędzy obłędem, a rzeczywistością. Znaczy wszystkie te zwroty w stylu "powoli przestaję nad sobą panować" - czyli jeszcze panuję, ale tylko dlatego, że boję się kary ze strony obrońców sprawiedliwości. Dlatego też krył się tak przerażony pod biurkiem, kiedy helikopter zwiadowczy prześwietlał szyby pomieszczenia, w którym się znajdował.
Jednak ostatecznie, kiedy już rzucił się na głęboką wodę, porzucił to wszystko, co ukrywał, pogodził się z tym, że wszystkie jego chore zbrodnie wyjdą właśnie na jaw - przejechał się na tym wszystkim.
Bowiem widzimy - jak ciągle czuł się bezkarny, a ostatecznie ta bezkarność pozostała. Jak wszyscy nie zwrócili się przeciw niemu, jak pozostało takim samym.
W końcu ten śmiech na końcu - kiedy jeden z bogaczy zapytał się, gdzie idą na obiad, a dwóch pozostałych zupełnie go zignorowało, rozprawiając o rzeczach mówionych właśnie w rozgłośni telewizyjnej.
I dlatego Patrick się śmiał z tego, że pytanie tego człowieka zostało zupełnie zignorowane - czyli potraktowane, jakby go nie było. Jak jego zbrodnie, ze względu na pozycję, jaką zajmował.
W ten sposób porzucił on wszelkie hamulce, które w jakikowliek sposób go ograniczały. Zjednoczył się ze swoim obłędem, z któryms tarał się walczyć jedynie ze względu na ewentualną, czekającą go karę.
Jakieś powiedzmy, że przekonujące argumenty, które mógłbym przytoczyć to:
- fakt rysowania swoich zbrodni - które sobie pooglądała pani asystentka
- sposób rozmawiania w mieszkaniu zamordowanego biznesman'a z kobietą oprowadzającą po mieszkaniu do wynajęcia i zwrot "niech pan tu już nigdy więcej nie wraca" - co oznaczałoby/ co możnaby było sobie dopowiedzieć "ażeby nie ściągnął pan na siebie jakichkolwiek ewentualnych podejrzeń"
- odpuszczenie detektywa, który do niego przychodził i równocześnie ostatnie jego słowa "bo przecież to niedorzeczne, ażeby sądzić, że któryś ze znajomych pana Paul'a zabił go bez powodu, prawda?"
- oraz pokreślenie przez adwokata - że to on zeznawał, że był w tym dniu z Allen'em w Londynie.
Interpretacja może być naprawdę dowolna, ja widzę to tak. Bardzo natomiast podoba mi się fakt, że prowadzisz normalną dysputę, podczas kiedy naprawdę bardzo, ale to bardzo niewiele osób potrafi bez rzucania mi się do gardła przeprowadzić dyskusję na temat danego tematu, zaprawdę chciałoby się więcej takich korespondentów!

ocenił(a) film na 9
TheMadness

Dzięki za dobre słowo. A wracając merytoryki to bardzo lubię w filmach taką, jakby to nazwać, dwudrożność interpretacji. Sam bardzo długo brałem "American Psycho" jako film o rozpuszczonych i bezkarnych japiszonach, którym wszystko ujdzie. Potem dotarło do mnie, że jest to dużo doskonalsze dzieło, gdyż można właśnie potraktować sporą część wydarzeń jako omamy, schizofrenię lub coś podobnego. Fakt, że po paru miesiąc ciągle są wątpliwości i temat do dyskusji jest po prostu czymś fantastycznym i to właśnie dla takich filmów i dyskusji warto wracać na ten filmweb. Po paru wątkach w dyskusji faktycznie mocno skłaniam się do tej interpretacji, że istnieje to rozdzielenie. Co się tyczy tego połączenie to mnie odsyłasz do zadania domowego. Musze obejrzeć film znowu pod kątem Twoich propozycji i dopiero wtedy Ci odpowiem. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 9
KarolZet

Oczywista. Tak więc czekam na rozpatrywanie i rozpruwanie mojej interpretacji.
Właśnie też myślałem o omamach, jednak... jednak wtedy byłoby to jak dla mnie zbyt proste. Po prostu wszystko to sobie zmyślił i tak dalej. No. Na tym polega właściwie taki postsurrealizm i genialność tego filmu, że nie wszystko da się zrozumieć, właśnie jak to powiedziałeś dwojakość interpretacji to coś, co daje wyobraźni szaleć. Więc jeżeli ktokolwiek nie zwykł posługiwać się wyobraźnią, będzie to dla niego wszystko jasne, bez wątpliwości. A tu właśnie o nie chodzi, gdyż to s nimi jest najlepsza zabawa. W każdym razie zobaczymy, czego tam się doszukasz i czy poprzesz moją argumentację, do następnego!

ocenił(a) film na 7
KarolZet

Ja myślę że on sobie jednak to wszystko bądź prawie wszystko uroił. Nie zabił nikogo, ewentualnie może jakąś jedną osobę tego bezdomnego, czy kogoś innego, ale nie urządzał tych wszystkich makabr.

Co do właśnie zniknięcia zwłok w mieszkaniu- teoretycznie mógł mieć bogatą rodzinę, wpływy, i tak dalej, które by posprzątały po nim. Ale jeśli bliżej temu przyjrzeć, to jest to strasznie nierealistyczne. Przecież on tam istną rzeźnię urządził, zabił kilkanaście osób. Zatuszować te wszystkie zbrodnie, ukryć ciała to nie taka prosta sprawa. Przede wszystkim jeśli Bateman miał jakąś mega wpływową rodzinę, ukrywanie takich zbrodni, jeśli prawda wyszła by na jaw wywołało by skandal na cały kraj, wizerunek rodziny i ich firm byłby skompromitowany. Tacy ludzie dbają o swoje interesy, jeśli dowiedzieliby się o masakrach Batemana, przede wszystkim chcieliby pewnie z nim porozmawiać, sprawdzić stan jego zdrowia psychicznego, wysłać na jakąś prywatną terapię, czy chociażby ustalić wspólną wersję..
A nie że posprzątali po nim i puścili samopas, żeby sobie dalej zabił, przecież to kwestia czasu jakby wpadł w końcu i skompromitował całą rodzinę. On był niepoczytalny, ześwirował, mógłby ich w każdej chwili wydać. Dlatego cała akcja z tym mieszkaniem wygląda na wytwór jego umysłu.

I tak jak pisała Arekusandora7, wygląda na to że wewnątrz miał iście mordercze, chore zapędy, ale nie przekładał tego na rzeczywistość. Sceny
z jego sekretarką i Louisem w łazience, które właśnie chyba są prawdziwe, miał chęć i próbował ich zabić, ale świadomość że to rzeczywistość hamowała go.
Zresztą właśnie w scenie w łazience, kiedy zamierza się zabić Luisa, zwrócicie uwagę jak trzęsą mu się ręce. Tak jakby próbował to zrobić pierwszy raz.

Wiele rzeczy sobie wymyślił, sceny z policją i kotem dobitnie o tym świadczą. Kwestia tylko tego ile. Jak pisałem wcześniej uważam że wszystkie bądź prawie wszystkie jego masakry są zmyślone. Sceny morderstw są lekko groteskowe, przesadzone, bohater ma ciągłą manię myślenia, o zabijaniu, rzeziach, więc wiele rzeczy sobie wymyśla, dokłada. Jego zbrodnie jeśli chodzi o zacieranie śladów, ukrywanie ciał nie są w ogóle przemyślane, podjeżdża sobie taksówką bądź z szoferem, ciało wywozi w bagażniku przypadkowej taksówki. On sobie po prostu beztrosko zabija, to wygląda ewidentnie jakby sobie wyobrażał sobie te zbrodnie, wszystko idzie jak z płatka w rytm muzyki, z kwiecistymi przemowami.

Teraz jedna z ważniejszych kwestii rzekome zabójstwo Allena. Przecież gdyby faktycznie go zabił w taki sposób jak to było przedstawione w filmie, ten detektyw w mig by go rozgryzł. Wszyscy widzieli ze razem pili, i pewnie że poszli razem do mieszkania Batemana. Do tego Bateman poszedł do mieszkania ofiary, pozostawiał swoje odciski palców i nagrał się na sekretarce swoim głosem, przecież to się kupy nie trzyma. W jakimkolwiek prawdziwym śledztwie z miejsca byłby głównym podejrzanym. Do tego mówi coś w pewnym momencie że rozpuścił ciało Allena w wannie, a jak wiadomo wywoził je w bagażniku.

ocenił(a) film na 9
forzaroma

To jest bardzo spójne co piszesz. Jednak dwa elementy ciągle mi tu wprowadzają niepewność. Właśnie ten śledczy, czemu on do niego właściwie przychodzi i tak dręczy, no i kwestia mylenia osób.

ocenił(a) film na 8
KarolZet

scena kiedy ciągnie worek ze zwłokami koło recepcjonisty, kamera przy podłodze podkreśla krwawy ślad,recepcjonista na nic nie zwraca uwagi, w ujęciu z chodnika nie ma już tego śladu,

ocenił(a) film na 9
popolupo77

Nie pamiętam tej sceny, ale jeśli zrobili takie coś w takim momencie, to raczej nie jest to błąd, ale właśnie, jeśli Cię dobrze rozumiem, celowy sygnał, że to tylko jego urojenie.

ocenił(a) film na 9
KarolZet

Ja to otczytałem że to ten adwokat sie tym wszystkim zajął :P

ocenił(a) film na 9
swridicktrek

Myślisz, że był przyzwyczajony do odlotów ćpających i chlejących yapiszonów?

ocenił(a) film na 9
KarolZet

Tak, a poza tym o mu tłumaczył i to bardzo wyraźnie że on ich zabił i że ma go z tego wyciągnąc

ocenił(a) film na 9
swridicktrek

No tak. Ale reakcja prawnika jest taka raczej niejasna.

ocenił(a) film na 9
KarolZet

Prawnik próbował mu dosłownie wmuwić że to był dobry dowcip.

ocenił(a) film na 9
swridicktrek

O kurcze, sory z abłąd - wmówić*

ocenił(a) film na 9
swridicktrek

Kurcze. Musze to jeszcze raz obejrzeć w takim razie. Tylko najpierw przypomnę sobie cały wątek i wypisze wszystko na co mam zwrócić uwagę.

ocenił(a) film na 8
KarolZet

W ogóle sytuacja z prawnikiem jest bardzo ciekawa. Przecież prawnik pomylił go z jakimś Davisem i był święcie przekonany, że Davis wymyślił sobie niezły żart o Batemanie, którego jakby nie patrzeć mało kto lubił, zresztą oni w większości się tam nie lubili lecz tolerowali, a co najważniejsze-oni się nie rozpoznawali. Scena na początku filmu w knajpie gdy sprzeczają się kogo widzą. Później Paul myli Patricka z jakimś Marcusem, więc dlaczegóż by Patrick miał nie pomylić z kimś Paula i zabić kogoś innego?
To, że główny bohater był chory psychicznie nie ulega wątpliwości, zresztą zadatki do tego ma też jego młodszy brat w "Żyć szybko umierać młodo". Co do tego czy zabijał czy, nie..cóż nie potrafię stwierdzić jednoznacznie, gdyż jest prawie po równo argumentów z obu stron, ale opowiadałabym się za tym, że część morderstw miała miejsce a część nie.

Co do mieszkania, wcześniej mamy ujęcie na całą kamienicę i widać, że w żadnym z pomieszczeń poza jednym nie świeci się światło i to dwa razy, najpierw gdy Patrick biegnie spakować Paula potem gdy sprowadza tam prostytutki-może nikt więcej tam nie mieszkał?
Co do zatuszowania morderstw. To było mieszkanie Paula, czyż nie?
To teraz wyobraźmy sobie coś takiego. Właściciele, a najprawdopodobniej rodzina po tajemniczym zniknięciu Paula zachodzi do jego mieszkania, tam mnóstwo ofiar-wytłumaczalna i sensowna ucieczka. Morderstwa to kłopotliwa rzecz, więc udaje się to zatuszować, a później starają się jak najszybciej mieszkanie sprzedać, być może stąd ten niepokój sprzedającej, być może ona się obawiała, że to co było w mieszkaniu wyjdzie na jaw?

Uwielbiam takie filmy, przy których można podyskutować i się troszkę nagłowić :)

KarolZet

No i tak właśnie działa ten system ocen - gość nie klei kompletnie o co chodzi w filmie, ale ocenę "8" wali pewnie hahahahah.

ocenił(a) film na 8
KarolZet

Nie pamiętam, co to było za mieszkanie - chyba "jego". Zostało sprzedane albo skończył się wynajem, bo wcale nie zarabiał tak dobrze i nie mógł tam dłużej przebywać. Agentka kazała Patrickowi wyjść i wyszedł, bo tyle faktycznie był wart. Facet z restauracji go wyśmiał dzikim śmiechem, bo też tyle faktycznie był wart. Film jest obrazem megalomanii, trwonienia pieniędzy, narkotyków i urojeń psychicznych, które są motywatorami dla trybików.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones